Jaka piękna katastrofa. Epic skrócił turniej Fortnite na żywo, bo lagi zabiły serwery i skompromitowały twórców
„-Nie mogę nic zrobić!“ - krzyczy do mikrofonu popularny streamer, gdy jego postać ma problemy z przełączeniem broni. Wrogowie poruszają się skokowo po kilka metrów, a strzały oddane w powietrze okazują się headshotami. Rozpoczynający się turniej Fortnite Summer Skirmish 2018 to e-sport w najgorszym wydaniu.
Nie jestem miłośnikiem e-sportu. Uważam się za to za wielkiego fana gier wideo. Razem ze znajomymi uzależniliśmy się od Fortnite na Nintendo Switchu, wieczór w wieczór rozgrywając przynajmniej kilka meczyków. Dlatego obiecałem sobie, że gdy tylko znajdę czas, to nadrobię oficjalny turniej Fortnite Summer Skirish 2018. Chciałem podejrzeć, jak grają ci najlepsi i najpopularniejsi. Może czegoś się nauczyć. Może udoskonalić własną rozgrywkę.
Co za katastrofa. Widziałem e-sport w najgorszym wydaniu, bez cienia przesady.
Fortnite Summer Skirmish 2018 to rozciągnięty na osiem tygodni wakacyjny turniej organizowany bezpośrednio przez Epic Games. Co charakterystyczne, rozgrywki prowadzone są zdalnie, bez centralnej sceny oraz publiczności. Twórcy Fortnite zaprosili do udziału popularnych youtuberów, streamerów, cosplayerów, sieciowych celebrytów i zdolnych graczy, którzy siadają przed komputerami we własnych mieszkaniach, a następnie uruchamiają grę i rozpoczynają stream.
Dokładnie 98 graczy biorących jednocześnie udział w rozgrywce ma własne strumienie na żywo. Wszystkie koordynuje centrala Epic Games, na oficjalnym profilu Fortnite dla Twitcha przełączając się między poszczególnymi streamami. To tyle. Żadnego autorskiego narzędzia do oglądania pojedynków. Żadnych unikalnych ujęć kamery. Żadnych narzędzi pozwalających pokazać, co dzieje się na ekranie. Fortnite Summer Skirmish 2018 to skakanie po streamach znanych graczy, bez większego ładu i składu. Wszystko okraszone komentarzem trzech osób w studio.
Epic nie pomyślał, aby przykręcić streamerom śrubę. Każdy z nich pcha własne reklamy.
Fortnite Summer Skirmish 2018 nie posiada jednej, znormalizowanej oprawy. Co gracz, to własny interfejs do nadawania na żywo. Jeden reklamuje Logitecha i Dr. Peppera. Drugi prosi o wsparcie finansowe. Trzeci promuje listę najbardziej hojnych darczyńców. Wszystko to w trakcie turnieju organizowanego przez producenta i wydawcę gry. Głośno reklamowanego wydarzenia, w którym do zgarnięcia jest łącznie zawrotne 8 mln dol.
Jasne, rozumiem, że sportowcy również są obklejeni reklamami od stóp po głowę. Jednak oglądając rozgrywki piłkarskie, skoki narciarskie czy golf mamy do czynienia ze znormalizowanym, ustandaryzowanym sposobem promocji. Każdy zawodnik pokazuje sponsorów w ten sam sposób, a reklamy nie mają negatywnego przełożenia na jakość transmisji i na to, co w czasie zmagań widzi miłośnik sportu.
Z kolei oglądając Fortnite Summer Skirmish 2018 w pewnym momencie wyskoczyła mi gigantyczna animowana naklejka jednego ze streamerów. Gracz dziękował nią za kolejnego suba na Twitchu. Co zawodnik to własne obciachowe animacje i paskudne fonty. Mógłbym znieść ten festiwal kiczu, gdyby nie przeszkadzał w oglądaniu faktycznej rozgrywki. Jeśli jednak podczas oficjalnego turnieju nie widzę części wydarzeń na ekranie, bo jeden z uczestników dostał wsparcie finansowe od fana, coś jest bardzo nie tak.
Zawiedli nie tylko uczestnicy, ale również organizatorzy. Lagi zabiły turniej.
Dlaczego producenci PUBG nie strzelają aktualizacjami zawartości niczym serią z karabinu? Ponieważ w przeciwieństwie do Epic Games postanowili skoncentrować się na kodzie sieciowym, narzędziach dla organizatorów rozgrywek e-sportowych oraz wszechobecnym lagu. Producenci Fortnite traktują za to sieciową optymalizację kompletnie po macoszemu, co zemściło się na nich już podczas pierwszego meczu Summer Skirmish 2018.
Pomimo użycia prywatnych serwerów, Fortnite nie był w stanie poradzić sobie z sieciową rozgrywką. Gdy pole bitwy zawęziło się, a gracze zaczęli budować gigantyczne wieże jedna obok drugiej, szwy zaczęły puszczać. Serwery złapały zadyszkę, a graczom zaczęły towarzyszyć lagi. Opóźnienia były naprawdę gigantyczne, co doskonale pokazuje to wideo. Kompletna żenada.
Summer Skirmish 2018 jest doskonałym dowodem na to, że Fortnite nie nadaje się do rozgrywek na poważnym poziomie. Takie opóźnienia podczas oficjalnego turnieju są nie do pomyślenia. Dlatego po pierwszych czterech meczach Epic Games przerwało turniej, chociaż w planach było jeszcze sześć kolejnych. Komentatorzy przyznali, że powodem są lagi, na które skarżą się uczestnicy zmagań. Ciekawe, czy do następnego tygodnia, w którym rozpoczyna się kolejny etap rozgrywek, coś ulegnie zmianie.
Fortnite Summer Skirmish 2018 to masa mniejszych niepowodzeń i kompromitujących potknięć.
Podczas oficjalnego streamu na kanale Epic Games pojawił się dokument do użytku wewnętrznego, wyświetlony w Excelu. Komentatorzy rzadko kiedy edukowali widza, większość czasu spędzając na wykrzykiwaniu frazesów w stylu „ale przywalił“. Lagi pojawiały się podczas każdego z czterech meczy. Nie zostały wykorzystane żadne narzędzia meczowe, takie jak specjalna kamera dla widzów. Co dopiero myśleć o jakichś nakładkach ze statystykami albo filtrem topografii.
Szczytem finezji podczas Fortnite Summer Skirmish 2018 był moment, w którym organizatorzy pokazali na jednym ekranie dwa streamy uczestników jednocześnie. Reżyser wydarzenia nie ma jednak powodów do zadowolenia, ponieważ najczęściej przełączano się między streamami w sposób chaotyczny i bez żadnego wyraźnego porządku. Czasami wracano do tych zawodników, którzy już przegrali i sami oglądali poczynania innych graczy.
Turniej pokazał jeszcze jedno - Fortnite jako gra e-sportowa jest po prostu nudna.
Zawodnicy walczyli o realne pieniądze. Dlatego zachowywali się nad wyraz powściągliwie. Nie szarżowali ani nie ryzykowali. Gdy przy piątym zawężeniu mapy zazwyczaj pozostaje na niej 10-15 graczy, podczas Summer Skirmish 2018 wciąż było ich prawie 50. Nikt nie chciał się wychylać. Nikt nie chciał przedwcześnie tracić życia. W efekcie e-sportowe Fortnite to przez większość czasu unikanie walki oraz pozyskiwanie zasobów.
Problemem nie tylko Epic Games, ale całego subgatunku battle royale jest to, że nadrzędny cel rozgrywki to przetrwanie. Nie eliminacja przeciwników. Nie liczba fragów. Chodzi o czysty survival. Dlatego trudno mieć pretensję do uczestników Summer Skirmish 2018, którzy budują drewniane bunkry i zamykają się w nich na cztery spusty, byle przeżyć jak najdłużej. Zawodnicy grali dokładnie tak, jak powinno się grać, aby maksymalizować szanse przeżycia. Niestety takie podejście jest kompletnie nieefektowne z punktu widzenia widzów.
Epic Games zalicza potężną wizerunkową porażkę. Fortnite to komercyjny hit o globalnym zasięgu. Jednak w świecie poważnego e-sportu ten tytuł nie ma prawa bytu. Nie w tej formie, nie z takim kodem sieciowym i nie z takimi narzędziami. Jeśli Summer Skirmish 2018 ma promować grę wśród wymagającej sceny, to twórcy osiągnęli efekt odwrotny od zamierzonego. Fortnite pozostaje wciągającą grą sieciową, ale nie powinno się jej wciskać w e-sportowe kamasze.