Xiaomi w Polsce, czyli fenomen niedostatku
Pod naszym newsem z zapowiedzią otwarcia w Warszawie salonu Xiaomi z prawdziwego zdarzenia czytelnik Sheptonek New zastanawiał się, skąd biorą się zachwyty nad tą firmą. Swoje doświadczenia z Xiaomi podsumował krótko: „Kupiłem 2 produkty firmy, owszem taniocha, ale ilość niedoróbek powala. Nigdy więcej.”. Przygotowując odpowiedź na ten komentarz napisałem tyle, że postanowiłem jeszcze nieco ją rozwinąć i opublikować jako osobny artykuł. Oto on.
Zanim przejdziemy do próby odpowiedzi na pytanie z czego wynika fenomen Xiaomi w Polsce musimy ustalić, czy on w ogóle istnieje. Czy grupa fanów marki jest obecna, jest duża i odpowiednio głośna, żeby była słyszalna w dyskusjach.
Moim zdaniem tak.
Trzy największe grupy „Xiaomi Polska” na Facebooku mają łącznie ponad 46 tys. członków. Największa z nich zrzesza 25 tys. osób. To bardzo dużo, szczególnie gdy porównamy te liczby z innymi producentami smartfonów.
Grupa „Samsung Polska” jest jedna i ma 13 tys. członków. Grupy „Apple Polska” są dwie, razem mają blisko 24 tys. członków, a największa zgromadziła 19 tys. użytkowników - to więcej niż koreański Samsung, ale mniej niż chińskie Xiaomi.
Grupy „HTC Polska‚ zrzeszają mniej niż 4 tys. osób. Grupy „LG Polska” nie mają łącznie nawet 1 tys. członków. Grupy „Sony Xperia Polska” mają mniej niż 500 użytkowników.
Społeczność Xiaomi jest słyszalna nie tylko na Facebooku. Hasztag #XiaomiLepsze widoczny jest na Wykopie, Twiterze i YouTubie. Na YouTubie są nawet youtuberzy, którzy tworząc filmy o Xiaomi i innych tanich smartfonach z Chin zbudowali całkiem duże kanały. Zaistnieli w sieci przez to, że mówią właśnie o Xiaomi.
To jest właśnie fenomen. Pod względem zaangażowania klientów i zbierania fanów marka Xiaomi w bardzo krótkim czasie odskoczyła konkurencji, która swoją pozycję na polskim rynku budowała od wielu lat i niejednokrotnie wydała na to górę pieniędzy. Tymczasem na początkowym etapie istnienia Xiaomi w świadomości Polaków marka ta nie wydała ani grosza.
Xiaomi w Polsce to inicjatywa oddolna
Spore grono fanów, którzy gotowi są walczyć w komentarzach do późnych godzin nocnych o dobre imię Xiaomi, to nie jest zasługa opłaconej armii trolli. To nie są też fejk konta PR-owców, którzy na potrzeby raportów stwarzają wrażenie, że ich praca przynosi efekty, a o marce dobrze się mówi w sieci.
Za każdym takim komentarzem stał do niedawna oddany fan. Realny klient, który swoje często ciężko zarobione pieniądze albo długo odkładane kieszonkowe postanowił przesłać na konto chińskiego sklepu, aby następnie przez wiele tygodni wypatrywać przez okno kuriera bądź listonosza z paczką.
Takie doświadczenia scalają ludzi. Wiele zakupów sprzętu Xiaomi poprzedzały godziny spędzone na czytaniu opinii w internecie, oglądaniu recenzji na YouTubie oraz zapoznawaniu się z poradnikami poświęconymi sztuczkom pozwalającym na niepłacenie VAT-u i cła.
W mojej ocenie, to właśnie te utrudnienia związane z zakupem Xiaomi w Polsce stały się fundamentem, na którym zbudowano podwaliny silnej społeczności, którą dzisiaj tworzą nie tylko mistrzowie w unikaniu płacenia podatków i cła, ale również zaawansowani użytkownicy smartfonów, którzy mają olbrzymią wiedzę na temat chińskich telefonów. Niejednokrotnie większą niż dziennikarze i blogerzy technologiczni, którzy przez długi czas patrzyli na Xiaomi jak na wybryk natury i chińską kopię iPhone’a.
Dzisiaj Xiaomi jest już obecne na polskim rynku i możemy je kupić w cywilizowany sposób. Wystarczy pójść do sklepu, minąć półki z drogimi Samsungami i iPhone’ami, dojść do strefy z chińszczyzną i powiedzieć do pracownika w kolorowej lecz jednobarwnej koszulce „poproszę ten”. Potem udajemy się do kasy i już wychodzimy z nowym smartfonem.
Przez internet jest jeszcze łatwiej, ponieważ nie trzeba przechodzić obok gablotek z drogimi smartfonami, które są poza naszym budżetem. Można od razu wrzucić Xiaomi do koszyka, zapłacić i odrobinę poczekać na dostawę.
Czas odcinania kuponów
Polscy dystrybutorzy i sprzedawcy Xiaomi przyszli na gotowe. Nie musieli pompować pieniędzy we wprowadzanie nowej marki na rynek, nie musieli edukować klientów, nie musieli małymi krokami tworzyć sieci sprzedaży.
Przypadek Xiaomi jest bardzo wyjątkowy i wręcz nienaturalny. To klienci zbudowali obecność marki na lokalnym rynku, a dopiero potem za tym trendem i fenomenem ruszyła polska dystrybucja.
Dzisiaj ona ma ułatwione zadanie. Gdyż prowadzi handel towarami, na które samoistnie stworzyło się zapotrzebowanie i moda. Oczywiście pozycja dystrybutorów i sprzedawców nie jest niezachwiana - cały czas obecna jest grupa klientów, którzy uważają, że korzystniej jest zamówić paczkę z Chin. Tacy konsumenci są gotowi zrezygnować nawet z normalnie realizowanej gwarancji i odpowiedzialności sprzedawcy za sprzedany towar, którą gwarantuje polskie prawo. Widmo delikatnie niższej ceny i ominięcie VAT-u i cła czasem bywa silniejsze od zdrowego rozsądku. Jednak sklepy z elektroniką, mimo że nieco przespały start mody na Xiaomi, teraz mogą odcinać spokojnie kupony.
Operatorzy do teraz są w tyle. Sklepy z elektroniką obudziły się już i mają w swojej ofercie wiele smartfonów Xiaomi. Powstają też pierwsze salony dedykowane chińskiej marce - mały punkt jest w Warszawie, a duży otwiera się na dniach w Krakowie oraz zapowiedziany jest kolejny duży w stolicy. Tymczasem najwięksi operatorzy Xiaomi nadal traktują po macoszemu. Na ich stronach internetowych nie widać za dobrze chińskich telefonów. W ofercie Playa znalazłem tylko dwa modele Xiaomi, po jednym w T-Mobile i Plusie, natomiast próba znalezienia podobnych informacji w witrynie Orange kończy się komunikatem: „brak wyników wyszukiwania dla: xiaomi”.
Myślę jednak, że operatorzy na razie nie tracą zbyt wiele z powodu braku wielu telefonów Xiaomi w swoich ofertach. Mimo że sprzedaż tych telefonów w Polsce bardzo szybko rośnie, to dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że są tanie, a nie dlatego, że są najlepszymi urządzeniami na rynku. Zaś specyfika działania operatorów komórkowych jest taka, że dzięki abonamentowi i rozłożeniu płatności na raty mogą handlować towarami, na których zakup za gotówkę nie stać wielu klientów.
Drogo, drożej, iPhone
Po premierze iPhone’a X, który w najtańszej wersji kosztuje 999 dol., oglądałem jakiś film, w którym wypowiadały się osoby, które zakupiły ten telefon w dniu rynkowej premiery. W pamięć zapadł mi jeden facet, który z uśmiechem na twarzy mówił, że kupił dwie sztuki, bo przecież ten telefon kosztuje tylko tysiąc dolarów, a przy tym jest taki super. Podejrzewam, że takiego zdania w języku polskim nie powiedział nikt nigdy.
Właśnie ta przepaść między zarobkami w Polsce i w Stanach Zjednoczonych lub w Europie Zachodniej sprawia, że sięgamy po zupełnie inną kategorię urządzeń. Tylko w biednym kraju mogła powstać moda na produkty firmy, która do niedawna była uważana za producenta podróbek Apple’a.
Tylko zaporowe dla wielu ceny nowych topowych Samsungów Galaxy i Google Pixeli sprawiają, że osoby te decydują się na zakup czegoś z Androidem, ale tak do 1500 zł, a najlepiej to żeby nie trzeba było wydawać więcej niż połowę tej kwoty.
I tu wchodzą Internet, Chiny i Xiaomi. Cali na biało
Rosnąca świadomość polskich konsumentów w połączeniu z powszechnym dostępem do Internetu i coraz większą liczbą rodaków robiących zakupy online sprawiły, że ktoś jako pierwszy postanowił zakupić smartfona w Chinach.
Zaryzykował. Poczekał. Doczekał się. Był zadowolony. Opisał to.
I poszło.
Pojawili się kolejni łowcy okazji i osoby, które każdą złotówkę przed wydaniem obrócą w ręce dwa razy. Zainteresowanych tanimi smartfonami nie brakowało. To co, że bez VAT-u. To co, że bez cła. To co, że bez gwarancji i autoryzowanych serwisów w Polsce. Ważne, że tanio.
Z jednej strony fenomen Xiaomi zachwyca. Fani marki wylansowali hasztag #XiaomiLepsze. Mają nawet oficjalny mem:
Ich głos jest słyszalny, jest głośny i ma znaczenie. Z fanami Xiaomi trzeba się liczyć i nie można udawać, że ta społeczność nie istnieje.
Jednak po początkowym zachwycie dotyczącym tego zjawiska przychodzi otrzeźwienie. Fenomen marki Xiaomi w Polsce nie wynika z tego, że Polacy odkryli świetne smartfony, które rozkładają konkurencję na łopatki.
Bezpośrednio odpowiadając na pytanie czytelnika, zacytowane na początku tekstu:
Zachwyty nad marką Xiaomi wynikają z tego, że to stosunkowo młoda firma, która za małe pieniądze dawała i daje klientom poczucie, że kupują dobre smartfony. Nieważne, czy tak jest w rzeczywistości. Chodzi o pewne pozory.
iPhone'y są drogie. Samsungi Galaxy S są drogie. A telefony Xiaomi są tanie i wyglądają niemal tak samo.
Do tego dochodzi element ekskluzywności. Początkowo Xiaomi zamawiano samodzielnie z Chin. Tworzyła się wąska społeczność osób, które wzajemnie się wspierały. Przynależność do takiej grupy osób, które ominęły system, nie zapłaciły ani VAT-u, ani cła, i nie wydały wiele na smartfona, była dodatkowym magnesem.
Ale wszystkie te osoby, kupowały Xiaomi tylko i wyłącznie ze względu na stosunek ceny do możliwości. Nie ze względu na najlepsze technologie, a właśnie z powodu ceny.
Czyli fenomen Xiaomi w Polsce wynika tylko i wyłącznie z niezamożności.