Możesz zostawić telefon w domu. Garmin w końcu ma zegarek, z którego można słuchać muzyki
Nie musisz już zabierać ze sobą telefonu, jeśli chcesz posłuchać muzyki w trakcie biegania. Garmin w końcu ma w ofercie zegarek, który może pełnić funkcję odtwarzacza.
Premiera zegarka Garmin Forerunner 645 (i Forerunner 645 Music) nie jest wielką niespodzianką. Już jakiś czas temu sprzęt ten - wraz z niemal pełną specyfikacją - pojawił się przypadkiem na stronie producenta, po czym zniknął, oczekując na swój oficjalny debiut. Ten w końcu nadszedł i jest co najmniej jedna rzecz, z której można się naprawdę cieszyć.
Najważniejsza nowość? Muzyka, muzyka, muzyka.
Forerunner 645 Music oferuje to, czego z niewiadomego powodu Garmin nigdy do tej pory jeszcze nie oferował (a robił to np. TomTom) - opcję zgrania muzyki do pamięci urządzenia i połączenia go ze słuchawkami bezprzewodowymi.
Jaka z tego korzyść? Możemy zostawić telefon w domu, jeśli jego jedyną funkcją podczas aktywności było odtwarzanie muzyki. A dodając do tego brak konieczności zakładania pasa z czujnikiem tętna (645 wyposażono w optyczny czujnik), znacząco ograniczamy ilość elektroniki, którą musimy na siebie zakładać. W zasadzie wystarczy zegarek i słuchawki.
Trzeba się tylko liczyć z tym, że słuchanie muzyki wyraźnie skróci czas pracy urządzenia. Podczas gdy z samym GPS możemy korzystać z możliwości 645 przez 7 godzin, uruchomienie odtwarzania i połączenie ze słuchawkami skróci ten czas o 2 godziny. W trybie zegarka ładowanie będzie konieczne co 7 dni.
We wnętrzu nowego zegarka sportowego Garmina nie zmieścimy niestety wszystkich naszych ulubionych albumów - pojemność deklarowana przez producenta wynosi zaledwie około 500 utworów (choć tabelka ze specyfikacją wspomina już o 800...). Dobrą wiadomością jest jednak to, że poza standardowym zgrywaniem plików muzycznych możliwe będzie pobieranie do pamięci playlist z serwisów streamowingowych. Jak na razie zapowiedziano współpracę z iHeartRadio i Deezerem, ale lista ta ma zostać w przyszłości rozszerzona.
Trzeba tylko wybrać odpowiednią wersję.
Garmin Forerunner 645 jest oferowany w dwóch odmianach - Music i... bez-Music (nie, to nie jest oficjalna nazwa). Za pierwszy wariant przyjdzie nam zapłącić 449 euro. Wersja bez pamięci na muzykę kosztuje 399 euro. Oba zegarki powinny trafić do sprzedaży jeszcze w tym kwartale.
Co poza muzyką?
Forerunner 645 i 645 Music wyposażono w te same podzespoły i z zewnątrz również odróżnimy jest właściwie wyłącznie po kolorze jednego z przycisków (czarny w wersji Music, srebrny w wersji bez).
Poza tym w obydwu przypadkach mamy do czynienia z ekranem o przekątnej 1,2" i rozdzielczości 240x240 pikseli, chronionym szkłem Gorilla Glass 3. Cała konstrukcja spełnia natomiast normę wodoszczelności do 5 ATM, a wewnątrz niej umieszczono m.in. czujnik GPS i GLONASS, czujnik tętna Garmin Elevate, wysokościomierz barometryczny, kompas, żyroskop, akcelerometr i termometr.
645 obsługuje też oczywiście LiveTrack i szereg profili sportowych (bieganie, jazda na rowerze, pływanie na basenie, maszyny eliptyczne, wioślarstwo, trening siłowy, etc.), wraz z opcją przygotowywania i zgrywania do pamięci całych planów treningowych. Użytkownicy uzyskają także dostęp do szczegółowych statystyk na temat swoich aktywności - wliczając w to stan wytrenowania, czy obciążenie treningowe.
Dodajmy do tego jeszcze wsparcie dla Garmin Pay (choć aktualnie jest nieobsługiwane w Polsce) i mamy do czynienia z naprawdę ciekawą propozycją dla wszystkich tych, którzy nie mogą rozstać się podczas treningów z muzyką, ale chcą się rozstać z telefonem (albo odtwarzaczem muzyki).
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie jest to jednorazowy eksperyment muzyczny i funkcja ta trafi do większości kolejnych zegarków Garmina.