Lumia miała bezramkowy wyświetlacz, zanim w Apple zdążyli o nim pomyśleć. No... mogła mieć
Do sieci wypłynęły zdjęcia prototypowej Lumii, która nigdy nie została skierowana do fazy produkcyjnej. To kolejny smutny obrazek tego, co mogłoby być, gdyby Microsoft znalazł sposób na wejście w rynek mobilny.
Za każdym razem, gdy jakiś producent ogłasza jakąś nową funkcję w jakimś telefonie, gdzieś z tyłu, z marginesu, słychać rozżalone „a moja Lumia miała to już 4 lata temu!”. W istocie mało kto zdaje sobie sprawę, jak innowacyjny był sprzęt Nokii i Microsoftu. Ładowanie bezprzewodowe, zakrzywione szkło, NFC, zaawansowane aparaty i algorytmy przetwarzania obrazu, filtry polaryzacyjne, równoczesne rejestrowanie zdjęcia i wideo… Apple i Samsung mają dopiero od niedawna podobne rozwiązania, które kiedyś, dawno temu opracowali inżynierowie Nokii lub jako pierwsi wdrożyli je w sensowny sposób.
Historia nie pamięta przegranych i jęki fanów Windows Phone są już bez znaczenia.
Nokia sama skierowała się na dno, a dobił ją Microsoft, przy okazji na długie lata przechodząc na rynku konsumenckim w defensywę. Teraz w internecie, a konkretniej w redakcji Windows Central, pojawiła się kolejna perełka, która po raz kolejny wykazuje geniusz inżynierów Nokii. Jak wykazują zdjęcia, również i nowa moda na tak zwane bezramkowe telefony miała być poprzedzona Lumią. Która, co smutne, nawet gdyby wyszła na rynek, prawdopodobnie przeszłaby przez niego niezauważona, tak jak jej poprzedniczki.
Co jeszcze zabawniejsze, bezramkowa Lumia miała być następczynią modelu 435, a więc przeznaczona na najniższą półkę cenową.
Lumia „Vela”, bo taka była jej nazwa tymczasowa, miała być dostępna w wielu kolorach i być sprzedawana w cenie poniżej 800 złotych. Nie została jednak porzucona z uwagi na planowane zwijanie się z rynku mobilnego. Vela prototypowana była w czasach, gdy jeszcze Nokia i Microsoft wierzyły, że mogą wywalczyć dla siebie pozycję na rynku telefonów komórkowych.
Nie jest jasne, dlaczego projekt został porzucony. Może chodziło o zbyt niską marżę? Wyobrażam sobie, że choć telefon ten nie jest w pełni bezramkowy (na dolnej części znajduje się sporo plastiku), to i tak jego produkcja w 2014 roku – wtedy była prototypowana – musiała swoje kosztować. To jednak wyłącznie przypuszczenia. Wiemy tyle, że przegrała z Lumią 532 i ten model ostatecznie, zamiast niej, trafił do produkcji.
Telefon wyposażono w 5-calowy wyświetlacz LCD pracujący w rozdzielczości 720p, 5-megapikselowy aparat, kamerkę HD do wideorozmów i mierzył 126,72 x 67,78 x 9,25 mm. Za wydajność odpowiadał procesor Snapdragon 200 z 1 GB RAM, ana pokładzie znajdowało się jeszcze 4 GB pamięci masowej, którą można było (a nawet trzeba było…) rozszerzyć za pomocą karty microSD. Akumulator oferował pojemność 1800 mAh. Telefon mógł też pracować w trybie Dual SIM.
Jeżeli to miał być zetafon, to co nas czekało na wysokiej półce?
Specyfikacja Veli jasno wskazuje, skąd jej niska cena. To telefon z najniższej półki, niezdolny do praktycznej wielozadaniowości, któremu zainstalujemy bez dokupionej karty microSD raptem kilka aplikacji. Mimo tego wyglądał bardzo, bardzo dobrze – jak na swoją półkę cenową, oczywiście. Wyobraźmy więc sobie, co mogłoby być, gdyby Lumii udało się w segmencie Premium. Wiemy o dość futurystycznej Lumii „McLaren”, ale co jeszcze szykowali inżynierowie Nokii?
Tego niestety prawdopodobnie nigdy się już nie dowiemy i na pewno tego nie doświadczymy. Windows Phone stracił ten skrawek podbitego przez siebie rynku, a Windows 10 Mobile nigdy nie wyszedł, jeśli chodzi o popularność, spoza błędu pomiaru. Nowym hegemonem jest Google, któremu dzielnie, choć coraz słabiej opiera się Apple. Jakiekolwiek genialne pomysły Nokii przepadły w jakimś archiwum Microsoftu, a nowa Nokia – a więc firma HMD – w zasadzie zaczyna od zera.
* Wszystkie zdjęcia wykonane przez redakcję Windows Central