Premier Wielkiej Brytanii chce poddać Internet regulacjom
Firmy technologiczne nie robią wystarczająco dużo, by powstrzymać ekstremistów. Potrzebne jest międzynarodowe porozumienie, na mocy którego Internet poddany zostanie regulacjom - twierdzi brytyjska premier Theresa May.

Siedem ofiar śmiertelnych i 48 rannych - to bilans sobotniego zamachu na London Bridge w stolicy Wielkiej Brytanii. Policja zatrzymała kilkunastu podejrzanych o pomaganie zamachowcom. W Wielkiej Brytanii po raz kolejny wybuchła dyskusja na temat bezpieczeństwa obywateli. Lider laburzystów, Jeremy Corbyn, opowiada się za zatrudnieniem w kraju kolejnych 10 tys. policjantów i zwiększeniem uprawnień organów ścigania. Donald Trump zza oceanu wzywa do zerwania z polityczną poprawnością. Wśród wielorakich wypowiedzi i propozycji rozwiązań pojawiły się również zakusy, by objąć kontrolą Internet. Padają one z ust nie byle kogo, bo premier Wielkiej Brytanii.
W wypowiedzi szefowej rządu znalazło się również niezbyt zakamuflowane oskarżenie. Jej zdaniem ekstremizm i terroryzm znalazły w Internecie bezpieczną przestrzeń, a za ten stan odpowiadają duże firmy dostarczające usługi w sieci.
Przedstawiciele koncernów technologicznych wywołani do tablicy przez brytyjską premier odpowiedzieli błyskawicznie. Simon Milner z Facebooka powiedział, że serwis chce być wrogim środowiskiem dla terrorystów. Z kolei Nick Pickles z Twittera zadeklarował, że na tej platformie nie ma miejsca na treści terrorystów, a jego firma nie przestanie pracować, by zapobiec kolejnym zamachom.
Słowa, słowa, słowa?
Deklaracja Theresy May padła w szczególnym momencie, ale należy ją traktować poważnie. Znacznie poważniej, niż zapewnienia przedstawicieli serwisów społecznościowych. Po pierwsze przypomnieć należy, że Partia Konserwatywna nie po raz pierwszy podnosi temat regulacji w sieci. Wystarczy przywołać pomysły na ograniczenie dostępu do pornografii poprzez skuteczne weryfikowanie wieku internautów.
Mówimy rzecz jasna o jawnych działaniach. Przy okazji wycieków, których źródłem był Edward Snowden, dowiedzieliśmy się o szerokiej i niejawnej współpracy między amerykańskimi agencjami wywiadowczymi i choćby brytyjską GCHQ (Government Communications Headquarters), zajmującą się m.in. wywiadem elektronicznym, a oskarżaną częstokroć o inwigilację obywateli.
Z drugiej strony Wielka Brytania znajduje się w specyficznym położeniu politycznym. Po referendum w sprawie Brexitu kraj ten stracił wiele na unijnych salonach, a media prześcigały się w próbach pokazania, że Theresa May jest marginalizowana na europejskiej scenie politycznej. Pozycja Wysp Brytyjskich w przededniu opuszczenia UE jest zbyt słaba, by kraj ten mógł zaproponować skuteczne ponadnarodowe porozumienie mające wprowadzić regulacje w sieci.
Theresa May znajdzie w tych dążeniach sojusznika za oceanem.
Donald Trump, swoim zwyczajem, tweetuje o najważniejszych wydarzeniach. Oprócz słów o zerwaniu z polityczną poprawnością, prezydent skrytykował burmistrza Londynu, Sadiqa Khana, za słowa, że "nie ma powodu do niepokoju", które padły po zamachu. Tytułem wyjaśnienia należy dodać, że prezydent USA wyrwał słowa burmistrza z kontekstu, bo padły one w odniesieniu do wzmożonych działań policji i służb specjalnych, mających zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Londynu po zamachu.
Po wydarzeniach w Manchesterze i Londynie premier Wielkiej Brytanii być może uda się przekonać obywateli, że regulacje w Internecie są potrzebne. Wątpliwe jednak, by aktywność Theresy May zaowocowała międzynarodowym porozumieniem w tej sprawie.
Kwestia kontroli Internetu będzie rzecz jasna powracać, a zamachy terrorystyczne dostarczą kolejnych argumentów zwolennikom regulacji.
W Stanach Zjednoczonych toczy się za to debata na temat sekcji 702 tzw. Foreign Intelligence Surveillance Act, która umożliwia inwigilację mężczyzn i kobiet niebędących obywatelami Stanów Zjednoczonych i przebywających poza tym krajem. O złagodzenie prawa zaapelowało trzydzieści amerykańskich firm. Wśród sygnatariuszy są tacy giganci, jak Google czy Facebook. Ci sami, których w zakamuflowany sposób o opieszałość oskarżyła May.