REKLAMA

Chris Poole ma wskrzesić Google+? To żart godny samego 4chana

Ten news spowodował, że aż parsknąłem ze śmiechu. Są dwie możliwości. Jedna, znacznie bardziej prawdopodobna: nie mam pojęcia o zarządzaniu społecznościami internetowymi. Druga, niewykluczająca pierwszej: nie ma o tym pojęcia też Google.

Chris Poole ma wskrzesić Google+? Dobry żart!
REKLAMA
REKLAMA

Rynek mediów społecznościowych to rynek niesamowicie lukratywny, nie tylko z uwagi na potencjalne olbrzymie przychody. Dobra sieć społecznościowa to też władza i kontrola. Dlatego każdy albo stara się takową stworzyć, albo próbował i poległ. Do pierwszej grupy należą takie usługi, jak Facebook czy Twitter. Do drugiej Google+. Tak, internetowy gigant, obecny w prawie każdym elemencie naszego cyfrowego życia, mimo (w pewnym momencie) wręcz upierdliwego wpychania nam swojej sieci społecznościowej do gardeł, nie zdołał jej rozruszać.

Rynkiem tym nadal niepodzielnie rządzi i dzieli Facebook. Reszta zarabia dzięki specjalizacji dla Facebooka nieosiągalnej, albo… nie zarabia wcale. Google jednak nie zamierza się tak łatwo poddawać. I właśnie zatrudnił legendę mediów społecznościowych, by pomogła mu na nowo zdobyć ten rynek. Za pomocą Google+ lub jego następcy.

Problem w tym, że owa legenda to Chris Poole, twórca legendarnego 4chana. Bardzo kontrowersyjnego miejsca i bardzo kontrowersyjnej społeczności. I albo ja czegoś nie dostrzegam, albo Google zatrudnił jegomościa w akcie desperacji, bez gruntownego zbadania tematu. Sukces 4chana opierał się bowiem na jednym prostym pomyśle i dużej ilości farta.

Chris Poole zasługuje na szacunek, ale czy on coś w ogóle potrafi?

4chan nie jest programistycznym geniuszem, silnik witryny jest kopią istniejącego wcześniej japońskiego forum obrazkowego. Nie posiada też żadnych zaawansowanych mechanizmów czy algorytmów. Zdobył popularność, gdyż gwarantował całkowitą anonimowość i chaos. I fart, gdyż nie był pierwszą tego typu platformą.

Można się jednak kłócić o to, że poprzez administrowanie 4chana Chris Poole zdobył olbrzymie doświadczenie, które teraz Google również może wykorzystać. Sęk w tym, że kolejną cechą 4chana, która paradoksalnie zaważyła o jego sukcesie, jest… brak opieki. 4chan żył własnym życiem, niejednokrotnie wręcz ignorując Poole’a, a w nielicznych przypadkach wręcz zwalczając jego decyzje. To, czego można od twórcy 4chana się nauczyć, to właściwie tylko to, że społeczność, jakakolwiek by nie była, pozostawiona sama sobie prędzej czy później sama zacznie formować swoje struktury. Ale o tym Google, eksperci social media a nawet wyżej podpisany laik Gajewski wiedzą nie od dziś.

REKLAMA

Poole nigdy nie odniósł jakiegokolwiek sukcesu poza 4chanem, którego już nawet nie posiada. Jego największy „kolejny projekt”, a więc Canvas, dziś już nawet nie istnieje. To ważna i cenna dla historii Internetu postać. Jeżeli jednak Google liczy na to, że Poole mu w czymkolwiek pomoże, to… no cóż. Mark Zuckerberg może tylko uśmiechnąć się pod nosem.

moot_shoe_on_head1
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA