REKLAMA

Huawei definitywnie rozstaje się z Microsoftem, ma w nosie Windows 10 i tłumaczy dlaczego

Chiński producent smartfonów był jednym z kluczowych partnerów Microsoftu jeżeli chodzi o Windows Phone. Z czasem jednak jego zaangażowanie malało, co ostatecznie odbiło się na wynikach sprzedaży jego telefonów. Sparzony, nie chce ponownie się pakować we współpracę i odradza to innym.

Huawei definitywnie rozstaje się z Microsoftem, ma w nosie Windows 10 i tłumaczy dlaczego
REKLAMA
REKLAMA

Gdy Microsoft po raz pierwszy zapowiedział system operacyjny Windows Phone 8, wymienił czterech kluczowych partnerów, które zdecydowały się zaangażować w tę platformę. Byli to Samsung, HTC, Huawei i Nokia. Dziś mamy tych partnerów znacznie więcej, choć wszyscy „nowi” to tak zwane b-brandy, a więc producenci specjalizujący się w najtańszych smartfonach. A co z tymi sztandarowymi?

Nokia została przejęta przez Microsoft (a właściwie, to jej dział zajmujący się smartfonami). HTC niezmiennie jest zaangażowany w platformę. Samsung wstrzymał się z dalszym produkowaniem smartfonów z Windows Phone z przyczyn politycznych. A Huawei uważa całe przedsięwzięcie za porażkę.

Dlaczego?

Winę za porażkę smartfonów z serii Ascend W ponoszą zarówno Microsoft, jak i Huawei. Ten pierwszy stworzył system operacyjny, który zupełnie się nie przyjął na rynku chińskim, a więc na jednym z najważniejszych rynków zbytu dla Huawei. Z kolei sam producent telefonów stworzył godne pożałowania urządzenia i nie zainwestował żadnego kapitału w budowanie dla nich odpowiednich usług czy nakładek czy też innych autorskich rozwiązań.

Windows-Phone-8-Partners

W efekcie oba modele smartfonów Huawei z Windows Phone znalazły w całej swojej krótkiej karierze łącznie… około stu tysięcy nabywców. Wynik godny parsknięcia śmiechem. Huawei w efekcie wycofał się z partnerstwa z Microsoftem i ogłosił, że całą swoją uwagę skupi na systemie Android, bo na niego, dla odmiany, jest wysoki popyt, na dodatek pozwala on na daleko idące modyfikacje i jest tańszy.

W Microsofcie zmiany, ale Huawei już to nie obchodzi

Windows Phone stał się systemem darmowym, objętym wsparciem technicznym i ochroną patentową, a więc oferując w tych dwóch konkretnych kwestiach więcej, niż konkurencja. Na dodatek jeszcze w tym roku zadebiutuje jego całkiem obiecujący następca, a więc Windows 10. Microsoft z pewnością starał się odzyskać sympatię jednego z najważniejszych producentów smartfonów na świecie, ale ten nie chce już o tym słyszeć. Argumentuje też, że nie widzi sensu, by ktokolwiek się w ten interes „pakował”.

Z tym, że inwestycja w mobilny Windows jest ryzykowna nie zamierzamy dyskutować. Niezależnie od tego ile razy Gajewski i jemu podobni powtórzą, że to świetnie zaprojektowany system, popyt na smartfony z nim jest nadal bardzo niewielki, patrząc w kontekście całego rynku inteligentnych telefonów komórkowych. Jest to jednak jedyny sensowny argument za nie pakowaniem się w Windows 10, jaki przedstawia Huawei.

Huawei-Ascend-W2

Windows 10 jest w tej chwili najtańszą platformą dla partnerów OEM. Zadziała sprawnie na dowolnym smartfonie z procesorem Snapdragon i 512 MB pamięci RAM (a także, co jest już naszą spekulacją, na procesorach Intel Atom i innych układach ARM), partner OEM nie musi uiszczać opłat patentowych licencjodawcom jak w przypadku Androida, ma zapewnione darmowe wsparcie techniczne i ochronę prawną w kwestii rozwiązań software’owych. Pozostaje jednak możliwość dostosowania systemu do swoich potrzeb. Coś, czego Huawei w systemie Windows nie rozumie.

Inni potrafią się wyróżnić

Mobilny Windows faktycznie nie pozwala na tak daleko idące modyfikacje, jakie są możliwe w Androidzie. I to zapewne nigdy się nie zmieni lub nieprędko. Istotą Windows jest oferowanie tych samych doświadczeń i tego samego interfejsu użytkownika niezależnie od urządzenia, jakie aktualnie wykorzystujemy. Android z kolei ma dziesiątki różnych odmian: mamy Androida z TouchWiz, Androida z Sense lub stworzonego przez Huawei Androida Emotion. Każdy znacząco odmienny od poprzedniego, mając ze sobą wspólne właściwie tylko ogólne założenia co do logiki interfejsu, preinstalowane usługi Google oraz, co niezbędne, wspólne API, dzięki czemu aplikacje działają bez problemu na wszystkich odmianach Androida w danej generacji.

dot-view-hero

To jednak nie oznacza, że w przypadku jednolitego Windows nie można się wyróżnić. Udowodnili to dwaj najbardziej zaangażowani partnerzy Microsoftu: Nokia i HTC. Poprzez przeróżne nakładki na system operacyjny i oryginalny, wyróżniający się z tłumu sprzęt są bardzo łatwo odróżnialni od konkurencji. Składają się na to zarówno tak banalne i oczywiste kwestie jak wzornictwo przemysłowe, możliwości akumulatora, aparatu czy wyświetlacza jak i rozwiązania chmurowo-software’owe. Jako przykład niech posłużą etui Dot View dla HTC, zintegrowane z Cortaną i ekranem blokady, aparaty PureView czy wreszcie wszystkie modyfikacje, jakie wprowadzają aktualizacje z serii Lumia (Amber, Black, Cyan, Denim).

Huawei nie zaoferował żadnych ciekawych rozwiązań sprzętowych w swoich telefonach, takich jak ładowanie bezprzewodowe czy znakomite aparaty. Nie zaoferował żadnych ciekawych akcesoriów jak parujące się przez NFC bezprzewodowe słuchawki Purity czy wspomniany Dot View. Nie zaoferował żadnych ciekawych usług, jak HTC czy Here. Nie wprowadził żadnych modyfikacji funkcjonalnych samego systemu, jakie wprowadzają kolejne aktualizacje „Lumia”. Huawei nawet nie próbował.

To nie oznacza, że Chińczycy nie mają wiele racji

REKLAMA

Przedstawione powyżej argumenty pięknie brzmią na papierze. Fakt jest jednak niezaprzeczalny: smartfony z Windows walczą o klientów a skutki są mizerne. Nawet jeśli wszystkie argumenty przedstawione w powyższym paragrafie są słuszne, to i tak w ujęciu kwartalnym HTC sprzedaje smartfony z Windows w setkach tysięcy, a Lumie we wszystkich modelach łącznie rozchodzą się w tym samym czasie w kilkunastu milionach. To gorszy wynik niż niejednego pojedynczego modelu telefonu z Androidem.

Patrząc na powyższe trudno się dziwić Huawei, że nie chce już ryzykować. Nawet jeśli podaje argumenty, które nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA