Rok z Xbox One: co wypaliło, a co wymaga gruntownej poprawy
Kilka dni temu Microsoft świętował pierwsze urodziny konsoli Xbox One. Ja świętuję kilka dni później, bo w Polsce konsolę było ciężko dostać. Co o niej myślę po roku zabawy? Do poprawy jest całkiem sporo. I to nie tylko na polskim rynku.
Czekanie do wrześniowej premiery Xboxa One w Polsce nie wchodziło w grę: byłbym chory nie móc się bawić w gry wykorzystujące moc konsol nowej generacji. Wybrałem bezpośredniego następcę posiadanego przeze mnie Xboxa 360, mimo iż PlayStation 4 praktycznie od początku był dostępny w naszym kraju. Pomysł Microsoftu bardziej mnie przekonywał, tak samo jak mój ulubiony kształt gamepada czy kontynuacje gier na wyłączność, które polubiłem. Przywiązanie i przyzwyczajenie do marki i gamerscore również miały istotny wpływ na moją decyzję.
Kupić konsolę nie było łatwo. Choć jak się później okazało, Xbox One sprzedawał się znacznie gorzej od PlayStation 4, w Polsce tuż po premierze był praktycznie nie do dostania, a kolejne sklepy, które na własną rękę sprowadzały konsolę Microsoftu, odwoływały złożone zamówienie lub informowały o „opóźnieniu o nieznanej długości”. Z kilkudniowym poślizgiem w końcu podłączyłem ten „magnetowid” do telewizora i wsiąkłem. Rok później nie żałuję zakupu czy wyboru. Rozczarowań jednak też nie zabrakło. Co się udało? A co nie? Oto moje krótkie, subiektywne podsumowanie.
Co się udało?
- Gry, gry i po trzykroć gry. Choć portfolio gier na obie konsole nowej generacji jest nadal ubogie, to jednak zdecydowanie jest się czym bawić. Niektóre tytuły, takie jak Ryse: Son of Rome okazały się dużym rozczarowaniem, tak niektóre, jak Forza, po prostu wymiotły z kapci. Microsoft zadbał o to, by fan (prawie) każdego gatunku gier wideo miał się czym bawić. Czy to Titanfall, czy Halo, Killer Instinct czy jeszcze inne gry: w większości były to całkiem udane pozycje. Owszem, mało odważne, wręcz z konserwatywnym podejściem, ale (zazwyczaj) bardzo udane i różnorodne
- Microsoft nie dba tylko o nowych klientów, ale również i istniejących. Chodzi mi tu o comiesięczne aktualizacje oprogramowania, za każdym razem wnoszące coś fajnego i przydatnego. Ktoś mógłby argumentować, że przecież te nowe funkcje od samego początku powinny być dostępne w Xbox One (jak chociażby opóźnione wprowadzenie obsługi zewnętrznych dysków USB), ale w dzisiejszych czasach rozbudowywanie funkcji urządzeń elektronicznych po sprzedaży nikogo już nie dziwi. Każdy miesiąc to fajna nowość, zazwyczaj w istotny sposób zwiększająca komfort i przyjemność korzystania z konsoli. Grudzień będzie pierwszym miesiącem bez aktualizacji systemu konsoli.
- EA Access, promocje na gry i rozdawnictwo: Microsoft nauczył się od Sony, że wierni subskrybenci powinni być wynagradzani za swoją lojalność. Abonenci Xbox Live Gold w końcu zaczęli otrzymywać rabaty, dostęp do atrakcyjnych promocji i usług takich jak EA Access, dzięki którym mogą za niewielką (dodatkową) opłatą abonamentową mieć możliwość darmowego pobierania nieco starszych gier.
- Świetna jakość wykonania. Możemy się śmiać z nieco opasłych wymiarów Xboxa One, ale po czasie zaczynam w pełni rozumieć decyzję Microsoftu. Konsola jest bezgłośna, dzięki swoim wielkim wentylatorom i niesłyszalna nawet przy dużym obciążeniu. Gamepad to również coś, co w mojej ocenie nie ma sobie równych: wytrzymały, trzymający ponad miesiąc na jednym zestawie baterii przy graniu (średnio) godzinę dziennie i wykonany z wysokiej jakości materiałów
- To nie tylko konsola. Xbox One napędzany jest przez zmodyfikowaną wersję Windows 8 i otrzyma aktualizację do Windows 10. To oznacza możliwość wyświetlania kilku rzeczy na ekranie i dostęp do coraz większej ilości aplikacji (to drugie to niestety tylko teoria, wytłumaczę w „wadach”). Jest to bardzo wygodne i praktyczne. Możliwość równoczesnej obsługi gry i Skype’a, integracja z OneDrive, porządna przeglądarka internetowa i wiele innych powodują, że w salonie coraz częściej korzystam z Xboxa do celów niezwiązanych z grami. I to się sprawdza.
Co się nie udało?
- Rozczarowująca moc obliczeniowa jest problemem obu konsol nowej generacji, ale Xbox One ma z tym szczególny problem. Zawsze to konsole do gier wyznaczały nowe trendy w jakości oprawy audiowizualnej w grach. Tymczasem Xbox One w epoce 4K z trudem wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD, zazwyczaj „cofając się” do 900p lub jeszcze niższej. Szczegółowość obrazu również pozostawia wiele do życzenia. Bez wątpienia deweloperzy z czasem nauczą się na to ustrojstwo pisać gry tak, by te wyciskały ostatnie soki z APU konsoli. Zwłaszcza, że nadal dopiero uczą się jak najlepiej wykorzystać architekturę HSA z hUMA i wszystkimi innymi dobrodziejstwami, pamięć eSRAM, chmurę obliczeniową czy wreszcie nadciągający DirectX 12. Będzie znacznie lepiej, ale i tak znacznie poniżej oczekiwań. Ktoś mógłby powiedzieć, że liczy się przede wszystkim „grywalność” gier, ale wolę „miodną” i piękną grę, niż tylko „miodną”.
- Polska niewiele lepsza od Kambodży. W zaletach Xboxa One nie wymieniłem jego promowanej w innych krajach multimedialności. Z bardzo prostej przyczyny: w naszym kraju nadal Xbox One jest ogołocony do cna z funkcji i usług. Jedyne, do czego Microsoft Polska się przyłożył, to integracja z telewizją. OneGuide obsługuje większość popularnych polskich dostawców telewizyjnych i robi to bardzo dobrze. Niestety, by całość miała sens zabrakło obsługi poleceń głosowych w języku polskim dla Kinecta. W efekcie nie ma żadnego powodu, by podłączać dekoder do Xboxa, bo tak przy obsłudze głosowej integracja z telewizją ma wielki sens (wygoda!), tak pilot telewizyjny jest nadal wygodniejszy od gamepada. Aplikacji multimedialnych jest jak na lekarstwo (YouTube i Eurosport), brakuje nawet polskich dostawców VoD i muzyki na żądanie. Nawet „natywne” Xbox Music i Xbox Video nie są dostępne w naszym kraju, a wersje webowe konkurencyjnych usług, takich jak Spotify, nie działają z uwagi na… brak Flasha w przeglądarce konsoli. Xbox One nie zastępuje innych urządzeń multimedialnych w salonie. Nie w Polsce.
- Po co mi drugi gamepad? Na razie nie znalazłem ani jednego powodu, by kupić drugiego pada do konsoli. Kusi mnie zakup Diablo III, ponoć ta gra wspaniale się sprawdza na kanapowym co-opie, ale to właściwie tyle. Jedyne gry „towarzyskie” dostępne na tę konsolę są na Kinecta, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że to dość marne gry. Xbox One totalnie nie nadaje się na imprezę ze znajomymi. Chyba, że ci znajomi, to również zapaleni gracze.
- To za co ja płacę ten abonament? Koronnym argumentem za konieczność płacenia za Xbox Live Gold i możliwość zabawy w trybie multiplayer była stabilność sieci Microsoftu. Awarie były ekstremalnie rzadkie, serwery zawsze bardzo wydajne i sprawne. Tymczasem nie ma miesiąca, by coś na kilka godzin na Xbox One się nie zepsuło. A to nie działa sklep, a to tryb multiplayer, a to system aktywacji gier, a to aplikacje odmawiają posłuszeństwa. Awarie są drobne, szybko usuwane ale bardzo irytujące.
- Biometryczne logowanie się jest niedopracowane. Tak, to szczegół, ale dla mnie bardzo ważny. Czerpię dużą przyjemność z własnoręcznego nabijania Osiągnięć i samodzielnego przechodzenia gier i bardzo nie lubię, jak ktoś robi to za mnie. Tym niemniej wielu moich znajomych to gracze i nieraz wpadają na wspólne ogrywanie czegośtam. Wspaniałym rozwiązaniem problemu jest Kinect i jego automatyczne przelogowywanie użytkowników. W momencie, w którym przekazuję pada koledze, Kinect to rozpoznaje i przełącza na jego profil. Od tej pory gra ustawia się na jego konto, z jego gamerscore i zapisami stanu gry. W teorii. W praktyce Kinect sobie z tym zadaniem nie radzi, zmieniając aktywne profile w sposób prawie że losowy. Rozważam wręcz wyłączenie tej funkcji, bo zamiast ułatwiać życie, to je utrudnia.
(Realne) nadzieje na przyszłość
Nie wszystkie wady Xboxa One mogą zostać usunięte. Ale liczę na rok 2015 i chciałbym, by:
- Xbox One stał się multimedialnym narzędziem, a nie tylko konsolą do gier i YouTube’a. Liczę na Spotify, Xbox Music, Xbox Video, iplę, Playera i wiele innych aplikacji do konsumpcji treści. To się tyczy polskiego rynku w szczególności
- Liczę na jeszcze większą ilość fajnych gier. Owszem, oferta jest przyzwoita, ale nie ma podejścia do konsol poprzedniej generacji. Liczę też na eksplorowanie nowych możliwości: gry strategiczne na konsoli?
- Utrzymanie tempa rozwoju oprogramowania konsoli. Jest jeszcze sporo rzeczy, które na pewno da się zrobić lepiej. Microsoft mnie rozpieścił w tej materii i mam nadzieję, że nie przestanę być rozpieszczany. Zwłaszcza, że aktualizacje zwiększają również wydajność konsoli na przeróżne sposoby. Poziomu PC czy nawet PlayStation 4 nie osiągnie, ale ładniejsze gry to lepsze gry.
- Nowy Kinect jest znacznie sprawniejszy od starego, ale jego oprogramowanie nadal jest wadliwe. Komendy głosowe, jak już zostaną w Polsce wprowadzone, mają działać bezbłędnie. Wykrywanie gestów i twarzy również jest niedostatecznie skuteczne i precyzyjne
- Więcej promocji, więcej tanich gier, bo tego bardzo zazdroszczę kolegom inwestującym w granie na PC. Gry na konsole, w tym na Xboxa One, są zbyt drogie. Niech nowości pozostaną na takim poziomie cenowym, ale przydałyby się też promocje rodem ze Steama czy obniżki cen gier, które już są dwa-trzy kwartały w sprzedaży. Są tytuły, których nie kupiłem za obowiązujące 250 złotych i których z uwagi na to nie kupię, ale z przyjemnością zapłaciłbym za nie połowę tej ceny.