Alien Isolation bez jednego wystrzału? To nie pierwsza kapitalna gra, którą można przejść unikając walki
W dzisiejszych mediach elektronicznych można przeczytać o tym, że producenci Alien Isolation chwalą się swoim nadchodzącym tytułem w wyjątkowy sposób. Produkcję Creative Assembly będzie można przejść nie tocząc żadnej walki. Jestem jak najbardziej za! Przy okazji warto wspomnieć, że zbliżająca się wielkimi krokami gra o Obcym to nie jedyne wielkie dzieło, które można pokonać unikając konfrontacji. Jak się często okazuje, kreatywność graczy nie ma sobie równych, co pokazują poniższe przykłady:
Alien Isolation bez żadnej walki? Jestem zdecydowanie na tak
Obcy, który zadebiutował jako Ósmy pasażer Nostromo, nie ma ostatnio łatwo w przemyśle gier komputerowych. Po kultowych już odsłonach Alien vs. Predator kosmiczny drapieżnik znalazł się w całej serii co najwyżej średnich produkcji. Wszystko to miało się zmienić wraz z nadejściem Aliens: Colonial Marines.
Niestety, wydany przez SEGĘ potwór skompromitował twórców, którzy dopuścili się wątpliwych etycznie sztuczek, takich jak podrasowane prezentacje czy wersje demonstracyjne w ogromnym stopniu różniące się od ostatecznego kodu. Lata mijają, twórca Obcego, genialny rysownik Hans Rudolf Giger odszedł z tego świata, a bestia wciąż nie może się doczekać gry godnej własnej ikony. Głęboko wierzę, że to wszystko zmieni się wraz z nadejściem kapitalnie zapowiadającego się Alien Isolation.
„Kupiony” przez twórców gier strategicznych z serii Total War byłem od momentu zobaczenia pierwszego materiału. Klimat charakterystyczny dla filmów z Sigourney Weaver wylewał się z ekranu monitora. Producenci postawili na klimat zaszczucia i modny aktualnie w branży wątek przetrwania, niżeli na bezpośrednią akcję i wymianę ognia. Kapitalna decyzja, dzięki której Alien Isolation ma szansę stać się jeszcze lepszym horrorem niż zaskakująco dobry i jeszcze bardziej przerażający Outlast. Dzisiaj producent gry o Obcym przyznał, że ich tytuł będzie dało się przejść bez ani jednej walki, ani jednego wystrzału.
Jestem jak najbardziej za. Uwielbiam, kiedy twórcy umożliwiają graczom wybranie drugiej, znacznie trudniejszej i wymagającej ścieżki. „-Po co się męczyć?” – można zapytać. Dla satysfakcji? Aby zapisać się w historii interaktywnej rozgrywki? Niezależnie od pobudek, w historii branży już wcześniej pojawiały się przypadki gier, które dało się pokonać bez ani jednego starcia. Poniżej zabrałem najciekawsze z tych indywiduów.
Zmutowany szczur zespół pacyfistom Fallouta 3. Na szczęście New Vegas to naprawia
Fallout 3 od Bethesdy w wyjątkowo wyraźny sposób gloryfikował przemoc. Odrywane kończyny, eksplodujące głowy, wyrwane siłą uderzenia torsy – wszystko to podawane było z efektownym spowolnieniu czasy, aby nie daj Boże graczowi nie umknął żaden krwawy szczegół. Paradoksalnie, główny wątek Fallout 3 niemal można było przejść bez żadnej walki na koncie gracza. Nie za sprawą wielu bugów obecnych w tej produkcji, ale ucieczek, wykorzystania specjalnych umiejętności, zdolności oratorskich awatara oraz jego wpływu na poboczne postacie.
Komputerowi pacyfiści mieliby prawdziwy radioaktywny raj na ziemi, gdyby nie początkowa, linearna sekwencja gry. Tam, ustalając tożsamość, płeć i wygląd prowadzonej przez nas postaci jesteśmy zmuszani do zakatowania zmutowanego szczura, bez którego nie posuniemy scenariusza do przodu i nie wydostaniemy się z krypty. No i po całym misternym planie.
Na całe szczęście utalentowani producenci z Obsidian Entertainment naprawiają błąd swoich kolegów po fachu w jeszcze lepszym Fallout: New Vegas. Tam główny wątek oraz wiele z zadań pobocznych da się przejść unikając konfrontacji. Udowodnił to gracz o pseudonimie water_wendi, któremu pokonanie tytułu bez żadnej walki zajęło 51 godzin. Te były wypełnione ucieczkami, negocjacjami, perswazją i umykaniem za plecami niczego nieświadomych oponentów. Co więcej, zdaniem water_wendi zadania poboczne, w których gracz musi pozbawić jakieś zwierze, człowieka bądź mutanta życia, to około 3 godziny całej zabawy. Tę, w czysto pacyfistycznym formacie, gracz – rekordzista szacuje na około 70 godzin. To się dopiero nazywa poświęcenie. Trudno znaleźć lepszego kandydata do widocznego na zdjęciu rekordzisty tytułu Mesjasza.
Pacyfistyczne cRPG, o którym mogliście zapomnieć
Będąc przy twórcach z Obsidian Entertainment, ci mają na swoim koncie naprawdę dobre, ale niesprawiedliwie zapomniane Alpha Protocol. Nieco na wyrost nazywana „kalką Mass Effect” gra pozwala na przejście głównego wątku bez żadnego zabójstwa, nie licząc jednej niejasnej sytuacji, na którą gracz nie ma bezpośredniego wpływu. Podczas jednego z przerywników filmowych w początkowej fazie gry prowadzony przez nas awatar zrzuca przeciwnika z mostu. Nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, czy ten przeżył, czy też nie.
To by było na tyle. Cała reszta Alpha Protocol to już możliwa do obrania ścieżka pacyfisty, który nie skrzywdzi ani jednego oponenta napotkanego na swojej drodze. No dobrze, ale co z tak zwanymi „bossami”? Wszakże gra zmusza nas do konfrontacji z nimi. Jeżeli jednak sterowana przez Was postać posiada odpowiednie atrybuty, produkcja daje możliwość darowania życia nawet najgorszej kanalii wplecionej do scenariusza. To się dopiero nazywa RolePlay! Tytuł naprawdę polecam, zwłaszcza tym, którym kosmiczna trylogia kapitana Sheparda przypadła do gustu.
Skrytobójcy mają złote serca?
Właśnie na to wskazują ostatnie, świetne „skradane” tytuły takie jak Deus Ex: Human Revolution, Thief czy Dishonored. Niestety, w przypadku dwóch pierwszych pozycji producenci zmuszają nas do pozbawienia życia przeciwników w wyjątkowych, niezależnych od gracza momentach. Co ciekawe, przez większość rozgrywki nie musimy walczyć z żadnym wrogiem, przemykając od cienia do cienia bądź korzystając z alternatywnych dróg do celu. Kanalizacja, dachy budynków, wentylacyjne korytarze, boczne wejścia dla personelu – chyba nie ma miłośnika gier z gatunku „stealth”, który nie podróżowałby tymi ścieżkami.
Dla przeciwwagi, producenci rewelacyjnego Dishonored pozwalają na pokonanie swojego tytułu bez żadnej krwi na rękach. Taki wariant rozgrywki od samego początku był brany pod uwagę, już na wczesnym procesie tworzenia tytułu. Co prawda assasyna stroniącego od zabójstw omija w Dishonored wiele ciekawych umiejętności, lecz w nagrodę jest on nagradzany wyjątkowym osiągnięciem. Jeden z tych niewielu przypadków, kiedy brutalna gra akcji nagradza za obranie ścieżki całkowitego pacyfisty. Naprawdę udany tytuł.
Możesz niszczyć całe narody. Ale nie musisz
Pamiętam, że byłem naprawdę zachwycony dodatkiem o tytule Nowy, Wspaniały Świat do najnowszej Cywilizacji. Poza dodaniem polskiej nacji gra wprowadzała również nowe sposoby na wygrywanie. Jednym z nich jest dominacja kulturowa oraz międzynarodowa dyplomacja w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Oczywiście wciąż najłatwiej jest zbombardować stolicę przeciwnika atomowymi głowicami, lecz w końcu przestało to być jedyną słuszną drogą do celu. Frajdę dają zwłaszcza sesje ONZ, na których padają naprawdę ważne decyzje, takie jak koalicyjne ataki, wprowadzane embarga czy międzynarodowe blokady produktów. Civilization V stało się niezwykle grywalną, pełną i satysfakcjonującą produkcją.
Świat Metal Gear Solid zmienił się bezpowrotnie dzięki pistoletowi ze środkami usypiającymi
Genialny wizjoner Hideo Kojima od zawsze zachęcał swoich niezwykle lojalnych fanów do unikania bezpośredniego starcia. Legendarne chowanie się w kartonie to dzisiaj już ikona komputerowej i konsolowej rozgrywki. Skradanie się to filar tej produkcji, lecz dopiero w Metal Gear Solid 2 wprowadzono potężny artefakt, który z miejsca zaczął być czczony przez wszystkich wyznawców pacyfistycznej ścieżki w grach komputerowych.
Był nim oczywiście pistolet z tłumikiem oraz usypiającymi pociskami. Dzięki niemu po raz pierwszy w historii serii stało się możliwe obezwładnianie nie tylko szeregowych, upośledzonych umysłowo oponentów, ale również tak zwanych „bossów”. Co prawda część z nich po przyjęciu kosmicznej dawki środków usypiających nie wstawała już nigdy, widniejąc w rejestrze jako „zmarli”, ale hej – to już przecież nie wina gracza, prawda? Liczą się intencje.
Najbardziej brutalna i kontrowersyjna gra możliwa do przejścia bez przemocy?
Postal 2, jedna z najbardziej kontrowersyjnych, brutalnych i celebrujących przemoc komputerowych produkcji, jest możliwa do przejścia bez powodowania żadnej krzywdy z ręki gracza. Niemożliwe? Wręcz przeciwnie. W produkcji, w której odbyt kota może uchodzić za tłumik, natomiast polewanie niewinnych przechodniów benzyną stanowi clou rozgrywki, nikt nikogo nie zmusza do przemocy. Gracze oczywiście chętnie korzystają z kontrowersyjnych, udostępnionych przez producentów narzędzi i możliwości, lecz jest jeszcze inna, pobożna droga.
Oczywiście ta jest niezwykle długa, żmudna i irytująca, lecz wcale nie niemożliwa. Co więcej, po dobrnięciu do końca scenariusza w Postal 2 przy pacyfistycznych założeniach, przed oczami gracza pojawia się specjalna wiadomość od twórców. Jej treść to: „Thank you for playing, Jesus”. Ha, co Wy na to, zwolennicy gorszącego wpływu gier na nasze biedne, bezbronne umysły?
World of Warcraft, 90 poziom doświadczenia i ani jednego zabójstwa na koncie
Na sam koniec wręcz niewyobrażalne osiągnięcie. Gracz Irenic osiągnął maksymalny, 90 poziom doświadczenia swoją postacią na serwerach niezwykle popularnego MMORPG World of Warcraft. Jak to możliwe, że sterowany przez Irenica awatar zaszedł tak daleko? Jak pisze sam gracz, wszystko za sprawą doskonalenia takich rzemiosł jak archeologia oraz zbieractwo. Wszystko zajęło Irenicowi raptem 12 dni. Po prostu nie mam słów.