Niestety, przejęty przez Microsoft biznes telefoniczny od Nokii nie będzie transparentny
Jeśli patrzeć bez uwzględniania bieżącego kontekstu, to najnowsze wyniki kwartale Nokii są wyjątkowo słabe. Jeśli jednak patrzeć na nie przez pryzmat przejęcia biznesu telefonicznego przez Microsoft, to dają one nowemu podmiotowi sporą szansę na... odbicie, a wtedy wiadomo - odbiór medialno-rynkowy będzie przychylniejszy. A tego Microsoft szczególnie potrzebował będzie w najbliższych kwartałach.
Publikacja wyników finansowych Nokii sygnalizuje jeszcze coś - koniec z transparentnością danych liczbowych wokół sprzedawanych smartfonów. Po raz pierwszy od dawna Nokia nie tylko nie poinformowała ile smartfonów sprzedała w ostatnich trzech miesiącach, lecz także nie rozbiła tego na poszczególne segmenty rynku. Zdaje się, że szczątkowych i obarczonych spekulacyjnym ryzykiem danych dot. sprzedaży Windows Phone'a szukać będziemy wkrótce tak głęboko, jak wyników sprzedaży tabletów Surface.
Wiadomo o co tu chodzi - dopóki Microsoft nie będzie się miał czym szczególnie rynkowi pochwalić, to nie będzie informował ile milionów urządzeń hardware'owych sprzedaje. Trochę to smutne, bo Nokia od zawsze należała do najbardziej transparentnych firm na rynku technologicznym (chyba tylko Apple jest porównywalnie otwarty), nawet mimo potężnych kłopotów finansowo-sprzedażowych w ostatnich latach.
Z najnowszych wyników Nokii wiemy jedynie, że sprzedaż działu urządzeń spadła rok do roku o 30 proc. do 1,9 mld euro, co niestety jest fatalnym wynikiem zważywszy na okoliczności.
W czasie, gdy rynek rośnie wybitnie dynamicznie tam, gdzie Nokia była najmocniejsza, czyli w smartfonach ze średniej i niskiej półki cenowej, fiński producent notuje gigantyczny wręcz spadek. Co ciekawe, w komentarzu do wyników Nokia informuje, że w ujęciu liczbowym sprzedaż smartfonów wzrosła rok do roku (choć nie podano o ile), podczas gdy liczba sprzedanych ficzerfonów zmalała. To oznacza z kolei, że słabo sprzedawały się smartfony z najwyższej cenowej półki.
W rezultacie Nokia zanotowała 6 z rzędu stratę, tym razem w wysokości 239 mln euro, choć w tym przypadku jest ona nieznacznie niższa niż rok wcześniej (272 mln euro). Co ciekawe, gdyby nie uwzględniać wyniku na sprzedaży smartfonów, Nokia osiągnęłaby zysk w wysokości 108 mln euro.
To daje ciekawe perspektywy na kolejne kwartały działalności firmy już tylko na rynku software'u i usług mobilnych.
Zresztą już widać, że właśnie na bazie biznesu swojej do niedawna spółki zależnej - Nokia Siemens Networks, nowa Nokia będzie opierała swój przyszły byt. Zresztą wybór Rajeeva Suri'ego, czyli inżyniera pracującego wcześniej w NSN, właśnie to potwierdza.
Dla Microsoftu z kolei, który przejął dział hardware'owy Nokii ze wszystkimi jego problemami, takie słabe wyniki kwartale mogą być... na rękę. Teraz łatwiej będzie walczyć o to, by ewentualne odbicie w górę w kolejnych miesiącach zostało odpowiednio pozytywnie odebrane przez rynek.
Tyle, że już teraz nie będzie żadnych wymówek. Świetny produkt jest (bo ostatnie Nokie to najlepsze w historii smartfony z Windows Phone), świetny system operacyjny jest (bo Windows Phone 8.1 kompletnie zmienia perspektywę), pełna kontrola nad marketingiem/dystrybucją/pozycjonowaniem cenowym też już jest - i jak to mówią w Ameryce: now it's time to deliver.