W naszym Układzie Słonecznym odkryto nowy księżyc
Nie jest to jednak wina niedopatrzenia któregoś z astronomów. Ów księżyc bowiem dopiero powstaje, dając nam rzadką okazję do zaobserwowania tego zjawiska na własne oczy.
Księżyce Saturna to jedne z najbardziej intrygujących ciał niebieskich w naszym Układzie Słonecznym. Jest ich wiele, są wyjątkowo zróżnicowane i wiele wskazuje na to, że nawet jeśli nie są zamieszkane, to na niektórych z nich istnieją dogodne warunki do powstania życia (na przykład na Enceladusie). A teraz dojdzie nam jeszcze jeden księżyc do badania. Musimy tylko jeszcze chwilkę poczekać.
15 kwietnia ubiegłego roku sonda Cassini wykryła pewne „zawirowania” w zewnętrznej części pierścieni Saturna. Jedno z tych „zawirowań”, znajdujące się tuż za pierścieniami, pojawiło się na dwóch ze zdjęć, wykluczając problemy z aparaturą sondy. Ów obiekt jest o 20 procent jaśniejszy od najbliższych pierścieni. Ciało ma łukowaty kształt, ma 1200 kilometrów długości i 10 kilometrów szerokości.
Nigdy wcześniej nie zaobserwowano ani takiego zjawiska, ani takiego obiektu. Naukowcy są jednak przekonani, że znają jego naturę. Są bowiem zdania, że to, co widzimy, to narodziny nowego księżyca, który opuszcza pierścienie Saturna, by ostatecznie się uformować i stać się prawdziwym naturalnym satelitą gazowego giganta.
Nowe ciało nazwano „Peggy” i jest najprawdopodobniej ostatnim potomkiem Saturna. Naukowcy są bowiem zdania, że pierścieniach planety nie znajduje się dostateczna ilość budulca, by mogły się uformować kolejne satelity. Uważa się, że pierścienie Saturna były niegdyś masywniejsze, zdolne do formowania wielkich księżyców. Wskazuje na to aktualna konfiguracja księżyców: im masywniejszy, tym bardziej oddalony od planety.
Peggy będzie badany jednak dopiero w 2016 roku. Wtedy bowiem Cassini zbliży się to zewnętrznej części pierścieni (a konkretniej: do Pierścienia A). Możliwe jednak, że poród będzie nieudany: konstrukcja Peggy jest nadal niestabilna i może się rozpaść.
Ciekawostka: nazwa Peggy wzięła się od… imienia teściowej Carla Murray’a, odkrywcy nowego obiektu. Czy to ku chwale ukochanej „mamusi”, czy też coś zupełnie przeciwnego, pozostanie słodką tajemnicą astronoma ;-)