Święta już nie takie, jak kiedyś… przynajmniej dla programistów
Święta Bożego Narodzenia od dłuższego czasu uchodziły za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy czas w roku dla deweloperów oferujących płatne lub zarabiające na siebie w inny sposób aplikacje. Przez ostatnie lata miliony osób na całym świecie znajdowały pod choinką nowego smartfona, po czym natychmiast zabierały się za ściąganie aplikacji. Efekt był łatwy do przewidzenia – skaczące słupki popularności i zysków. Czy tak jest jednak nadal?
Jeśli porównamy tegoroczne wyniki z rezultatami z roku poprzedniego czy nawet z pozostałych miesięcy tego roku, to trzeba przyznać, że tak. Nadal święta są jednym z gorętszych okresów dla programistów i sklepów mobilnych. Według badań przeprowadzonych przez Flurry na 400 000 tytułów, w porównaniu do 2012, w te święta poprawiliśmy wynik pobrań gier i programów o (teoretycznie) aż 11%, natomiast w porównaniu do pierwszych 21 dni grudnia tego roku, świąteczna aktywność pobierających zwiększyła się prawie dwukrotnie.
Prym wiodły oczywiście gry, których pobieraliśmy ponad dwa razy więcej, tuż za nimi znalazły się aplikacje społecznościowe (niemal dokładnie 2x) oraz aplikacje multimedialne i użytku codziennego, z wyraźnie niższymi wynikami.
Patrząc na te wyniki możemy powiedzieć, że w praktycznie każdej kategorii ten rok był lepszy od poprzedniego, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę pobieranych aplikacji. W rzeczywistości jednak pełny obraz prezentuje się nieco inaczej.
Przede wszystkim, w porównaniu do poprzednich lat wzrost ten jest dramatycznie mniejszy. W latach 2011-2012, różnica pomiędzy pobraniami w okresie świątecznym wynosiła prawie 100%, podobnie jak zmiana aktywności w pozostałych dniach grudnia. Wyższe były także stosunki aplikacji pobranych w święta i w poprzednich dniach grudnia (w tym roku po raz pierwszy spadły one poniżej 2x), podobnie jak chociażby wzrost popularności gier czy aplikacji społecznościowych.
Nie spadek, bo na to oczywiście nie ma szans, ale wyraźne spowolnienie wzrostu.
Wiele wskazuje więc na to, że kluczowa rola świąt w dystrybucji mobilnych aplikacji i gier, choć nadal nie podlega dyskusji, będzie z roku na rok stopniowo maleć, tak samo jak maleje liczba smartfonów i tabletów wręczanych (szczególnie w krajach bardziej rozwiniętych) pod choinkę. Powód jest dość prosty – z towaru luksusowego, który mógłby stanowić doskonały „wypasiony” prezent, urządzenia mobilne coraz szybciej stają się w wielu regionach po prostu dobrem użytku codziennego. Nie marzymy o nim przez cały rok, nie zbieramy na niego pieniędzy przez długie miesiące, ani też nie możemy się doczekać znalezienia go pod choinką. Oczywiście w części przypadków nadal tak jest, ale spory odsetek użytkowników albo ma już smartfon, którego nie chce zmienić, albo poczeka na nowszy model albo zmieni go wraz z przedłużeniem umowy u operatora (nie zapominajmy, że właśnie w taki sposób sprzedawana jest większość telefonów). Tym bardziej, że teraz praktycznie każdy oferowany czy to w sklepach czy w sieciach komórkowych telefon jest tak naprawdę smartfonem – wolniejszym lub szybszym, ładniejszym lub brzydszym, ale jednak smartfonem. Różnicy takiej, jak przy przejściu ze zwykłej komórki na inteligentny telefon nie ma, a więc i ewentualna pociecha z prezentu mniejsza.
Po raz kolejny zdają się to potwierdzać dane Flurry – w latach 2011-2012, pomiędzy rocznym zestawieniem aktywności w grudniu i w same święta, różnica wynosiła 7 punktów procentowych (na korzyść tego pierwszego). Dziś wynosi już prawie 15 punktów procentowych. Oznacza to nic innego niż to, że liczba smartfonów pobierających aplikacje i gry bez związku ze świętami, zdaje się coraz szybciej doganiać liczbę pobrań z okresu świątecznego.
Raport zwraca także uwagę na jedną istotną rzecz. Głównym motorem napędowym sprzedaży smartfonów w obecnych czasach, zwłaszcza jeśli mówimy o tych najpopularniejszych, czyli z niskich półek cenowych, są obecnie kraje, w których… nie obchodzi się Świąt Bożego Narodzenia lub nie obchodzi się ich w taki sposób lub na taką skalę, jak w USA czy w krajach europejskich.
Biorąc pod uwagę fakt, że nasycenie rynków dojrzałych smartfonami raczej nie będzie się zmniejszać, można spokojnie założyć, że opisany przez Flurry trend będzie postępował coraz wyraźniej.
Zajmie to prawdopodobnie jeszcze kilka lat, ale w końcu świąteczny pik na wykresach będzie o wiele mniej zauważalny niż dziś czy rok temu.
Co mogą z tym zrobić deweloperzy? Cóż, oczywiście prostej odpowiedzi nie ma, poza tą, że teraz będzie już tylko trudniej. Nie będzie wystarczyło zrobić sezonowego hitu lub nasilenie wydatków na promocję w okresie świątecznym, aby odnieść potencjalnie ogromny sukces. Przepełnienie największych sklepów z aplikacjami również z całą pewnością także nie ułatwi nam zadania, nawet jeśli nasz produkt teoretycznie wyróżnia się z tłumu. Pozostaje prawdopodobnie wyszukanie i zapełnienie odpowiednich nisz lub liczenie na łut szczęścia albo stworzenie czegoś naprawdę przełomowego. Nikt nie mówił, że po prawie 6 latach od uruchomienia pierwszego sklepu z aplikacjami z prawdziwego zdarzenia będzie nadal łatwo.