IFA 2013: Sprawdziliśmy czytniki ebooków z epapierem. Klasyczne, podświetlane, kolorowe, a nawet elastyczne
Na targach IFA 2013 w Berlinie prezentowane były najróżniejsze sprzęty. Udało mi się trafić także na stoiska z czytnikami ebooków. Ponieważ jestem dużym fanem sprzętu z tej kategorii, ucieszyłem się niezmiernie mając okazję pobawić się dwoma niecodziennymi modelami. Był to elastyczny czytnik o nazwie Wexler Flex One oraz model Pocketbook Color Lux z e-papierem wyświetlającym, jak nazwa wskazuje, kolory. Oba robią wrażenie, ale to nie koniec nowości i ciekawostek.
Jeśli chodzi o e-papierowe czytniki, to jest to kategoria urządzeń która się wcale nie starzeje. W przeciwieństwie do smartfonów, które po roku lub dwóch stają się niemal nieużywalne, te trochę lepsze czytniki z e-papierem nawet po kilku latach od zakupu sprawdzają się w codziennym użytkowaniu tak samo dobrze. Nie znaczy to, że na tym polu producenci nie mają szans na wprowadzenie innowacji. Są dwie rzeczy, których mi w moim Kindle brakuje: elastycznego ekranu oraz kolorów. Okazuje się, że technologia pozwalająca na jedno i drugie jest już dostępna.
Elastyczny epapier
Jedną z wad e-papierowego czytnika w porównaniu do klasycznej książki lub gazety jest to, że jest on sztywny i ma wrażliwy na naprężenia ekran. Papierową książkę w miękkiej oprawie włożę do tylnej kieszeni jeansów, a jak na nią usiądę, to najwyżej trochę pozaginają się rogi. W przypadku klasycznego czytnika z e-papieru chwila nieuwagi może poskutkować pękniętym i rozlanym ekranem. Nie zabijemy nim też upartej muchy. Rozwiązaniem tego problemu jest Wexler Flex One, czyli niecodzienny czytnik korzystający z technologii e-papieru. Jest on całkowicie elastyczny, czyli zarówno sam czarno-biały ekran, jak i gumowo-plastikowa obudowa. Czytnik można w ograniczonym stopniu wyginać, co wymaga przyłożenia dość sporej siły. Jest on też elastyczny, ale nie plastyczny, więc po odłożeniu wraca momentalnie do wyjściowego kształtu.
To bardzo ciekawe rozwiązanie, które bardzo chętnie zobaczyłbym w ofercie jakiegoś bardziej mainstreamowego producenta, chociażby Amazonu w kolejnej generacji Kindle. Widzę w tym naprawdę duży potencjał, które może przekonać kolejne rzesze ludzi do korzystania z epapieru. Sam Wexler Flex One nie powala jakością obrazu i renderowanych liter, responsywnością oprogramowania i wykonaniem, dlatego nie biegnę po niego od razu do sklepu - czekam jednak, aż ktoś rozwinie ten koncept. Poniżej możecie zobaczyć krótki filmik nagrany na targach, który prezentuje to rozwiązanie.
Kolorowy epapier już jest
O elektronicznym papierze wyświetlającym kolory słyszy się już od kilku lat, ale do tej pory spotkać go można było w sumie wyłącznie w prototypach. Firma Pocketbook wprowadza jednak pilotażowo jeden model z kolorowym ekranem do komercyjnej sprzedaży i na targach miałem okazję się nim chwilę pobawić. Czytnik jest dość spory i ma dość duże gabaryty - przekątna osiem cali - podczas gdy większość modeli na rynku o ekranach ma ich sześć. To jednak zrozumiałe, jeśli ma służyć do czytania komiksów i magazynów o większym formacie. Czytnik jest jednak dość cienki (9mm) i ma duży akumulator o pojemności 3000 mAh.
Niestety, muszę przyznać, że czytnik ma strasznie ciemny ekran o małym kontraście, a kolory wyświetlane w menu wyglądają na wyblakłe. Na czytniku można też czytać komiksy, ale tutaj też brakuje “żywych” kolorów i jakość obrazu nie umywa się do ekranów LCD. Wydaje mi się, że technologia nadal jest jeszcze zbyt młoda i wymaga dopracowania. Sam ekran o przekątnej ośmiu cali ma rozdzielczość 800 na 600 punktów. Pozostałe parametry to procesor o taktowaniu 800 MHz, 256 MB RAM, 4 GB pamięci wewnętrznej i slot microSD. Oprogramowanie wygląda na bardzo podobne jak w modelu Touch Lux.
Czytnik prawdziwie kieszonkowy
Drugim ciekawym modelem w ofercie jest Pocketbook Mini. To taki klasyczny czytnik bez podświetlenia, ale za to o bardzo małych wymiarach. Świetnie leży w dłoni i wiele osób da radę zmieścić go w kieszeni. Jest bowiem nie tylko wąski i krótki, ale też cienki - zaledwie 7,2mm grubości - oraz lekki, bo waży tylko 130 gramów. Ekran ma rozdzielczość 800 na 600 pikseli, czyli tyle samo co np. Kindle Classic - ale ze względu na mniejszą przekątną ekranu o długości pięć cali ich zagęszczenie w Pocketbooku Mini jest wyższe, niż w podstawowym modelu od Amazonu.
Mam w planach przetestowanie obu opisanych modeli Pocketbooka, czyli kolorowego Color Lux oraz kompaktowego Mini. Pierwszy chcę sprawdzić mimo początkowych nie do końca dobrych wrażeń - ciekaw jestem jak wyglądałoby czytanie w domu. Drugi ciekawi mnie pod kątem wygody czytania w porównaniu do większych i cięższych modeli. No i model Mini to taki prawdziwy “pocket book”, który zmieści się w kieszeni. Trzeci model zaprezentowany na targach IFA i dostępny już w ofercie firmy, czyli Pocketbook Touch Lux, na łamach Spider’s Web już recenzowałem.
A może coś od Kobo?
Niedaleko stoiska Pocketbook wystawiła się firma Kobo ze swoimi produktami. Nie są one zbyt popularne w Polsce, ale na świecie to jedna z wiodących marek. Na wystawie było kilka modeli, z których podstawowym jest dotykowy Kobo Touch. Dostępna jest też wersja Kobo Glo z podświetlanym ekranem. W ofercie znalazł się też kompaktowy Kobo Mini z ekranem o przekątnej o długości pięciu cali - wysokość urządzenia jest praktycznie taka sama, jak mojego HTC One X. Wśród wystawionych produktów znalazł się też czytnik o nazwie Kobo Aura, który dopiero niedługo ma pojawić się w sprzedaży.
Faktycznie, tak jak obiecuje producent, Kobo Aura wygląda znacznie bardziej elegancko, ale na hali nie było możliwości niestety sprawdzić działania czytnika w ciemności - podobno jest pod tym względem nieco lepszy od modelu Glo. Najciekawszym dostępnym w ofercie jest natomiast Kobo Aura HD (kiedyś już go opisywałem), który ma fenomenalny ekran. Jest nieco większy od klasycznych modeli - długość przekątnej to 6,8 cala - i ma naprawdę olbrzymią rozdzielczość 1440 na 1080 pikseli. To model, który powinny rozważyć osoby myślące o czytaniu ebooków w formacie PDF.
Sony też ma bardzo dobry pomysł
Na bardzo ciekawy model czytnika z e-papierem trafiłem też na stoisku Sony i muszę przyznać, że ich produkt mi się bardzo spodobał. Warto zauważyć, że firma ta jako jedyna znany mi producent niespecjalizujący się wyłącznie w czytnikach zdobywa uznanie klientów, chociaż w ostatnim czasie znacznie ustąpił pola Amazonowi (i innym firmom, które zajmują się wyłącznie jednym typem urządzeń). Nie wygląda na to, żeby Sony miało odzyskać palmę pierwszeństwa, ale Japończykom udało się zrobić produkt wyróżniający się wśród wszystkich innych pochodzących z tej kategorii.
Czytnik nazwany po prostu Sony Reader (model Wi-Fi PRS-T3) jest bardzo kompaktowy i ładnie wykonany. Ma dwa bardzo fajne “bajery”. Jednym z nich jest zintegrowana z czytnikiem okładka, która naturalnie go włącza i rozbudza. Drugim jest wbudowana lampka wyciągana z tylnej części obudowy. Co prawda uważam, że podświetlany ekran jest znacznie sensowniejszym rozwiązaniem, ale Sony ma szansę powalczyć na rynku - przy założeniu, że cena czytnika Sony Reader wraz z wbudowaną lampką i okładką będzie podoba jak produktów konkurencji nie posiadających tych udogodnień. Klientów mogą też skusić różne kolory czytnika - biały, czarny oraz czerwony.