REKLAMA

Samsung inwestuje w Sharpa. W tle… Apple

Apple bije się z Samsungiem, ale Samsung to jeden z jego głównych partnerów handlowych. Gdy amerykańska firma postanowiła nieco odchudzić kanał współpracy biznesowej z Samsungiem, ten postanowił zainwestować w innego dostawcę kluczowych komponentów do iPhone'ów i iPadów, a przy okazji do niedawna swojego głównego rywala - Sharpa.

Samsung inwestuje w Sharpa. W tle… Apple
REKLAMA

Kilka lat temu Sharp był jednym z głównych przeciwników Samsunga na rynku telewizyjnym, a w szczególności w segmencie paneli LCD. Wtedy o współpracy nie mogło być mowy i to nie tylko dlatego, że obie firmy były realnymi rywalami na rynku, ale również dlatego, że jedna wywodzi się z Japonii (Sharp), a druga z Korei (Samsung), co przekreślało możliwość porozumienia na polu politycznym.

REKLAMA

Dziś jest zupełnie inaczej, głównie ze względu na to, że japoński biznes technologiczny jest daleko w tyle za koreańskim. Większość wielkich marek japońskich na czele z: Sharpem, Panasonikiem, Fujitsu, czy Sony przechodzi trudne problemy finansowo-strukturalne, podczas gdy czołowi koreańscy gracze: Samsung i LG (z naciskiem na tego pierwszego) rozdają karty na globalnym rynku technologicznym.

Rozdają karty, a wiadomo - w grze liczy się strategia. To zapewne dlatego Samsung zdecydował się na wrzutkę do Sharpa. Niewielką, bo zaledwie 110 mln dol., co daje Koreańczykom 3% udział w japońskiej firmie i to bez prawa głosu. Liczy się jednak co innego - w ten sposób Samsung osłabia pozycję Sharpa w relacjach z Apple'em, który jest dla japońskiej firmy kluczowym partnerem biznesowym dostarczającym ekrany do iPhone'ów i iPadów. To niby nic takiego - ot 3% Sharpa, ale w ten sposób Samsung wysyła czytelny sygnał do Apple'a - widzicie? Jesteśmy wszędzie, czy tego chcecie czy nie.

Jest jeszcze inny aspekt tej inwestycji. Oficjalnie Samsung inwestuje w Sharpa dlatego, że chce, aby ten dostarczał mu ekrany LCD do jego produktów. Mowa o telewizorach, ale przecież niewykluczone, że także o innych typach produktów chociażby smartfonów i tabletów, które są dziś głównymi produktami koreańskiej firmy. Sharp będzie musiał zwiększyć moce produkcyjne, aby dobrze obsłużyć obu swoich klientów, a to wymaga nakładów finansowych. Koło się zamyka, bo to Samsung przychodzi z realną gotówką do japońskiej firmy.

REKLAMA

Ten mariaż Sharpa z Samsungiem na pewno nie zaszkodzi bezpośrednio i od razu firmie Apple. Amerykanie znani są z nadzwyczajnych umiejętności negocjacyjnych, które zapewniają dostawy na odpowiednim poziomie na długie lata. Ba, do tej pory to właśnie Apple swoimi zamówieniami czy to pamięci flash (wtedy do iPodów), czy też ekranów (teraz do iPhone'ów i iPadów) windował ceny na rynku - kupował tak dużo, że kontrahenci musieli podwyższać ceny dla innych partnerów. Jednak mimo wszystko w długoterminowej perspektywie porozumienie Sharpa z Samsungiem musi uderzyć w Apple'a, który może się czuć coraz bardziej osaczony przez Samsunga.

Meandry powiązań pomiędzy największymi graczami współczesnego rynku technologicznego są bardzo zagmatwane, a strategicznie silne pozycje zdobywa się właśnie takimi małymi ruchami pionków. Nie od dziś wiadomo, że partie szachów wygrywa się hetmanem i pionkami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA