Piraci i polityka Twittera zabijają genialną aplikację Falcon Pro
Twitter zmienił jakiś czas temu swoją politykę dotyczącą zewnętrznych aplikacji. Wprowadzone limity użytkowników miały zapewnić Twitterowi dużą grupę klientów korzystających z oficjalnego programu. Okazuje się, że ograniczenia są tak duże, że zabijają wiele dobrze rokujących aplikacji. Falcon Pro padł właśnie ofiarą nowych wytycznych Twittera i piractwa.
Twitter wprowadził ograniczenia dotyczące maksymalnej liczby użytkowników zewnętrznych aplikacji. Programiści tworzący alternatywne aplikacje dla tej popularnej społecznościówki mogą wokół swojego oprogramowania zgromadzić jedynie 100 tys. użytkowników.
Twitter zabija zewnętrzne aplikacje
Ograniczenie to wywołało wiele kontrowersji i niektóre dobre programy do obsługi Twittera na Androidzie lub iOS zostały porzucone przez programistów. Deweloperzy stwierdzili, że posiadając z góry ograniczone grono potencjalnych użytkowników nie będą w stanie stworzyć dobrego oprogramowania, nie mówiąc już o zapewnieniu mu długiego wsparcia, czy też dalszego rozwijania oprogramowania.
W momencie, gdy dobre aplikacje do obsługi Twittera zaczęły się powoli wykruszać, na scenie pojawił się Falcon Pro. Program zapowiadał się świetnie i zacząłem z niego korzystać jeszcze gdy był w fazie beta. Programiści bardzo szybko wypuścili stabilną wersję i cały czas ją rozwijają. Obecnie Falcon Pro jest dla mnie numerem jeden zarówno na tablecie jak i smartfonie z Androidem.
Aplikacja ma bardzo wygodny w obsłudze interfejs, który opiera się na trzech ekranach, które przełączamy przerzucając je w prawą lub lewą stronę. Szybko i sprawnie. Oprawa graficzna też jest przyjemna dla oka. Dodatkowo program posiada wbudowaną przeglądarkę plików graficznych, filmów i stron internetowych. Dzięki temu linki podesłane przez tweetujących są otwierane wewnątrz programu bez potrzeby przechodzenia do zewnętrznej przeglądarki. To najważniejsze usprawnienie jakie oferuje obecnie Falcon Pro.
Interfejs aplikacji jest przystosowany do tabletów i genialnie sprawdza się zarówno na siedmiocalowym jak i dziesięciocalowym ekranie. Tego niestety nie można powiedzieć o oficjalnej aplikacji Twittera.
Mimo kryzysu na rynku twitterowych aplikacji Falcon Pro radził sobie dobrze. Programista skalkulował sobie zysk jaki przyniesie mu 100 tys. klientów płatnego programu i wycenił go na około 7 zł (o ile dobrze pamiętam). Dodatkowo dla fanów Falcon Pro przygotowano opcję dodatkowego wsparcia finansowego projektu. Po opłaceniu około 8 zł użytkownicy otrzymają rozbudowaną funkcję powiadomień oraz gustowną tapetę.
W czym więc problem?
Falcon Pro mógłby być przykładem na to, że ograniczenie Twittera dotyczące 100 tys. użytkowników nie zabija programów i pozwala programistom na tworzenie dobrych aplikacji i zarobienie na tym konkretnych pieniędzy. Twitter też miał przy tym wyjść na swoje. Więcej użytkowników oficjalnej aplikacji to przecież łatwiejszy sposób na komercjalizację potencjału drzemiącego w sieci społecznościowej.
Niestety Falcon Pro osiągnął już limit narzucony przez Twittera. Można pomyśleć, że nic złego się przecież nie stało, gdyż twórca aplikacji znał realia i wiedział, że kiedyś do tego dojdzie. Okazało się jednak, że tylko 40 tys. osób zakupiło licencje do Falcon Pro. Pozostałe 60 tys. to piraci. Osoby, które postanowiły ukraść program i korzystać z niego bez jakichkolwiek skrupułów doprowadzają właśnie do powolnej śmierci ich ulubionej twitterowej aplikacji.
Oczywiście Joaquim Vergès - twórca Falcon Pro - nie składa broni. Za pomocą petycji do Twittera próbuje uzyskać zwiększenie limitu użytkowników dla swojego programu. Niestety mimo nawiązania rozmów z przedstawicielami Twittera, na razie nic nie rokuje pozytywnego rozwiązania problemu.
Twitter odrzucił dotychczasowe prośby, gdyż stwierdził, że Falcon Pro nie oferuje żadnych dodatkowych funkcji, których nie byłoby w oficjalnej aplikacji. Większej bzdury dawno nie czytałem. Przedstawiciel Twittera albo nie sprawdził możliwości Falcon Pro lub też na oczy nie widział oficjalnej, wybrakowanej aplikacji. Totalna ignorancja i brak chęci pomocy programiście nie wpłynie dobrze na wizerunek Twittera w oczach użytkowników zewnętrznych programów. Niestety ta aferka nie spowoduje żadnych realnych problemów dla Twittera i nawet nie odbije im się czkawką.
I co teraz?
Sytuacja jest dosyć patowa. Twitter ma w nosie los zewnętrznych aplikacji, które przecież w pewnym stopniu sprawiły, że społecznościówka stała się taka popularna. Moc tweetowania drzemie w urządzeniach mobilnych, na których bardzo popularne są właśnie zewnętrzne aplikacje. Spotkałem się z wieloma głosami, że użytkownicy nie tweetowaliby, gdyby musieli korzystać wyłącznie z oficjalnej aplikacji. Sam również aktywnie tweetuje i robię to tylko z zewnętrznych aplikacji. Więc można powiedzieć, że Twitter częściowo zawdzięcza swój sukces właśnie tym programom firm trzecich.
Twórca aplikacji Falcon Pro prosi osoby, które wcześniej używały jego programu, ale z jakiś względów zaprzestały, aby w ustawieniach konta Twittera wyłączyły autoryzację dla tej aplikacji. Odblokuje to miejsce dla nowych potencjalnych klientów. Obecnie w Google Play Falcon Pro jest widoczny w cenie przekraczającej 400 zł. Zabieg ten ma na celu odstraszenie nowych klientów, którzy po zakupie nie mogliby się połączyć z swoim kontem na Twitterze. Gdy tylko zwolnią się tokeny lub Twitter przydzieli Falconowi nowy, większy limit, aplikacja wróci do sklepu w normalnej cenie.
Joaquim Vergès zapowiada, iż nadal będzie rozwijał i aktualizował program, gdyż sam go używa jako głównej aplikacji do obsługi tej sieci społecznościowej. Zatem osoby, które kupiły program mogą być pewne o dalsze wsparcie programisty. Tylko czy aplikacja będzie nadal się tak dynamicznie rozwijała?
Oby tak było. Trzymam kciuki za twórcę Falcon Pro i przyszłość aplikacji.
PS Przeraża mnie skala piractwa na Androidzie.