Starsze gry są znacznie trudniejsze od nowych. Sam się o tym przekonałem
Gry pamiętam niemal od zawsze. Mimo że moi rodzice nie podzielają pasji do elektronicznej rozrywki, to zawsze akceptowali moje zainteresowania. Dlatego jako małe pacholęcie byłem posiadaczem Commodore64, Pegasusa, a następnie pierwszego komputera osobistego. Jako że wielkimi krokami zbliża się sesja, szukałem wielu kreatywnych zajęć. Najciekawszym z nich okazało się przypomnienie sobie klasyki, swoich ulubionych gier z dzieciństwa. Niestety okazało się, że żadnej nie mogłem przejść.
Ze względu na swój zawód gram we wszystkie najnowsze i najgłośniejsze tytuły z kilku powodów. Po pierwsze, lubię to, po drugie, wymaga tego mój zawód. Testowanie podzespołów w najnowszych grach wymaga przejścia całego tytułu i znalezienia miejsc testowych. Co prawda nigdy nie gram na najwyższym poziomie trudności, gdyż najbardziej w grze interesuje mnie ciekawa historia, ale staram się też nie uruchamiać gier na najniższym poziomie trudności. W końcu nie jestem laikiem i taka gra nie sprawa mi większych problemów. Także gdy byłem jakieś 15 lat młodszy i chodziłem do pierwszej klasy podstawówki, bez problemu przechodziłem gry. Mario, Adventure Island, Double Dragon, Teenage Mutant Ninja Turtles i wiele innych tytułów nie stanowiło dla mnie najmniejszego problemu.
Gdy znalazłem stronę internetową, na której można grać w niemal wszystkie gry, które wyszły na NESa (Pegasus był jego rosyjską podróbką). Najpierw zagrałem w Contrę, potem w Double Dragon. W obu przypadkach rezultat był ten sam. Ginąłem w początkowych misjach. W przypadku Double Dragon wynik ten udało mi się poprawić, ale w Contrze do tej pory nie jestem w stanie przejść pierwszej misji. A mając sześć lat przeszedłem bez żadnych cheatów całą grę! Najpierw myślałem, że to brak wprawy, następnie uważałem, że to po prostu rezultat zastosowania złego kontrolera (klawiatury). Jednak gdy podłączyłem do komputera pad i wyniki cały czas były równie mizerne, po prostu nie wiem co myśleć.
Do tej pory śmiałem się ze sloganów, według których poziom gier leci na łeb, na szyję. Teraz wydaje mi się, że jest to prawda. Otrzymujemy tytuły z ładniejszą grafiką, coraz bardziej rozbudowanym światem, zaawansowaną inteligencją przeciwników, ale nie możemy sobie poradzić ze starymi tytułami, które kilkanaście lat temu przechodziły dzieci. Z drugiej strony może być to efekt tego, że mechanika dawnych i obecnych gier różni się w diametralny sposób. Kiedyś w niemal wszystkich grach niezbędny był po prostu refleks, teraz jest więcej typów gier i w większości oprócz refleksu (często nawet zamiast niego) liczy się taktyka, myślenie strategiczne i kooperacja z prawdziwymi lub wyimaginowanymi partnerami.
Po dłuższej chwili uznałem, że tu nie ma nad czym myśleć. Cały świat zmienia się wręcz z dnia na dzień. Przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat zmieniliśmy się my, zmieniły się też gry. Te dwa efekty nałożyły się na siebie i sprawiły, że teraz nie potrafimy sobie radzić ze starymi tytułami. Zastanawia mnie tylko, czy tak samo za kilkadziesiąt lat nie będę mógł skutecznie przypomnieć sobie Battlefielda 3? Czy gry ponownie przejdą tak dużą ewolucję, jak przez ostatnie dwadzieścia lat. Niestety nie istnieje inna forma na sprawdzenie tego niż poczekanie dwóch dekad i przekonanie się o tym na własnej skórze.
Swoją drogą i Wam radzę przypomnieć sobie stare hity. Napiszcie w komentarzach, czy też macie z ich przejściem taki problem jak ja. Jedna ze stron, na których można grać w stare tytuły znajduje się pod tym linkiem. Może to po prostu ja nieco opóźniłem się w rozwoju (lub nazywając to dyplomatycznie: poszedłem z duchem czasu) i przez to nie daję sobie rady z Chipem & Dalem, Wojowniczymi Żółwiami Ninja, no i oczywiście z Contrą!