Czas żegnać się z Silverlightem?
Miał być odpowiedzią na dominację Adobe Flash. Oferował bardzo wiele i był, jak twierdzą deweloperzy, banalny do opanowania. Miał też służyć jako platforma do tworzenia aplikacji. Dziś wszystko wskazuje na to, że Silverlight odejdzie do lamusa.
„Największy” konkurent Adobe Flash nie odniósł nawet ułamka sukcesu, na jaki liczył Microsoft. Ciężko mi oceniać, czy to był dobry produkt, bo z programowania znam tylko elementarne podstawy. Znajomi deweloperzy, z którymi rozmawiałem, twierdzili, że to platforma o dużym potencjale, zarówno dzięki możliwościom, jak i przede wszystkim znakomitych narzędziach deweloperskich. Krytykowany jest tylko za brak obsługi SVG. Jeśli to prawda, to gdzie tkwi przyczyna porażki? Czy Flash po prostu był zbyt potężny?
Silverlight, podobnie jak Flash, nie był techniką stricte webową. Działał na zasadzie wtyczki, którą udostępniono dla systemów Windows i OS X dla przeglądarek Internet Explorer, Safari, Firefox, Chrome i projektu SeaMonkey. Na początku umożliwiał głównie strumieniowanie mediów, obecnie obsługuje tworzenie multimediów i aplikacji. Jest też jedną z dwóch platform, na których można tworzyć aplikacje dla Windows Phone. Obsługuje go również Symbian.
Zauważyliście, że piszę w czasie przeszłym? Wyszło niechcący, ale stwierdziłem, że nie będę poprawiał. Silverlight ma już pięć lat i zdobył minimalną popularność. Wykorzystuje go część portali oferujących płatne treści wideo na żądanie, z uwagi na łatwą implementację. Sieć jednak jest zdominowana przez Flasha, a obecnie panuje trend na rezygnację z wtyczek do przeglądarki na rzecz „standardu” (cudzysłów bez złośliwości, po prostu jego specyfikacja nie jest jeszcze gotowa) HTML5.
Chciałoby się rzec, po internetowemu, „i co teras?”. Nawet Windows 8 porzuca Silverlighta. Jedyną istotną platformą pozostaje niszowy Windows Phone. Wszystko wskazuje na to, że Microsoft zamierza powoli, stopniowo, ale wygaszać całe przedsięwzięcie. A przynajmniej ja to tak rozumiem z posta na oficjalnym blogu Microsoftu.
Microsoft sugeruje w nim, że Silverlight nie jest martwy, a „ewoluuje” w kierunku istniejących już XAML, C# i VB.NET. Zachęca w nim też do skupienia się właśnie na tych metodach pisania aplikacji dla Windows Phone i Windows 8. Zapewnia też, że większość umiejętności pozyskanych przy Silverlight przyda się programistom po przesiadce, a większość kodu jest łatwa do przeniesienia. Niestety, nie potrafię tego fachowo skomentować, liczę na komentarze.
Według mnie, jedno jest pewne: jeżeli twórca danej technologii mówi „hej, fajnie, że ją lubicie, ale zobaczcie, tu macie coś innego, też fajnego, zapraszamy, zapoznajcie się, pomożemy wam w nauce ewentualnych różnic”, to oznacza to, że szefostwo w Redmond szykuje się do gaszenia świateł w silverlightowych działach, zostawiając tylko ludzi od wsparcia technicznego dla wcześniej wspomnianych przeze mnie portali wykorzystujących Silverlighta do multimediów na żądanie.
Koderzy, będziecie tęsknić? Czy raczej, jak śmiem podejrzewać, wzruszycie ramionami i wrócicie do pracy?