Użytkownicy Reddit piszą własne prawo w kontrze do ACTA i SOPA. Świat podchwyci?
Brak zrozumienia współczesnego internetu oraz zlekceważenie jego oddolnej siły dały się we znaki politykom na całym świecie. W Polsce największy kryzys PRowy rządu Donalda Tuska przyszedł zapewne z najmniej oczekiwanej przez niego strony - nie ze strony działań przeciwników politycznych, nie ze strony medialnych intryg, ani nawet ze strony zawsze obecnego ryzyka łasych na pokusy świata urzędników, tylko ze strony użytkowników internetu, którzy wyszli na ulicę w proteście przeciwko ACTA. Podobnie było wcześniej w USA, gdzie protestowano przeciwko SOPA, czy w innych krajach europejskich, przez które przelała się krytyka w stosunku do propozycji zaostrzenia prawa obowiązującego w sieci.
SOPA i ACTA w takiej formie, jakie były procedowane już chyba bezpowrotnie przepadły. To wielki sukces protestujących. Teraz czas na kolejny ruch ze strony użytkowników sieci, którego politycy pewnie się nie spodziewają - napisania własnego prawa regulującego działanie internetu. Użytkownicy popularnego serwisu społecznościowego Reddit, w którym dzieli się ciekawymi znaleziskami w sieci (taki zachodni Wykop) piszą właśnie propozycję aktu prawnego, którego nazwali Free Internet Act (FIA), co w tłumaczeniu na polski brzmiałoby chyba Prawo wolnego internetu. Spontaniczna i piękna to inicjatywa, i choć raczej szans na to, że FIA wejdzie w życie nie ma, to jednak może prowadzić do czegoś poważnego.
Inicjatywa napisania własnego aktu prawnego wyszła od austriackiego użytkownika Reddit o nicku RoyalWithChees22 (piękny nick…). Szybko została podchwycona przez innych użytkowników serwisu, którzy dynamicznie rozpoczęli pracę nad aktem. Powołano specjalne grupy moderatorskie i na czele jednej z nich stanął RoyalWithCheese22. Szybko powstał też zalążek pierwszej wersji aktu prawnego wrzucony na Reddit przez innego aktywistę - Downing_Street_Cat (również świetny nick).
Szybka lektura tej inicjatywy legislacyjnej pozwala zrozumieć, że ma być to coś na kształt międzynarodowego porozumienia odnoszącego się do podstawowych aktów definiujących prawa człowieka (między innymi do Deklaracji Praw Człowieka) i walczącego z internetową cenzurą. Widać, że jest to bardzo ogólny akt, który należy traktować bardziej jako wstęp do szczegółowych dalszych uzgodnień. Czyta się go nieco jako manifest protestujący przeciwko propozycjom cenzurowania sieci.
Liderzy akcji w rozmowie z Mashable podkreślają, że to projekt o charakterze "open-source": każdy może się dołączyć i proponować dalsze zapisy. W ten sposób jest szansa na to, że projekt może stać się globalnym fenomenem. A nawet jeśli nie będzie, to jednego możemy być pewni - jeśli dziś miałaby wybuchnąć jakaś współczesna Wiosna Ludów, to z pewnością jej genezy należałoby szukać w internecie.