REKLAMA

Premier przyznaje, że ACTA to nieprzemyślana sprawa. Po co więc była cała ta wojna?

17.02.2012 17.41
Premier przyznaje, że ACTA to nieprzemyślana sprawa. Po co więc była cała ta wojna?
REKLAMA
REKLAMA

Premier Donald Tusk przyznał, że dotychczasowe stanowisko w sprawie ACTA było nieprzemyślane i zaproponował partiom należącym do frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim odrzucenie ACTA. Za TVN24: . “- Nasze stanowisko ws. ACTA było nieprzemyślane – przyznał na konferencji prasowej szef rządu. (…) Zdaniem Tuska, ACTA oznaczałaby zanik internetu metodami administracyjnymi, a na to, jak się wyraził nie można pozwolić w XXI wieku.”

Po co więc była cała ta wojna? Kontrowersje wokół ACTA trwają już od kilku tygodni. Bomba wybuchła, gdy do internautów dotarło, czym jest ACTA i jakie mogą być jej konsekwencje. Obawiają się oni, że Anti-Counterfeiting Trade Agreement, międzynarodowe porozumienie handlowe dotyczące wielu aspektów i mające na celu ochronę własności intelektualnej, praw autorskich i tym podobne, może negatywnie wpłynąć na internet, a dokładniej doprowadzić do sytuacji, w której dostawcy internetowi zmuszeni się do kontroli ruchu w sieci, internauci narażeni na ponoszenie sporych konsekwencji za same podejrzenia o złamanie praw autorskich, a wytwórnie i właściciele licencji na treści dostaną możliwość kontrolowania internetu.

Internauci, a właściwie obywatele zaczęli organizować się w sieci i zaprotestowali. Rząd, na czele z premierem, twierdzili, że ACTA nie wpłynie na obecne polskie prawo, że jest z nim zgodna, a Polska nie powinna wychodzić przed szereg innych europejskich państw, które mają zamiar podpisać ACTA. Jak premier mówił, tak zrobił; mimo wyjścia dziesiątek tysięcy osób na ulice w wyrażenia sprzeciwu ACTA została podpisana przez polską ambasador w Japonii.

Skąd więc takie zmiany decyzji? Najpierw premier zapowiedział, że zawiesza ratyfikację ACTA (po tej decyzji proces zawiesiły też Czechy i Łotwa), a teraz wystosunkował dosyć jasny przekaż: ACTA w obecnej postaci stanowi zagrożenie, wynegocjowany przez Komisję Europejską kształt ACTA jest niebezpieczny i nie powinniśmy go przyjmować.

Czyżby faktycznie Anonimowi wyrządzili nam niedźwiedzią przysługę? W celu zwrócenia uwagi na problem ACTA internauci, a dokładnie grupa Anonimowych, czyli niezrzeszonych haktywistów, zaczęła atakować polskie rządowe strony, przeciążała się, a do niektórych nawet włamywała w mniej czy bardziej wymyślny sposób. Rząd stwierdził, że to akt terroryzmu i szantażu, i że nie podda się mu. ACTA więc zostało podpisane.

Już wtedy zwracano uwagę, że ataki zamiast polepszyć, pogorszą sprawę – rząd po prostu nie może ugiąć się pod presją, bo okaże słabość. Wychodzi na to, że tak było i po ostygnięciu nastrojów premier podjął prawidłową decyzję.

Nie wiem, czym jest ona naprawdę powodowana, jednak warto zauważyć, że w końcu rząd mówi głośno “pomyliliśmy się, popełniliśmy błąd, postanowiliśmy w związku z tym zwrócić na niego uwagę także innym środowiskom”.

Nie wiadomo też, co z tego wyniknie – czas pokaże. Parlament Europejski zrobi, co uzna za słuszne, trzeba jednak mieć nadzieję, że stanowisko premiera z czasem nie ulegnie zmianie i nie są to tylko zagrywki w celu uspokojenia nastrojów społecznych.

Ja mam jedną, sporą obawę: ACTA w tak dużej formie może przejdzie, ale jeśli nie, to pewnie możemy spodziewać się mniejszych, stopniowych zmian prawnych, na które nikt nie zwróci uwagi.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA