Silk Browser – Amazon próbuje wymyślić przeglądarkę na nowo
Kindle Fire to nie tylko szokująco niska cena czy dostęp do ogromnych zasobów sklepu internetowego producenta. To także (przynajmniej według Amazonu) zupełnie nowa przeglądarka – Silk Browser, mająca zrewolucjonizować sposób, w jaki zawartość internetu dostarczana jest do naszych urządzeń. Ma być szybciej, wydajniej, oszczędniej – pytanie tylko w jaki sposób ma to zostać osiągnięte i czy na pewno takie rozwiązanie będzie wystarczające, aby zdobyć serca konsumentów, stając się jednym z powodów, dla których zdecydujemy się właśnie na tablet produkcji Amazon, a nie Apple, Samsunga, RIM czy Asusa?
U podstaw przeglądarki Silk stoi wykorzystywany obecnie przez praktycznie wszystkich (zwłaszcza na urządzeniach mobilnych) silnik WebKit. Jeśli więc programistom Amazon nie udało się w nim niczego poważnie „zepsuć”, otrzymujemy gwarancję, że będzie co najmniej tak szybki jak w przypadku większości konkurencyjnych produktów. To jednak za mało, aby zdobyć uznanie mediów i klientów – w obecnych czasach nie można być na tym samym poziomie co inni żeby zostać zauważonym – trzeba być krok do przodu i Amazon teoretycznie właśnie zrobił taki krok.
Tym, co ma wprowadzić przeglądarkę Kindle Fire w nową epoką są technologie ukryte za dwoma pozornie niewiele mówiącymi skrótami – EC2 i AWS. Oba z nich dotyczą praktycznie tego samego – gigantycznej „chmury” i potężnego sprzętu bezpośrednio do niej podłączonego. Amazon celowo podkreśla różnicę pomiędzy klasyczną przeglądarką a swoim nowym produktem – dzięki swojemu zapleczu technologicznemu i „chmurze”, w której przechowywane będą cały czas najczęściej wykorzystywane przez użytkowników dane, dostęp do każdej strony ma być praktycznie błyskawiczny. Odciążamy bowiem nasz niespecjalnie wydajny sprzęt, przekazująć całość pracy wielordzeniowym i wielogigabajtowym urządzeniom Amazonu, w zamian otrzymując gotową, przetworzoną i zoptymalizowaną specjalnie dla naszego tabletu wersję strony. Jakby tego było mało, oprócz cache’owania najpopularniejszych stron i ich elementów, AWS na podstawie rozbudowanych algorytmów i naszych poprzednich „nawyków internetowych” ma być w stanie... pre-cache’ować strony, które dopiero zapragniemy oglądać. W ten sposób (o ile mechanizm zadziała poprawnie) zawartość strony, którą wybierzemy może otworzyć się na KF praktycznie natychmiastowo – została już przecież dla nas w pełni przygotowana.
Całość brzmi niemal idealnie i z pewnością wyznacza kierunek, w którym powinni podążać inni producenci, jednak na przeszkodzie stają dwie podstawowe wątpliwości. Pierwszą z nich jest bez wątpienia bezpieczeństwo naszych danych. Całe rozwiązanie oparte na chmurze, cache’owaniu i przewidywaniu naszej działalności ma sens jedynie wtedy, gdy zgodzimy się na przechowywanie przez Amazon wszystkich naszych danych dotyczących przeglądanych stron. Zapisywane są więc nie tylko odwiedzone przez nas strony, ale również wyszukiwane frazy. Amazon planuje również implementację specjalnego „pośrednika” nawet dla stron zabezpieczonych za pomocą SSL czy HTTPS. Będzie on działał na zasadzie proxy SSL, gdzie teoretycznie żadne informacje nie powinny być widoczne nawet dla Amazonu, jednak pytanie jak bardzo zaufamy temu rozwiązaniu?. Nawet jeśli te dane będą bezpieczne, dostawca naszego tabletu będzie miał co najmniej 30-dniowy (według zapewnień) dostęp do wszystkiego co zrobiliśmy w internecie. A to Google miało być „tym złym”...
Oczywiście powyższą opcję można wyłączyć, ale wtedy cały projekt „błyskawicznej przeglądarki” praktycznie dosłownie „bierze w łeb” – nasz tablet łączy się bezpośrednio z wybieranymi stronami, z pominięciem całej „chmury”.
Drugim zasadniczym pytaniem jest to, czy Silk Browser i przeglądarka oparta na „chmurze” jest w ogóle czymś nowym. Owszem, Amazon ma zdecydowanie jedne z lepszych warunków do jego realizacji, ale co w tym czasie robi konkurencja, albo – żeby być konkretniejszym – co robiła przez ostatnie lata?
Wbrew pozorom prezentacja najnowszego rozwiązania nie zrobiła większego wrażenia na tych, na których powinna, czyli producentach podobnych rozwiązań – przede wszystkim Operze, dostarczającej praktycznie dla wszystkich platform wersję Mini i Mobile swojej przeglądarki. Podobnie jak w przypadku Silk’a, serwery Opery zajmują się przetwarzaniem wywoływanych przez nas stron WWW oraz (co istotne) również cache’ują najpopularniejsze elementy globalnej sieci. Do tego ma już ugruntowaną pozycję w światowym internecie, oraz wygrywa z psychologicznego punktu widzenia – Opera nie chciała i nie chce nam niczego sprzedać – powierzając jej swoje dane nie mamy więc obawy, że zostaną wykorzystane do przygotowania dla nas „wspaniałej oferty życia”. Amazon może się na taki krok zdecydować.
Zbliżony mechanizm kompresji i przesyłania stron WWW do naszych urządzeń w zoptymalizowanej formie ma również od lat RIM, wykorzystując do tego celu rozmieszczone na całym świecie specjalne serwery. O ile być może (do teraz) przeglądarki BlackBerry nie słynęły z porażającej prędkości, o tyle przekładało się to bezpośrednio na ilość danych, które musieliśmy pobrać do naszego urządzenia.
Silk Browser prawdopodobnie nie jest więc zupełnie nowym pomysłem – jest dopracowanym projektem, który niektórzy konkurenci wprowadzili już co najmniej kilka lat temu. Za sukcesem tego rozwiązania przemawia jednak nieporównywalna moc zaplecza, które ma pomóc w jego realizacji - w żadnym przypadku nie można przecenić „grubych rur” łączących nas z internetem za pośrednictwem serwerów Amazonu. Warto jednak poczekać i zobaczyć jak nowa przeglądarka sprawdzi się w praktyce – jeśli Amazonowi uda się zrealizować ideę „natychmiastowej” konsumpcji wszystkich zasobów internetu, może to być początek nowej ery, a w ślad za nim pójdą po kolei wszyscy, którzy posiadają choć zbliżony potencjał. Jeśli jednak różnica nie będzie widoczna gołym okiem dla klienta np. porównującego w sklepie Kindle Fire i BlackBerry PlayBooka, to prawdopodobnie mało kto będzie doszukiwał się informacji o tym, czym w rzeczywistości jest ten tajemniczy „Silk Browser” i dlaczego ma wierzyć, że jest taki cudowny...