Falstart T-Mobile na rynku e-booków
Oferowanie samych usług mobilnych to nie wszystko co mają operatorzy komórkowi do zaoferowania. Wokół swoich ofert tworzą produkty powiązane z nimi, które raz są bardziej trafione, a raz nieco mniej. Gdy na dobre skończył się rynek prostych gierek flashowych wysyłanych na telefon, dzwonków i różowych taper za 9,99 zł., telekomy dostrzegły cyfrową rozrywkę medialną. I tak Plus stara się robić dobre wrażenie poprzez Muzodajnia.pl, Orange promuje współpracę z Audioteka.pl z dostępem do e-booków, natomiast T-Mobile właśnie uruchomił swoją własną księgarnię z e-bookami.
Czytanie e-booków na Pececie to jak oglądanie Avatara na iPhonie – można, ale chyba nie o to chodzi. Jak na razie, w swojej e-księgarni T-Mobile oferuje dostęp do 1700 tytułów zabezpieczonych DRM w formacie *.teb . Można z nich korzystać na telefonach z Androidem oraz Pecetach. Prace nad aplikacją na iOS trwają.
Tytułów mało i raczej mało interesujące, ale jeśli już jesteśmy abonentami T-Mobile i w przypływie chwili chcielibyśmy zakupić wybraną pozycję, to jak zapłacić? Istnieje tylko jedna forma płatności - kwota za zakupioną książkę lub subskrypcję zostaje dopisana do naszego rachunku. Przez subskrypcje operator rozumie możliwość zakupu jednej książki w miesiącu w ramach specjalnej ofery za 14,99 zł.
Ceny tytułów, w tradycyjnej sprzedaży nie są złe, ale zawsze mogłoby być trochę taniej, zwłaszcza że wybór jest znacznie ograniczony, by nie powiedzieć marny. Dla przykładu za e-booka Stephena Kinga „Pod kopułą” abonent T-Mobile musi zapłacić 37,95 zł. Chwila sprawdzenia w Google i... e-book o tym samym tytule, w formacie e-pub w serwisie Amazonka.pl jest dostępny za 39,20 zł, a wydanie drukowane 45 złotych. Tyle samo zapłacimy w Woblinku, czyli wychodzi 1,25 zł taniej za książkę, którą na dodatek otworzymy tylko na dedykowanej platformie T-Mobile.
Usługa T-Mobile to nowy produkt, ale niestety na razie wypada bardzo blado. Na rynku mamy już kilka e-księgarń, które nawet sobie radzą, mimo wciąż niewielkiej popularności tej formy lektury w Polsce. Jeśli porównamy usługi multimedialne operatorów, to chyba oferta Audioteki w Orange wydaje się być najbogatsza i najlepiej dopracowana, chociaż i Muzodajnia nie zwalnia tempa i wciąż zyskuje nowe albumy muzyczne. T-Mobile wybrał sobie trudny rynek, zwłaszcza że ponad połowa Polaków w ubiegłym roku nie przeczytała ani jednej książki. Zdecydowanie bardziej popularne są treści video czy audio (T-Mobile posiada jedynie serwis T-mobile Music, ale poza radiem brak w nim oferty dla polskiego klienta).
Oczywiście trzeba dać szansę operatorowi na rozwój usługi; może nie zakończy się to całkowitym niewypałem. Wydaje się, że wciąż dużym problemem w rozwoju rynków e-booków są wydawnictwa obawiające się nowej technologii. Tylko gdy rośnie popularność e-czytników i tabletów to powinny one zareagować, tak jak dzieje się w USA. Bez dostępu do wszystkich nowych tytułów w przystępnych i konkurencyjnych cenach znów czeka nas piractwo, jak w przypadku muzyki.
Dziś usłudze T-Mobile można wystawić szkolną 2 i czekać aż tą ocenę poprawi.