REKLAMA

Toy Story 3 w 3D - warto iść do kina

19.06.2010 19.44
Toy Story 3 w 3D – warto iść do kina
REKLAMA
REKLAMA

Toy Story 3 wyświetla się już w większości kin na świecie, także w Polsce. Warto się wybrać do kina z dzieckiem lub nawet bez, bo najnowszy film Pixara to prawdziwe arcydzieło. Pixar zawsze miał świetne fabuły, ale tym razem to prawdziwy majstersztyk. Dodaj do tego animację na najwyższym z możliwych poziomów i? Disney znowu ma garść Oskarów w kieszeni.

Nie jestem zbytnim fanem technologii 3D w kinie, ale tym razem wciągnąłem się na maksa. Chyba ze względu na kapitalną miniaturę 3D, która otwiera seans. To „Day & Night” także autorstwa studia Pixar; miniatura, która świetnie pokazuje czym 3D może być dla filmów animowanych. Namiastką tego, co można obejrzeć przed seansem Toy Story 3 w kinie, jest ten film: http://www.youtube.com/watch?v=wFEE-Jgr7sw prezentujący „making of”.

Nie wiem czy taki był zamysł twórców Toy Story 3, ale 3D w tym filmie nie jest zbytnio inwazyjne i przez to niezwykle przyjemne. Mając wcześniej okazję oglądać kilka (niewiele, dwa lub trzy) filmów oraz jeden koncert U2 w specjalnych okularach muszę przyznać, że było to zupełnie inne 3D niż poprzednio: z mniejszą liczbą bajerów i mniej dynamiczne, przez co po kilku pierwszych chwilach z okularami na nosie, po prostu o nich zapominamy a oglądany obraz staje się na tyle naturalny, że nagle wydaje nam się, że 3D to standard?

3D w filmie animowanym pozwala na zupełnie inny odbiór obrazów. Szczególnie widoczne jest to w absorpcji kolorów, których niezwykle bogata paleta może rzeczywiście zachwycać. Jak dalece zaawansowany to proces niech unaoczni poniższy przykład trzech kadrów z powstania jednej sceny (zrzuty ekranu z iPadowego wydania magazynu „Wired”):

Sposób animacji postaci w Toy Story 3 musi zawstydzać konkurencyjne studia animacji filmowej. W „Wired” można przeczytać, że każda postać ma ponad 1000 punktów ruchowych, którymi animatorzy mogli manipulować niczym sznurkami w marionetce. I rzeczywiście to widać, szczególnie, że bohaterowie mają dwa „tryby” poruszania się: bierny – kiedy są bezwładne podczas manipulowania nimi przez dzieci oraz aktywny – kiedy żyją własnym życiem.

I fabuła – niech nikogo nie zmyli fakt, że to film animowany i w gruncie rzeczy dla dzieci. Dawno już nie widziałem w filmie tak świeżej historii, która jest na tyle uniwersalna, że nie przemawia jedynie do dzieci. Co więcej, jestem przekonany, że to w większości przypadków dorośli kompanii dzieciaków wyjdą z kina bardziej wzruszeni (tak było i w moim przypadku?). Nie trudno jest otrzeć się o banał w filmach dla dzieci, a tu nie dość, że ciągle mamy dość nieoczekiwane jak na „zwykłą” bajkę zwroty akcji, to jeszcze zakończenie filmu przynosi jedną z najwspanialszych scen rozstawania się ze swoim dzieciństwem w historii kina.

Jak zwykle w przypadku produkcji Pixara, sporo product placementów produktów Apple’a, choć tym razem są zdecydowanie mniej „oczywiste” niż np. w przypadku filmu Wall-E. Uważni obserwatorzy zauważą w Toy Story 3: Maka (choć logotyp Apple’a nie jest pokazany – kamera nie zjeżdża tak nisko – to widać, że Andy korzysta z iTunes’a), przeglądarkę Safari (to z innego kadru; przeglądarki internetowej Apple’a nie można pomylić z niczym innym?) oraz białe słuchawki iPoda (lub iPhone’a – widzimy jedynie słuchawki, których jednak nie sposób utożsamiać z produktami Apple’a).

Całość robi doskonałe wrażenie. Polecam nie tylko tym, którzy mają małych człowieczków w domu.

Ps. Dziękuję Pawłowi za podsunięcie tematu na wpis.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA