Apple to już nie jest producent komputerów
Wielu komentatorów ma żal do Apple'a, że przemilczał wczoraj wszystkie produkty i usługi oprócz jednego - iPada. Można to tłumaczyć podręcznikiem public relations, że mając medialną bombę nie należy jej rozbrajać krótszymi lontami. Można jednak także tłumaczyć to tym, że Apple po prostu nie jest już firmą produkująca komputery?
Wielu twardogłowych "makowców" wychowanych na Macintoshu, wczorajsze keynote Jobsa musiało ostatecznie odrzeć ze złudzeń. Jeszcze w 2007 r. i prezentacji iPhone'a mogli przecierać oczy ze zdumienia (co świetnie pokazane zostało w dokumencie "MacHeads") wierząc, że to tylko swoista odskocznia od głównej działalności Apple'a - tworzeniu klasowych komputerów dla wąskiej, niszowej grupy odbiorców. Jednak w ciągu niecałych trzech lat od debiutu iPhone'a, Apple bez powrotu przekształcił się - nie wahajmy się użyć tego sformułowania - z małego producenta komputerów w największego gracza na rynku producentów urządzeń mobilnych.
Wczorajszy wstęp do prezentacji iPada dał odpowiedź na nurtujące wielu pytanie - dlaczego Apple zorganizował dwie konferencje medialne w odstępie dwóch dni. Odpowiedzi w zasadzie można było się domyślać po tym, jak w poniedziałek Peter Oppenheimer i Tim Cook przedstawili szczegółowe dane finansowe ostatniego kwartału rozliczeniowego, a Steve Jobs podsumował w informacji prasowej:
Jeśli zliczymy przychody z wszystkich kwartałów roku, to Apple jest teraz firmą generującą ponad 50 miliardów dolarów obrotów.
Co poniektórzy uważniejsi obserwatorzy struktury finansowej Apple'a szybko dostrzegli niesamowity fakt - iPhone generuje dla Apple'a więcej przychodów niż Mak i iPod. iPhone przyniósł firmie Jobsa 5,6 miliarda dolarów w poprzednim kwartale - o miliard więcej od Maka (4,5 mld) i prawie dwa miliardy więcej od iPoda (3,4 mld).
Wczoraj Steve Jobs oficjalnie ogłosił więc realizację wizji firmy z ostatnich lat - Apple jest największą firmą na rynku urządzeń mobilnych. Z 50 miliardami dolarów przychodów rocznych Apple jest większe od tradycyjnych gigantów świata mobilnej rozrywki - Nokii, Samsunga i Sony. Jobs nakreślił także strategię rozwoju firmy Apple na nowym rynku - zbudowanie nowej "finansowej nogi", która dołączy do dwóch poprzednich mobilnych nóg - iPoda i iPhone'a oraz zepchnie jeszcze niżej w hierarchii ważności czwartą, a tradycyjnie pierwszą nogę - Mac.
Na potwierdzenie słuszności przyjętej strategii, Jobs przedstawił cyfry: 250 milionów sprzedanych iPodów, 75 milionów sprzedanych iPhone'ów/iPodów touch, 140 tys. aplikacji dostępnych na platformę iPhone OS. 3 miliardy pobrań aplikacji, oraz najważniejsze liczby, które pozwalają Apple'owi śmiało patrzeć w swoją przyszłość na rynku mobilnym: 125 milionów aktywnych kont w iTunes Store (czytaj: kart kredytowych).
W takim oto momencie, na rynek wchodzi iPad - nowy gadżet podłączony do 125 milionów kart kredytowych i 140 tys. aplikacji, które można na nim zainstalować (a zapewne do debiutu w kwietniu (?) dojdzie jeszcze kilkadziesiąt tysięcy, w tym te przygotowane z myślą przede wszystkim o iPadzie). To handicap, którego nie miał na starcie ani iPod, ani iPhone. To przewaga konkurencyjna, o której mogą jedynie pomarzyć zarówno Nokia, Samsung i Sony, jak i Microsoft, Amazon, a nawet Google (który - tu jestem przekonany - pomysł na zagospodarowanie przestrzeni rynku medialnego ma podobny do Apple'a).
Tak więc, w takim ujęciu iPad jest nowym orężem Apple'a w bitwie o realizację wizji Steve'a Jobsa dla Apple'a - hegemonii na rynku mobilnym.