REKLAMA

Na Wall Street bez zachwytu po "Let's Rock"

Albo Steve Jobs stracił trochę ze swojego blasku marketingowego, albo Apple musi odnaleźć i wyrzucić z pracy "insiderów", którzy wyjawiają wewnętrzne tajemnice firmy. Albo po prostu świat i Internet się zmieniają, i Apple nie będzie już dostarczycielem ekstazy podczas wystąpień swojego szefa.

Steve Jobs pokazał się z dobrej strony. Wprawdzie chudy jak ostatnio, ale ze znacznie większą werwą. Problem z tym, że niczym nie zaskoczył. No, może poza tym, że odniósł się do doniesień Bloomberga o swojej śmierci nazywając je "znacznie przesadzonymi". Wszystko co prezentował i o czym mówił Jobs było już znane obecnym na sali przedstawicielom mediów i tysięcy fanów czytających relacje tekstowe z wydarzenia. Symptomatycznym wydaje się to, że publiczność zgromadzona w Yerba Buena Center w San Francisco najbardziej ożywiła się wtedy, kiedy Jobs prezentował "potrząsanie" nowym iPodem nano, dzięki którym wybierze on i odtworzy losowo wybraną piosenkę.

Na Wall Street bez zachwytu po "Let’s Rock"
REKLAMA

Oczywiście było sporo nowości: nowy iTunes z funkcją Genius (ciekawe co na to Last.fm), nowy iPod nano we wszystkich kolorach tęczy, trochę cieńszy iPod touch za obniżoną cenę 229 dolarów, ale zaskoczenia i prawdziwych nowości nie było. Jobs nie wyjął asa z rękawa i uczestnicy konferencji wychodzili z niej zawiedzeni.

REKLAMA

Podobnie oceniło sytuację Wall Street, gdzie jeszcze podczas trwania imprezy cena walorów Apple spadła o 4,7% z 159,64 dolarów o 13:06 (sześć minut po rozpoczęciu konferencji) do 152,12 dolarów o 13:56 (w momencie zakończenia konferencji). Na koniec dnia Apple spadło o prawie 4% zatrzymując się na 151,68 dolarach. A jeszcze pół roku temu analitycy giełdowi byli przekonani, że akcje Apple warte będą ponad 200 dolarów.

REKLAMA

Gene Munster z Piper Jaffray negatywnie ocenił konferencję Apple w notce do klientów przesłanej godzinę po zakończeniu keynote. Napisał, że rynek oczekiwał nowych produktów, czego Apple nie zrobił.

Dziwne to było keynote. Generalnie jest tak, że firmy zapraszają (i starają się bardzo, aby odpowiednie osoby ze świata mediów były obecne), kiedy mają nowe produkty i kampanię reklamową z nimi związaną. Apple zdaje się ostatnio zmieniać strategię i zaprasza wtedy, kiedy chce powiedzieć o tym, że liftinguje swoje produkty i obniża ich ceny. To może mogło okazać się sukcesem w przypadku iPhone'a, ale na pewno nie zadowoli rynku w przypadku samego iPoda.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA