Trzeźwiejemy. Młodzi piją mniej, ale co to o nich mówi?

Alkohol przestaje być kulturowym potwierdzeniem bycia "cool". Przynajmniej wśród młodych, którzy coraz częściej odmawiają drinka czy piwa. W tym trendzie nie chodzi jednak wyłącznie o zdrowie czy modę. To zjawisko głębsze – i nie w każdym wymiarze oznacza to samo.

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Lato chyli się ku końcowi. Sierpień upłynął pod znakiem festiwali, festynów i imprez plenerowych, które kojarzą się z koncertami, kolorowymi parasolami oraz – no właśnie – kolejkami do budek z piwem nalewanym do plastikowych kubków. W reklamach popularnych marek ten obraz jest jeszcze bardziej sielankowy: uśmiechnięci młodzi ludzie, najczęściej mężczyźni, wspólnie siedzący na tarasie, w ogródku albo na perfekcyjnie przystrzyżonej trawie. W rękach trzymają lśniące w słońcu butelki złocistego napoju, a wokół nich unosi się aura relaksu, beztroski i wakacyjnego "chillu".

Alkohol wciąż jest symbolem dobrej imprezy i wielu nie wyobraża sobie bez niego spotkań towarzyskich. Dość przypomnieć słowa prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy, który w wywiadzie w RMF FM, tłumacząc, dlaczego na wyjazdach reprezentacji Polski podczas spotkań z gośćmi czy sponsorami obecny jest alkohol, zapytał dziennikarza: "Ja sobie nie wyobrażam, że ja pana zaproszę, czy ktoś pana zaprosi, i siedzicie tak bez niczego?". 

To zdziwienie Kuleszy niekoniecznie jednak podzielają młodsi. Dla nich alkohol traci dziś swoją symboliczną rolę "artefaktu spotkania" i coraz rzadziej jest warunkiem dobrej zabawy.

Moda na niepicie

Argumenty na potwierdzenie tej tezy znajduję choćby we własnych kręgach towarzyskich. Uwaga: będzie trochę prywaty.

W sierpniu rok temu postanowiłem, że zostanę abstynentem. Zrobiłem to bez konkretnego powodu. Nie narzuciłem sobie też dyscypliny, że będzie to trwało wiecznie. Zresztą już wcześniej nie byłem fanem trunków. Nie gustowałem w piwach kraftowych czy kolorowych drinkach. Niemniej na spotkaniach towarzyskich i imprezach nie odmawiałem na przykład piwa. Przyjmowałem to jako naturalny element integracji. Zresztą stanie tak "bez niczego" na imprezie wprowadza dyskomfort i alienuje. Masz piwko w ręce? Jesteś członkiem imprezowej wspólnoty. Nawet jeśli jest to piwo bez procentów.

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi
Zabawa bez alkoholu jest możliwa. Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, jeszcze niedawno niepicie na imprezie było ewenementem. Abstynenci musieli srogo się tłumaczyć, dlaczego nie chcą wypić "jednego". Kto nie słyszał nigdy słynnego "ze mną się nie napijesz", niech pierwszy rzuci kamieniem. Sam niejako padłem ofiarą takiego myślenia. Na pierwszych spotkaniach od rozpoczęcia abstynencji obawiałem się, jak zareagują znajomi. Martwiłem się, że będą dopytywać o powody i zachęcać mimo wszystko do "strzelenia" jednego piwka. Co ciekawe, nie tylko takich pytań nie usłyszałem, ale zacząłem też zauważać, że i oni znacznie ograniczyli spożycie alkoholu. Trunek przestawał być dla nas z czasem niezbędny. Mogliśmy się dobrze bawić bez wspomagania procentowymi dopalaczami. Alkohol zastąpiliśmy innymi napojami, najczęściej piwem "zero".

To nie będzie jednak (na szczęście!) tekst o tym, jak abstynencja wpływa na cerę czy kondycję skóry (wszyscy chyba widzieliśmy takie artykuły). Zamiast tego warto przyjrzeć się zjawisku, które w ostatnim czasie zyskało na popularności. I to w kraju, który przez lata słynął raczej z nadużywania niż unikania alkoholu. Mowa tu o coraz bardziej widocznej kulturze niepicia w młodym pokoleniu. Bo to ono będzie kształtowało poziom spożycia alkoholu w kolejnych dekadach. 

(Nie)pijany nastolatek

Trend NoLo (z ang. no alcohol, low alcohol, czyli rezygnacja lub ograniczenie spożywania alkoholu) zbadała parę miesięcy temu agencja badawcza SW Research, publikując wyniki w raporcie "Identyfikacja trendów w spożyciu napojów alkoholowych i bezalkoholowych w Polsce" na zlecenie Fritz-Koli. Firma ta wprawdzie produkuje napoje bez alkoholu, niemniej wyniki badania są jednoznaczne. Aż 39 proc. ankietowanych przyznało, że ograniczyło picie, kolejne 9 proc. stwierdziło, że w ogóle przestało pić, a 36 proc. zadeklarowało, że pije takie same ilości alkoholu jak wcześniej. 

Jeszcze wyraźniej zjawisko niepicia widać wśród młodych – aż 40 proc. w grupie wiekowej 18-24 lat i 51 proc. w grupie 25-34 lat pije mniej niż wcześniej. Co na imprezach wybieramy zamiast piwa lub wódki? Najczęściej ankietowani wskazywali kawę (23 proc.), wodę (22 proc.), herbatę (20 proc.) i soki (11 proc.). 

To bardzo dobre informacje, bo picie w młodym wieku jest szczególnie niekorzystne dla zdrowia. O tym piszą autorzy raportu "Inicjacja alkoholowa dzieci i młodzieży w Polsce", przygotowanego przez Instytut Człowieka Świadomego. Wskazują oni, że im wcześniej zaczynamy pić, tym większe jest ryzyko pojawienia się zaburzeń rozwojowych i psychicznych, uzależnienia, uszkodzenia mózgu, pogorszenia pamięci czy izolacji społecznej. 

W publikacji czytamy, że młody organizm jest bardziej narażony na negatywne skutki działania alkoholu, niż ma to miejsce w przypadku dojrzałego już człowieka. Szczególnie wrażliwy okazuje się układ nerwowy. Cytując słowa prof. Marka Krzystanka: "Ośrodkowy układ nerwowy uzyskuje pełną dojrzałość dopiero po dwóch dekadach życia i w okresie tych dwóch dekad nadal się rozwija (...). Mózg w tym czasie jest bardziej podatny na uszkodzenie lub zakłócenie procesu rozwoju przez neurotoksynę - etanol".

Jednocześnie autorzy podkreślają znaczącą rolę rodziców w odpowiednim edukowaniu dzieci na temat skutków picia - do czego wrócimy później.

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi
Polacy piją coraz mniej Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Najpierw spójrzmy, jak wypadamy na tle Europy? Nadal jest przed nami trochę pracy w eliminowaniu alkoholu z życia niepełnoletnich. Jednak już teraz jest nie najgorzej (przynajmniej na tle innych). Z przywołanych w raporcie danych Health Beaviours in School-aged Children wynika, że odsetek nieletnich w wieku 13 lat, którzy pili alkohol kiedykolwiek w życiu, wynosi dla Polski 23,5 proc. i sytuuje nasz kraj na dole tabeli dla naszego kontynentu. Średnia dla Europy wynosi 33 proc., a niechlubną czołówkę stanowią: Wielka Brytania (53,5 proc.), Węgry (49 proc.) i Rumunia (47,5 proc.). 

Mimo tych danych również w Europie zauważalny jest trend odchodzenia od alkoholu wśród młodych. Ciekawych wniosków dostarcza badanie ESPAD na temat używania alkoholu i narkotyków prowadzone wśród nastolatków z państw europejskich. W 2024 roku odsetek 15-16 latków, który sięgnął kiedykolwiek po alkohol, osiągnął poziom 74 proc. To dużo, ale na szczęście wartość ta sukcesywnie się zmniejsza. Jeszcze w 2019 roku odsetek osób w tym wieku po inicjacji alkoholowej wynosił prawie 80 proc., a ponad 20 lat temu aż 90 proc. Jesteśmy więc na dobrej drodze, by pierwszą styczność z alkoholem jak najdłużej odsuwać w czasie. 

Co warte podkreślenia, nie tylko młodzi piją mniej. Jak pokazują dane z Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, w 2023 roku średnie spożycie alkoholu w litrach na jednego mieszkańca Polski spadło z 9,37 do 8,93 litra. Tendencja ta wyraźnie zaznacza się wśród przedstawicieli młodego pokolenia, którzy wytyczają nowe kierunki zakupowe, z piwem bezalkoholowym na czele.

A zamiast alkoholu konopie i energetyki

Przed przedwczesną radością ostrzega jednak prof. Tomasz Sobierajski, socjolog i zdrowolog z Uniwersytetu Warszawskiego. 

– Z danych wynika, że wciąż prawie trzy czwarte nastolatków w bardzo młodym wieku ma już za sobą pierwszy kontakt z alkoholem. To nadal sporo – wskazuje prof. Sobierajski. 

–  Paradoksalnie młodzi stykają się z alkoholem bardzo szybko, bo widzą jego obecność w domu. Rodzice piją sporo, więc kontakt z używką zaczyna się wcześnie. Ale z drugiej strony właśnie ta wczesna inicjacja bywa dla części młodych impulsem, by później samemu z picia zrezygnować. To mechanizm redefiniowania roli pod tytułem: nie chcę być taki jak moi rodzice – tłumaczy prof. Sobierajski.

Co więcej, rezygnacja z alkoholu nie oznacza, że młodzi nie zastępują go sobie innymi substancjami. Wielu z nich decyduje się na substytut w postaci "piwa" bezalkoholowego. W obliczu zmian preferencji na rynku marki więc coraz więcej inwestują w ten rodzaj napoju. Piwa "zero" smakują podobnie jak te z procentami, ale nie “kopią”, co dla młodszych jest ciekawym zamiennikiem prawdziwego alkoholu. 

Zetki nie decydują się jednak wyłącznie na popularne "zerówki". Wielu z nich wybiera używki. – Około 30 procent młodych zastępuje alkohol innymi substancjami. Najczęściej są to konopie; ich powszechność sprawia, że w inny sposób osiągamy stan odurzenia. Wielu młodych sięga też po energetyki. Zatem mniej alkoholu nie zawsze znaczy mniej używek – wskazuje prof. Sobierajski. Rzeczywiście, może i dziś widok młodego dorosłego w parku z puszką piwa w ręku jest rzadszy, ale tylko dlatego, że alkohol zamienił, przykładowo, na e-papierosa.

Prof. Sobierajski dodaje: – Proszę zauważyć, jak starannie zaplanowany marketing mają marki sprzedające bezalkoholowe alternatywy. W eter idzie przekaz, jak dobrze wpisują się one w styl życia nastawiony na wydajność. Dzięki nim mogę więcej, dłużej. To przekłada się na decyzje zakupowe. 

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi
Klienci są coraz bardziej krytyczni wobec promowania alkoholu. Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Marki alkoholowe jednak nie poddają się, inwestując grube pieniądze w influencerów czy celebrytów, którzy promują różne rodzaje alkoholu. Nie wszystkie takie reklamy spotykają się z przychylnością potencjalnych klientów. Ostatnio kontrowersje wzbudził aktor Bogusław Linda, który jednocześnie reklamował bank i markę piwa. A to, jak kosztowne może być reklamowanie alkoholu, dowiedzieli się niedawno Janusz Palikot i Kuba Wojewódzki, na których sąd nałożył wysokie grzywny, odpowiednio 450 i 400 tysięcy złotych. Z negatywnymi opiniami zderzyła się też marka piwa Tyskie, którą skrytykowano za hasło reklamowe "Z pokolenia na pokolenie jesteśmy na Ty", według części odbiorców romantyzujące uzależnienie. 

Widać więc, że choć marketingowcy walczą o klientów alkoholowych, to ci nie są już bezkrytyczni. 

Młodzi dbają o swój image

Co sprawia, że młodzi piją mniej? I czy dotyczy to wszystkich?

Nasuwa się pytanie, czy kultura NoLo nie jest po prostu sposobem na życie zamkniętych w wielkomiejskiej bańce, dobrze sytuowanych pracowników korporacji patrzących na świat ze szklanych biurowców. Jak przekonuje mnie Patrycja Wonatowska, psycholożka i psychoterapeutka, pracująca na co dzień z młodzieżą, formułując wnioski, nie powinniśmy kierować się geografią.

– Zjawisko ograniczania alkoholu bardziej przypisuje się wielkomiejskości, ale pamiętajmy, że media społecznościowe zglobalizowały trendy. To, co trafia do osób z większego miasta, dociera też do osób z mniejszego ośrodka. W mieście jest po prostu więcej ludzi, więc szansa znalezienia osób o podobnym sposobie funkcjonowania i wartościach jest większa niż na wsi. Co nie znaczy, że tam tego procesu nie widać – mówi.

Dlaczego więc kultura niepicia cieszy się wśród młodych taką popularnością? Jak mówi mi prof. Sobierajski, w poprzednich pokoleniach – generacji X czy milenialsów – alkohol był jednym z głównych rekwizytów dorosłości. Osiemnastka, randka, impreza czy spotkanie biznesowe: niemal zawsze towarzyszył im alkohol. Był rytuałem przejścia. 

– Dziś młodzi rysują te granice inaczej – mówi socjolog. – Wpływa na to m.in. kapitał zdrowotny: pod wpływem mediów społecznościowych, zwłaszcza TikToka i Instagrama, zaczynają traktować ciało jako projekt wymagający długofalowej inwestycji. Alkohol nie mieści się w tej strategii. Psuje formę, cerę, sen, a przy okazji dokłada kalorii. Młodzi tego nie lubią. 

Drugim powodem jest potrzeba zachowania kontroli nad sobą i swoim wizerunkiem. W świecie, w którym duża część życia rozgrywa się w mediach społecznościowych, łatwo zepsuć sobie "image" jednym niekorzystnym zdjęciem wrzuconym na platformę. Młodzi mają świadomość, że wizerunek online jest równie ważny jak to, co dzieje się offline, i nie chcą ryzykować jego utraty przez jedno zdjęcie z imprezy. Po paleniu zioła czy zaciąganiu się e-papierosem - jakkolwiek negatywnie byśmy ich nie oceniali - ryzyko, że się odpłynie i skończy z kacem następnego dnia, jest stosunkowo małe. A efekt "kopa", podobnie jak po alkoholu, jest zachowany.

W ogóle chęć zachowania twarzy nawet na mocnej imprezie to element szerszego zjawiska. Kapitalistyczna narracja dyktująca potrzebę efektywności i perfekcjonizmu w pewien sposób wymusza na młodych, by byli doskonali: atrakcyjni, mieli ciekawe hobby czy markowe ciuchy. Wręcz idealny "look" - zawsze i wszędzie. Alkoholowy zgon, wymiociny czy zasikane ubrania nijak nie wpisują się w ten obraz. 

– Coraz bardziej zwracamy uwagę, aby podejmować świadome wybory – mówi Patrycja Wonatowska. – To, co różni kolejne pokolenia, to podejście, do czego alkohol może być wykorzystywany. Kiedyś, gdy szło się na imprezę, picie było oczywiste. I dla wielu była to jedyna atrakcja. Teraz mamy większe możliwości – młodzi mogą pójść na basen, pograć w piłkę albo wybrać się na kino plenerowe. I niepotrzebny jest do tego alkohol. Są inne rozrywki.

Trudna przeszłość

Młodzi decydują się na rzucenie alkoholu również z powodu przeszłości. Cześć z nich doświadczyła traumatycznych sytuacji z alkoholizmem w domu. Patologie, kłótnie i awantury zachowane w pamięci sprawiają, że nie chcą oni przenieść tych historii na własne rodziny. 

Prof. Sobierajski: – To ważny argument, ale należy pamiętać, że doświadczenie to działa dwojako. Dla części młodych obecność alkoholu była w domu tak negatywnym doświadczeniem, że sami decydują się go unikać. Z drugiej strony, w rodzinach, w których alkohol był sposobem na radzenie sobie z problemami, brak alternatywnych wzorców może utrudniać zdrowe funkcjonowanie w przyszłości. Nawet jeśli młody człowiek chciałby być abstynentem.

Wniosek? Odchodzenie od picia to nie jest ani łatwy, ani szybki proces. Gdy rodzice i dziadkowie pili, zupełne uwolnienie się od tego doświadczenia ich potomków bywa długą drogą. Nierzadko kończy się tym, że z pokolenia na pokolenie pije się po prostu mniej. Ograniczanie alkoholu przychodzi stopniowo. Podobnie jest z przyzwyczajeniem się do bezalkoholowych odpowiedników. Jeszcze kilka lat temu wiele osób śmiało się z piwa "zero". Dzisiaj w wielu kręgach odbierane jest neutralnie, wręcz przychylnie.

– Widzę też, że starsze osoby zaczynają podpatrywać nawyki u młodych. Dostrzegają, jak  wiele korzyści płynie z nieupijania się. Że można miło spędzać czas, zamiast zalegać w łóżku z powodu kaca. To młodzi wprowadzają tę zmianę – przekonuje Wonatowska.

Iść na piwo, ale z kim?

Jednym ze skutków słabnącego zainteresowania alkoholem może być niestety alienacja i osamotnienie młodych ludzi. Zwłaszcza pandemia zrobiła w tej kwestii sporo złego. Młodzi przywykli do domowego zacisza, gdzie zamiast relacji duża część z nich wolała smartfona. Samotność więc tylko urosła.

Niepokojących wniosków na ten temat dostarcza badanie przeprowadzone w ramach projektu MindGenic AI, analizujące poczucie samotności wśród młodych Polaków z pokolenia Z. Wynika z niego, że 65 proc. osób w wieku 13-28 lat czuje się samotna, a co trzeciemu pytanemu uczucie to towarzyszy często. Jako najczęstszy powód samotności młodzi wskazują brak kontaktów z innymi ludźmi. 

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi
Dlaczego pijemy mniej? Jedną z odpowiedzi jest samotność. Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Jednocześnie prawie 30 proc. z nich twierdzi, że ma problem z nawiązywaniem znajomości i przyjaźni. Co jeszcze smutniejsze, co piąty z respondentów remedium na tę sytuację próbuje znaleźć w mediach społecznościowych. Tyle że to pułapka, bo wielkie korporacje technologiczne od dawna robią z samotności model biznesowy i wykorzystują wyalienowanie młodych ludzi, by zarabiać na ich problemach, proponując cyfrowe substytuty prawdziwych relacji (o czym pisał w "Tygodniku Powszechnym" Jakub Dymek).

Co to zjawisko ma wspólnego z alkoholem?

Piwo przez długi czas było nie tylko towarzyszem imprezy, ale też pewnego rodzaju łącznikiem w budowaniu więzi. Powiedzenie komuś: "pójdziemy na piwo i wszystko mi opowiesz", nie było nakłanianiem do uzależnienia, lecz zaczynem do spotkania. Pretekstem, rodzajem kodu kulturowego, który pozwalał nawiązać rozmowę, pogłębić znajomość, przełamać dystans.

I postawmy sprawę jasno: nie, do zbudowania relacji alkohol nie jest potrzebny. Chodzi o to, że dzisiaj po prostu młodzi często nie mają się z kim tego piwa napić (albo też nie chcą). Zostają w domu, a kontakty twarzą w twarz (przy piwie, kawie czy soku) zamieniają na powierzchowne wiadomości tekstowe wymieniane z nieznajomymi na portalach czy – co gorsze – z nieistniejącą postacią wygenerowaną przez sztuczną inteligencję. 

– Alkohol, bez względu na to, czy to przyjmujemy, czy nie, był przez dekady pewnego rodzaju "klejem towarzyskim", pretekstem do spotkania, inicjatorem rozmów – mówi prof. Sobierajski. – Współczesne młode pokolenie częściej niż poprzednie doświadcza deficytu relacji. Ma mniej stałych grup rówieśniczych, mniej okazji do wspólnego spędzania czasu. W rezultacie jest mniej sytuacji, w których można byłoby sięgnąć po piwo czy drinka – dodaje.

Co więcej, w erze technokracji młodzi jeszcze bardziej ograniczają kontakty z drugim człowiekiem. Codzienność zamknęli w bańce online: zamawiają w aplikacji jedzenie z dowozem, umawiają się na teleporadę do lekarza czy korespondują z nowo poznaną dziewczyną na popularnych portalach randkowych. Nie, te udogodnienia nie są złe. W wielu przypadkach pomagają nam zaoszczędzić czas czy łatwiej podjąć jakąś aktywność, ale jednocześnie limitują obecność drugiego człowieka. 

A skoro zamykamy się w e-świecie, to mamy po prostu mniej okazji, by kogoś poznać i zaangażować się emocjonalnie. Już od lat autorzy wielu badań na świecie grzmią, że nastolatki uprawiają coraz mniej seksu. Często wolą zostać w domu i swoje naturalne potrzeby załatwiać dzięki pornografii. Na problem ten zwracał uwagę seksuolog prof. Zbigniew Izdebski: "Nie mam nic przeciwko materiałom pornograficznym oglądanym przez ludzi dorosłych. Niepokojące jest jednak, że duży dostęp do nich ma młodzież, a nawet dzieci" – mówił w serwisie Nauka w Polsce.

Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi
Życie w sieci sprawia, że izolujemy się od innych? Fot. Shutterstock / Roman Samborskyi

Jednocześnie profesor podkreślił, że od 1997 roku aktywność seksualna Polaków regularnie spada - do 2021 roku aż o 10 punktów procentowych. Jako jedną z głównych przyczyn wskazywał on przemęczenie i stres, czyli kolejne bolączki współczesnego kapitalizmu. W takim świecie nie ma czasu na spotkanie, napicie się piwa czy seks.

Patrycja Wonatowska: – Sporo złego zrobiła pandemia. Wprowadziła bardzo dużo zmian w to, w jaki sposób funkcjonujemy. Młodzi ludzie zostali pozbawieni wielu istotnych momentów życia. Właśnie wtedy, kiedy te kontakty powinny być przeżywane i doświadczane. Przez to nie rozwinęli ważnych umiejętności społecznych. Co więcej, współczesna kultura stawia na indywidualność. Nie promuje się wspólnotowego przeżywania życia. Jest nam trudniej nawiązywać jakiekolwiek relacje, również te seksualne. 

Metody na samotność (bez piwa)

Jak w takim razie przeciwdziałać alienacji i zachęcać młodych do częstszych spotkań i budowania więzi – niekoniecznie przy kuflu piwa? Jak przekonuje prof. Sobierajski, sprawę należy zacząć rozwiązywać już na etapie wychowania przez rodziców. 

– Choć obiektywnie Polska jest dziś znacznie bezpieczniejsza niż 20, 30 lat temu, przekaz medialny i polityczny wzmacnia poczucie zagrożenia. Z lęku nadmiernie chronimy dzieci, izolując je od rówieśników. Odwozimy i przywozimy ze szkoły, ingerujemy w zabawy, skracamy im czas spędzony na wspólnej rozrywce z rówieśnikami. To prowadzi do ograniczenia naturalnych sytuacji społecznych – twierdzi socjolog, i o czym pisaliśmy już na łamach Magazynu Spider’s Web Plus

Kluczem jest więc odpowiednie socjalizowanie dzieci. Przygotowanie ich do budowania relacji z drugim człowiekiem. Uczulanie na negatywne skutki używek. W tym rodzica nie wyręczy wszechobecna technologia. Ani tym bardziej proces "urynkowiania" dzieciństwa, gdzie zamiast swobodnej zabawy na podwórku i spontanicznego spędzania czasu z rówieśnikami dzieciom funduje się zaplanowany od A do Z plan rozwojowy, zapełniony kolejnymi zajęciami dodatkowymi, wakacyjnymi koloniami czy grą na instrumencie (pisał o tym w Magazynie Spider’s Web Plus Marek Szymaniak). 

Kolejnym wyzwaniem jest uczenie dzieci życia poza siecią. Z raportu "Internet dzieci" wynika, że osoby poniżej 13. roku życia spędzają na TikToku i YouTubie średnio kilka godzin dziennie, a ponad połowa dzieci w wieku 7–12 lat korzysta z serwisów społecznościowych mimo formalnych ograniczeń. Takie nawyki od najmłodszych lat wzmacniają izolację i zamykanie się w internetowych bańkach.

W świecie deficytu relacji to nie picie alkoholu czy abstynencja są kluczowe w budowaniu więzi. Ważniejsze staje się po prostu opuszczenie swojej bańki, pokoju czy po prostu wyjście na chwilę z internetu. Niekoniecznie po to, by pójść do pubu i poznać nieznajomego przy piwie. Czasem wystarczy dać sobie szansę na nieformalną rozmowę w sklepie czy na górskim szlaku albo zagadać do sąsiada.

Dawniej alkohol bywał pretekstem do spotkania. Dziś tę rolę mogą przejąć inne rytuały: wspólny sport, koncert, projekt społeczny, wolontariat czy zapisanie się do klubu zrzeszającego podobne osoby do nas.

– Młodzi dorastają i w końcu decydują, do których grup jest im najbliżej. Ale żeby w ogóle mogli dokonać tego wyboru, muszą mieć okazję do wejścia w różne wspólnoty i doświadczenia relacji. To właśnie w codziennych interakcjach rodzi się poczucie przynależności – konkluduje prof. Sobierajski.

Do zrobienia jest tylko i aż jedno: wyjście z pokoju i pójście do świata.