Ten europejski kraj kupi samoloty do przenoszenia bomb atomowych. Decyzja już zapadła
Wielka Brytania zamierza kupić myśliwce zdolne do przenoszenia taktycznej broni jądrowej. Wszystko w odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony Rosji i zmieniającą się dynamikę geopolityczną.

Obecnie jedynym elementem nuklearnego odstraszania Wielkiej Brytanii są okręty podwodne klasy Vanguard, wyposażone w pociski Trident II D5. To potężne, strategiczne narzędzie, ale bardzo jednoznaczne w użyciu. W sytuacji eskalacji lokalnego konfliktu – na przykład w krajach bałtyckich – wystrzelenie głowicy jądrowej z okrętu podwodnego może być krokiem, od którego nie ma odwrotu.
Dlatego coraz głośniej mówi się o potrzebie posiadania „elastyczniejszego” wariantu odpowiedzi – takiego, który pozwala zareagować zdecydowanie, ale nie doprowadzi od razu do totalnej zagłady.
F-35 z bombą atomową
Według informacji The Sunday Times rząd Keira Starmera prowadzi zaawansowane rozmowy z Pentagonem na temat zakupu amerykańskich myśliwców F-35A Lightning II. To właśnie ta wersja – w odróżnieniu od używanych już przez RAF F-35B – ma możliwość przenoszenia bomb atomowych typu B61.
Mówimy tutaj bombach B61 zrzucanych z powietrza, ale wyposażonych w głowice o niższej mocy (od 0,3 do 350 kiloton). Dla porównania: bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc około 15 kiloton. Co ciekawe, te same bomby są już częścią systemu odstraszania NATO – znajdują się m.in. na terytorium Niemiec, Włoch i Turcji w ramach programu NATO nuclear sharing.
Więcej na Spider's Web:
- Taktyczna broń jądrowa - co to jest, jaką ma moc i kto ją posiada?
- Nowe bomby atomowe B61-12 pojawią się w Europie szybciej niż oczekiwano. Amerykanie już gotowi
- Tak wygląda atak atomowy. Przerażające widowisko pokazali Amerykanie
- Ale pokaz siły na Atlantyku. Te dwa okręty mogą spopielić całe państwa
Niebezpieczny świat
Minister obrony John Healey nie owija w bawełnę. W wywiadzie dla The Times powiedział wprost: „Świat staje się wyraźnie bardziej niebezpieczny”. Według brytyjskich źródeł, obecne analizy strategiczne jednoznacznie wskazują, że groźba konfliktu między państwami rośnie. I po raz pierwszy od ponad 30 lat zachodnie mocarstwa muszą na nowo zdefiniować swoją politykę odstraszania.
Planowana rewizja strategii obronnej Wielkiej Brytanii – Strategic Defence Review – ma zostać opublikowana już w najbliższy poniedziałek. To właśnie w tym dokumencie pojawić się mają zapisy o zwiększeniu zaangażowania Londynu w odstraszanie jądrowe w ramach NATO. Chociaż nie padną konkretne deklaracje zakupu, decyzje polityczne już zapadły.
Rosnąca aktywność wojskowa Rosji, agresywna retoryka Kremla i częste ćwiczenia z udziałem broni jądrowej nie pozostawiają wątpliwości: Europa musi dostosować się do nowej rzeczywistości. Dla krajów takich jak Polska – znajdujących się na froncie NATO – powrót brytyjskiego komponentu jądrowego w powietrzu może być dodatkowym zabezpieczeniem. Ale również przypomnieniem, jak bardzo realne staje się widmo nuklearnego konfliktu.
Czy powinniśmy się bać?
To pytanie, które zada sobie wielu czytelników. I słusznie. Bo choć politycy na Zachodzie mówią o „elastycznym odstraszaniu”, dla opinii publicznej jakakolwiek broń atomowa brzmi złowieszczo.
Jednak w oczach wojskowych i strategów, posiadanie taktycznych bomb jądrowych to sposób na zmniejszenie ryzyka globalnej wojny – przez podniesienie progu opłacalności agresji.