Studenci wyręczyli PKP Intercity. Ich aplikacja uchroni przed staniem w korytarzu
„Przepraszam, ale to moje miejsce” – mówi pasażer w pociągu, a my wiemy, że tym razem to nie pomyłka i faktycznie musimy zejść z fotela. Jak uniknąć tego stresu i rozczarowania, że jednak nie uda się przesiedzieć całej podróży? Rozwiązaniem nie zawsze jest kupno biletu z wyprzedzeniem. Dlatego przydatna może okazać się strona zaprojektowana przez studentów.
Zdarzało się, że ktoś chciał kupić bilet np. z Warszawy Centralnej do Łodzi, ale wolnej miejscówki teoretycznie już nie było i pasażer odprawiany był z kwitkiem. Dlaczego teoretycznie? Biletu mogło nie być, ale... jedynie przez jakiś czas. Ktoś wprawdzie wcześniej zarezerwował miejsce z Warszawy Wschodniej czy nawet Centralnej, ale np, tylko do Żyrardowa. W praktyce więc miejsce zwalniało się i to bardzo szybko. System brał pod uwagę obłożenie pociągu na stacji Warszawa Centralna. Wtedy było zajęte i koniec.
PKP Intercity zdało sobie sprawę, że do takich sytuacji dochodziło zbyt często. I dlatego od czerwca istnieje możliwość odbywania podróży na podstawie biletów bez wskazania miejsc. Mówiąc wprost – wróciło miejsce stojące.
Jak tłumaczył przewoźnik:
Pobieranych było wiele rezerwacji miejsc, na podstawie których nikt nie odbywał przejazdu, co uniemożliwiało innym podróżnym skorzystanie z usług przewozowych. Przez takie sytuacje biletu nie można było kupić nie tylko w dłuższej relacji, lecz także w krótszych. Zadaniem PKP Intercity jest realizacja przewozów dalekobieżnych, dlatego przewoźnik podjął decyzję o zmianie zasad wraz z wejściem w życie wakacyjnej korekty rozkładu jazdy
Wróćmy do naszego przykładu. Dziś pasażer kupi już bilet z Warszawy Centralnej do Łodzi, licząc się z tym, że będzie stać w przypadku wysokiej frekwencji. Gdy jednak zobaczy, że ktoś wysiada w Żyrardowie – a na jego miejsce nie wkracza inny pasażer z rezerwacją – może zająć wolny fotel, który bardzo często faktycznie nie jest już zaklepywany, bo po drodze więcej osób wysiada niż wsiada.
Nowe rozwiązanie ma sens, bo przewoźnik może zabrać tych, dla których foteli zabrakło, przez co musieliby czekać na kolejny pociąg. Ma jednak też wady, bo niestety w wagonach znowu zrobiło się tłoczno. A na niektórych liniach nawet bardzo i nad waszymi głowami może być spora kolejka.
Tylko pojawia się pewien problem. Co, jeśli faktycznie ktoś wysiądzie we wspomnianym Żyrardowie, ale opuści wagon 7, podczas gdy przykładowy pasażer jadący do Łodzi jest w 3 i wolnego miejsca nie zauważy? W idealnym świecie bilet PKP Intercity automatycznie przypisałby miejscówkę do pierwszego lepszego zwolnionego miejsca. I tak wiedzielibyśmy, że do Żyrardowa trzeba stać, ale już od Żyrardowa zająć można takie i takie miejsce w wagonie 7.
Idealnego świata nie ma. Ale są studenci
Kazimierz Lipski i Weronika Pieniak stworzyli aplikację PlaceFinder, która właśnie w takiej kryzysowej sytuacji pozwoli znaleźć wolne miejsce w pociągu.
„Kupujesz bilet na ostatnią chwilę i nie masz miejsca? Łączymy różne dostępne miejsca na poszczególnych fragmentach trasy, tworząc spersonalizowaną podróż z przesiadką między fotelami, która pozwoli Ci dotrzeć do celu na czas” – piszą na swojej stronie internetowej.
W rozmowie z NaTemat wyjaśniają, że system sprawdza, ile najdłużej można siedzieć na wybranym odcinku.
(…) PlaceFinder szuka konfiguracji biletów, które pokażą ci, jak możesz przejechać wybraną trasę, np. siedząc raz w wagonie 13 na miejscu 52, a później w połowie trasy się przesiadasz do wagonu 12 na miejsce 16
- mówi Pieniak.
Kazimierz Lipski dodaje, że przy każdym bilecie cena wzrasta o 10-20 proc., jednak jego zdaniem za komfort warto dopłacić.
- Bardzo często najbardziej zapełnione są wagony w obrębie największych miast w Polsce. Jeśli jedziemy z Gdańska do Krakowa, to prawdopodobnie przesiądziemy się już na pierwszej czy drugiej stacji za Gdańskiem i dosiedzimy w jednym miejscu do końca trasy – wyjaśnia Lipski.
Póki co wyszukiwanie biletów nie jest tak proste, jak mogłoby być. Czeka nas pewna żonglerka – najpierw należy wejść na stronę Intercity, sprawdzić numer pociągu, a potem trzeba przepisać go na stronie aplikacji, by wyszukać połączenie. Na koniec zaś powrót do przewoźnika bądź innego kanału sprzedaży, żeby nabyć wyznaczone bilety. Twórcy zapowiadają jednak, że z czasem obejdzie się bez tego i system automatycznie znajdzie pociąg po wpisaniu interesującej nas relacji. Chcieliby też zostać partnerem przewoźnika i móc sprzedawać bilety bezpośrednio u siebie, jak robi to teraz m.in. Koleo czy JakDojadę, ale tu jest potrzebna też chęć drugiej strony.
Czy są inne sposoby?
W dyskusji, którą zapoczątkował na Twitterze Marek Józefiak, padła sugestia, by nie wpisywać konkretnej stacji, ale samo miasto, z którego odjeżdżamy. Dzięki temu system sprzedaży biletów PKP Intercity wskaże stację z dostępnymi biletami. Może w końcu okazać się tak, że z Warszawy Wschodniej do Łodzi biletu nie ma, ale już z Warszawy Zachodniej tak – bo po drodze ktoś wysiądzie.
W samym pociągu teoretycznie są wyświetlacze, które informują, na jakim fragmencie trasy dokonano rezerwacji. Tyle że i tak konieczna jest wędrówka po wagonach, co przy dużej frekwencji jest bardzo niewygodne. W praktyce na dodatek bywa tak, że ekrany nie działają albo wprowadzają w błąd. Ostatnio zdarzyło mi się, że nad moim miejscem pokazano rezerwację dotyczącą końcowego fragmentu. Gdyby więc ktoś mnie wyprzedził i usiadł przede mną, byłby rozczarowany, bo pokazałbym, że siedzenie zajęte jest wcześniej.
Być może praca studentów zmotywuje przewoźnika, aby wprowadził podobne rozwiązanie u siebie i automatycznie przypisał zwalniającą się podczas podróży miejscówkę. Póki co zostaje aplikacja studentów. Albo życie pełne ryzyka i nerwowe rozglądanie się, czy w naszą stronę nie zmierza właściciel biletu z rezerwacją. Kto nie ryzykuje, tego bolą nogi.
Więcej o zmianach na kolei przeczytasz na Spider's Web:
Zdjęcie główne: Grand Warszawski/Shutterstock