Zmarła po wizycie w restauracji Disneya. Wdowiec nie wytoczy procesu, bo kliknął zgodę na PlayStation
To miała być cudowna wycieczka do parku rozrywki, a tymczasem zakończyła się dramatycznie. Na skutek pomyłki obsługi restauracji w Disney Springs zmarła jedna osoba. Sam Disney nie zamierza jednak wziąć za wydarzenie odpowiedzialności, a jako argument podaje… kliknięcie przycisku Akceptuj w aplikacji Disney+.
Amerykańskie media informują o dość kuriozalnej sytuacji, do jakiej doszło na Florydzie. Jeśli wierzyć ich rewelacjom, Jeffrey Piccolo, doktor nowojorskiego uniwersytetu, złożył do sądu pozew przeciwko korporacji Disney. Jak wynika z dokumentu, małżonka powoda (Kanokporn Tangsuan) doznała silnej i śmiertelnej reakcji alergicznej po wizycie w restauracji w parku rozrywki Disney Springs. Obsługa restauracji według pozwu zapewniła, że w serwowanych daniach nie ma substancji, na które Tangsuan miała być uczulona. Powód domaga się finansowego zadośćuczynienia.
Do powyższego momentu sprawa brzmi dość standardowo i nie brzmi jak godna wzmianki w mediach. Ciekawie zaczyna się jednak w kwestii reakcji samego Disneya. Rozrywkowy gigant miał stwierdzić, że doktor Piccolo zrzekł się wszelkich praw do rozwiązywania konfliktów z Disneyem w sądzie w momencie, gdy w 2019 r. zaakceptował regulamin wersji próbnej usługi Disney+ na jego konsoli PlayStation.
W istocie, wedle tego regulaminu wszelkie spory, z wyjątkiem drobnych roszczeń, mają być rozstrzygane w drodze indywidualnego wiążącego arbitrażu. Co więcej, Piccolo ponownie zatwierdził inną umowę o podobnym brzmieniu, gdy zainstalował aplikację My Disney Experience do zakupu biletów do parku rozrywki, choć to mniej istotne, bo już wiązała go umowa z Disney+.
Amerykanie są zbulwersowani. Sądy mają jednak wziąć uwagi prawników właściciela Disney+ na poważnie
Reakcja opinii publicznej na powyższe medialne doniesienia jest łatwa do przewidzenia. Tak na marginesie: to może skłonić Disneya do odpuszczenia, straty wizerunkowe w wyniku publikacji w amerykańskich mediach mogą okazać się trudniejsze do przełknięcia. Jak zauważają komentatorzy, sama koncepcja kliknięcia w przycisk na ekranie aplikacji mająca zbywać możliwość pozwania jej operatora to jakiś obłęd. Amerykańskie prawo zdaje się jednak na to pozwalać.
Jak mają argumentować prawnicy Disneya, powód nie miał możliwości skorzystania z Disney+ ani zakupu biletów do Disney World bez akceptacji regulaminu, żadna finansowa transakcja nie mogła być zawarta bez uprzednio wyrażonej zgody powoda. A to ponoć wystarczający argument, by amerykański sąd musiał go na poważnie rozpatrzyć.
Czytaj też:
Kto czyta regulaminy użytkowania cyfrowych usług? Nikt - i są na to badania
Aż 25 proc. Polaków nie zapoznaje się z regulaminem i polityką prywatności uczestnicząc w wydarzeniach online. Tak wynika z sondażu opracowanego przez ClickMeeting, czyli polskiej platformy do webinarów i spotkań online. Ćwierć ankietowanych przyznała, że nie czyta regulaminów, a 37 proc. przyznaje, że tylko czasami. Natomiast 39 proc. badanych deklaruje, że sprawdza te kwestie. Jest też więcej danych - wszystkie świadczą o tym, że plansza z regulaminem jest najczęściej przez typowego użytkownika pomijana.
Ktoś mógłby ocenić, że to wina tych niemądrych konsumentów, ale to nie byłby pełen obraz sytuacji. NordVPN – firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem - przeanalizowała 20 najpopularniejszych witryn internetowych w 19 krajach, aby sprawdzić, ile czasu zajmuje zapoznanie się z ich polityką prywatności. Zapoznanie się z polityką prywatności 96 witryn internetowych, które Polacy odwiedzają najczęściej w ciągu miesiąca, zajęłoby więcej niż pełny tydzień pracy – czyli 49 godzin. To absurd.
Prawo Unii Europejskiej - a w konsekwencji również i polskie prawo - chroni przed takimi nadużyciami ze strony wielkich korporacji
W Polsce, zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania cywilnego, arbitraż jest uznawanym sposobem rozstrzygania sporów, a klauzule arbitrażowe są zazwyczaj prawnie wiążące. Strony mają dużą swobodę w kształtowaniu postępowania arbitrażowego, jednak muszą przestrzegać obowiązujących przepisów prawa.
Jednakże, w przypadku śmierci spowodowanej alergią na składnik podany w daniu, odpowiedzialność restauracji może być oceniana w kontekście naruszenia obowiązków wynikających z przepisów o ochronie konsumentów i bezpieczeństwie żywności. W Polsce, podobnie jak w innych krajach, istnieją przepisy wymagające od restauracji informowania o alergenach. Jeśli więc śmierć była wynikiem zaniedbania lub nieprzestrzegania tych przepisów, klauzula arbitrażowa nie wykluczałaby odpowiedzialności za śmierć spowodowaną alergią. W takich przypadkach sądy mogą interweniować i potencjalnie unieważnić lub zmodyfikować klauzulę arbitrażową, uznając ją za niewiążącą w określonych okolicznościach.