Bilet na superszybki pociąg jak na Pendolino. Ile będziecie w stanie zapłacić za kolej dużych prędkości?
Kolej dużych prędkości w Polsce będzie szybsza niż wcześniej zakładano, ale kto będzie mógł sobie na taką podróż pozwolić? Według zapowiedzi nie trzeba się obawiać, że będzie to przyjemność dla wybranych.
Podczas ogłaszania nowych planów na CPK potwierdzono, że na tzw. linii Y, łączącej Warszawę z Wrocławiem i Poznaniem przez Łódź, pociągi pojadą nawet 300-320 km/h. Wcześniej docelową prędkością dla kolei dużych prędkości miało być 250 km/h.
Jak wyjaśnia w rozmowie z „Wyborczą” Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury, od dwóch lat projektowano linie kolejowe dostosowane do prędkości nawet 350 km/h, więc ograniczenie do 250 km/h byłoby „sztucznym” zaniżaniem. I sprawiające, że cała inwestycja okazałaby się nieco bezsensowna. Wówczas czas przejazdu z Warszawy do Poznania przez Łódź wyniósłby 2 godz. i 1 min. Czyli jakieś 15-18 min mniej niż jest to możliwe na istniejącej linii przez Kutno i Konin – wyjaśnia Malepszak.
Prędkość 320 km/h pozwoli pokonać dystans w ok. 100 min. Tymczasem koszt budowy takiej linii jest jedynie 10 proc. droższy od tej szykowanej na 250 km/h.
Według wiceministra infrastruktury taka prędkość dostępna będzie najpierw na wspomnianym „igreku”. Do 2040 r. planowana jest „na przedłużeniu CMK na północ przez Płock, Włocławek i Grudziądz do Trójmiasta”.
A ile to wszystko będzie kosztować pasażera?
Czas to pieniądz, więc istnieje ryzyko, że na skrócenie podróży pozwolić będą mogli sobie jedynie pasażerowie z pełniejszym portfelem. Trochę jak teraz w przypadku Pendolino, które krytykowane jest za zbyt wysokie ceny.
Skłaniam się ku rozwiązaniom, które znam z Europy Zachodniej. Obecnie średnia cena biletu na pociąg TGV we Francji wynosi 40 euro i średnie zapełnienie miejsc to 74 proc. Kolej dużych prędkości musi być masowa, czyli przystępna cenowo. Od 2030 r. na naszym rynku przewozów dalekobieżnych będzie pełna konkurencja międzynarodowa. PKP Intercity już wcześniej powinno być wydajniejsze, bo przy niskiej efektywności przegra. Chcę, żeby nasz przewoźnik myślał też o pasażerach i przychodach, a nie o rekompensacie, czyli ile mu dołoży państwo
– stwierdził Piotr Malepszak.
40 euro to ok. 170 zł, a więc kwota podobna do ceny biletów na Pendolino. Te zaś bardzo często wywołują wśród pasażerów niezadowolenie. I nietrudno się temu dziwić. Podróż z Gdańska do Warszawy 24 lipca kosztuje w drugiej klasie 169 zł, a w pierwszej – aż 259 zł. Co ciekawe, w rozkładzie znajdziemy później „zwykły” pociąg IC - kosztuje 71 zł za miejsce w drugiej klasie, a dojeżdża w 3 godz. i 13 min. Pendolino najszybciej jedzie 2 godz. i 31 min.
Więcej o zmianach na polskiej kolei piszemy na Spider's Web:
Różnica w czasie nie jest aż tak duża, czego nie można powiedzieć o cenach biletów
Za co więc się płaci więcej? No właśnie - niektórzy twierdzą, że nie wiadomo.
Przy okazji [PKP Intercity] nieco przesadziło z opowiadaniem o prestiżu, który w powszechnej opinii oznacza przede wszystkim drogie bilety. Warto pamiętać, że przejazd składem wagonowym jest często wygodniejszy, wewnątrz mamy też więcej miejsca, a w razie dużej frekwencji pociąg można go wydłużyć, zabierając więcej chętnych. PKP IC ma klasyczny tabor, który pozwala osiągnąć taki sam czas podróży, co w przypadku Pendolino, a to się liczy najbardziej dla pasażera
– zauważał w rozmowie z Interią Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej.
Trzeba dodać, że bilety na pociąg da się w Polsce kupić taniej za sprawą promocji czy systemu dynamicznie zmieniających się cen, który bierze pod uwagę popularność połączenia czy liczbę sprzedanych wejściówek. Tyle że tutaj decyduje losowość – czasami uda się upolować niedrogi bilet, a innym razem nie. A wtedy Pendolino faktycznie bywa drogie jak na polskie warunki.
W przypadku KDP pasażer jednak wiedziałby, za co płaci – za naprawdę szybką jazdę i znacząco krótszy czas przejazdu. Cena na poziomie, o którym wspomniał wiceminister infrastruktury, mogłaby się obronić, a nawet przyciągać.
Zdjęcie główne: BOKEH STOCK / Shutterstock