Jest więcej nagrań UFO, ale amerykańska armia nie chce ich udostępnić
Przez ostatnie dwa lata miłośnicy UFO mogli mieć nadzieję, że teraz, po dekadach ukrywania faktów, w końcu wszystko wyjdzie na jaw. Kongres nakazał armii odtajnienie wszystkich dokumentów i nagrań dotyczących niezidentyfikowanych obiektów latających, a NASA i armia tworzyły nawet specjalne biura, których zadaniem ma być wyszukiwanie, katalogowanie i upublicznianie takich informacji. Jak się jednak okazuje, wszystkie te działania to jeden wielki pic na wodę.
Najpierw po niemal roku oczekiwania, kiedy przygotowano specjalny raport dotyczący UFO dla Kongresu, okazało się, że jest to zasadniczo kartka papieru, na której umieszczono zbiór banałów i jedynie potwierdzono autentyczność nagrań, które wcześniej i tak już były znane dzięki temu, że ktoś je upublicznił wbrew woli armii.
Można powiedzieć, że tym pseudoraportem armia się wykpiła. Owszem, już wcześniej na etapie przygotowywania raportu, jego autorzy przyznawali, że armia oraz poszczególne agencje rządowe, nie chcą się dzielić z nimi przechowywanymi przez siebie informacjami. Wtedy jednak było to słowo autorów raportu przeciwko agencjom rządowym, które najchętniej w tym temacie w ogóle by się nie wypowiadały. Teraz jest już inaczej.
Aby zapewnić o tym, że temat niezidentyfikowanych obiektów latających (UFO) jest bezustannie monitorowany, armia, departament obrony, czy NASA stworzyły na przestrzeni ostatnich dwóch lat specjalne komórki, które zajmują się tylko tym tematem. Brzmi to obiecująco, a przynajmniej brzmiało do teraz kiedy to okazało się, na jaki mur takie jednostki natrafiają.
Zobacz także:
- Pentagon bierze się na poważnie za UFO. Powstała nowa jednostka
- Śmiertelnie poważny zespół badawczy do spraw UFO. I to stworzony przez NASA
- Rząd amerykański kręci w sprawie UFO. Co usunięto z raportu?
- Powstał zespół szybkiego reagowania do badania UFO. Amerykanie chcą kopiować technologie obcych
- Właśnie powstało biuro zajmujące się UFO. Specjalna grupa będzie przeszukiwać przestrzeń kosmiczną
W odpowiedzi na zapytanie o możliwość publikacji wszystkich dostępnych nagrań spotkań z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, Marynarka Wojenna USA przyznała właśnie, że jest w posiadaniu większej liczby nagrań, aczkolwiek są one tajne i tym samym nie zostaną opublikowane.
Wniosek o dostęp do nagrań opierał się na zapisach amerykańskiej ustawy o dostępie do informacji (FOIA), które wcześniej doprowadziły do publikacji nielicznych, niepublikowanych wcześniej nagrań. Teraz jednak okazuje się, że armia amerykańska może, ale nie musi publikować wszystkiego, co znajduje się w jej posiadaniu i - być może - najważniejsze nagrania wciąż nie ujrzą światła dziennego.
Marynarka wojenna USA: mamy nagrania UFO, ale nie pokażemy
Uzasadniając odmowę publikacji nowych nagrań UFO, Marynarka Wojenna przekonuje, że naraziłoby to bezpieczeństwo narodowe, bowiem nagrania mogłyby dostarczyć wrogim państwom cennych informacji o działaniach Departamentu Obrony oraz Marynarki Wojennej. Z tego też powodu żadne fragmenty nagrań nie podlegają publikacji.
W tym miejscu należy się zastanowić, czy wszystkie realizowane przez ostatnie dwa lata działania, zmierzające do opublikowania raportu i odtajnienia materiałów dotyczących UFO były jedynie zasłoną dymną, która miała zmniejszyć zainteresowanie opinii publicznej tematem. Wychodzi bowiem na to, że od samego początku liczne agencje rządowe wcale nie miały zamiaru dzielić się zgromadzonymi przez siebie informacjami.
Problem jednak w tym, że wcześniej można było jedynie podejrzewać, że takie nagrania istnieją. Teraz wiadomo to ze źródeł oficjalnych. Utajnienie takich materiałów przed chociażby autorami raportu o UFO dla Kongresu raczej nie ostudzi zapału miłośników teorii spiskowych, a jedynie może go rozpalić na nowo.