REKLAMA

Kryzys? Jaki kryzys? Apple szykuje się na rekordową sprzedaż iPhone'a 14

Inflacja szaleje. Analitycy przewidują głęboką recesję i kryzys gospodarczy, jakiego świat - a już na pewno Stany Zjednoczone - nie widział od początku tego millenium. Tymczasem Apple zaciera ręce i zwiększa produkcję smartfonów, bo iPhone 14 ma iść na rekord.

iPhone 14 pro max sprzedaż
REKLAMA

Kryzys? Jaki kryzys? Jakie spowolnienie na rynku? Jaka recesja? Ale że co, że klientów nie będzie stać? Oj tam, oj tam - na pewno będzie. Że ceny wyższe? To nie szkodzi, dla chcącego nic trudnego, klient zmieni pracę, weźmie kredyt, ale iPhone’a na pewno kupi. A że nowy iPhone taki sam jak stary iPhone? To nic, przecież wystarczy numerek zmienić i ustawią się kolejki.

REKLAMA

Tak muszą myśleć decydenci w Apple’u, bo mimo czarnych chmur gromadzących się od miesięcy nad światową gospodarką, Gigant z Cupertino jest bardzo pewny swego.

iPhone 14 ma bić rekordy sprzedaży.

Według wcześniejszych raportów, Apple zamówił u swoich podwykonawców 90 mln egzemplarzy nowych iPhone’ów 14, co samo w sobie świadczyło o bardzo optymistycznym podejściu Apple’a do sprzedaży nowych modeli. Teraz zaś Taiwan Economics Times donosi, iż firma Tima Cooka dokonała korekty i dziś estymuje się, że zamówią aż 95 milionów egzemplarzy. To więcej, niż początkowo zamówiona liczba ubiegłorocznych modeli, a więc Apple liczy na rekord.

iPhone 14 Pro. Źródło: Front Page Tech class="wp-image-2193429"
iPhone 14 Pro. Źródło: Front Page Tech

Co ciekawe, najwięcej z nich to nie tani iPhone 14 czy nowy, duży iPhone 14 Max, lecz największy, najdroższy iPhone 14 Pro Max. Innymi słowy, Apple nie tylko przewiduje, że iPhone 14 będzie się świetnie sprzedawał, ale zakłada też, że najwięcej ludzi kupi najdroższy smartfon, mimo tego, że jego cena ma być odczuwalnie wyższa niż ubiegłorocznego iPhone’a  13 Pro Max (który również sprzedawał się świetnie).

Nie wiem, o kim te wieści świadczą gorzej - o Apple’u, czy o nas.

REKLAMA

Idzie kryzys. Co do tego wszyscy ekonomiści są zgodni. Pandemia, zakłócenie łańcucha dostaw i rosyjska agresja na Ukrainę skutecznie wykoleiły pociąg o nazwie światowa gospodarka. Do tego ludzkość mierzy się z kryzysem klimatycznym na niespotykaną dotąd skalę, a skutki zmian klimatycznych postępują w zastraszającym tempie. Myślałby kto, że ostatnie dwa lata nauczyły zarówno firmy, jak i konsumentów, że galopujący kapitalizm w końcu musi się wyłożyć, że tego tempa nie da się utrzymać.

Tymczasem Apple jest przekonany, że iPhone 14 sprzeda się znakomicie. A skoro ekipa Tima Cooka jest o tym przekonana, to z pewnością tak będzie, bo ich estymacje nie biorą się znikąd, lecz z drobiazgowych badań rynku. Innymi słowy, mimo pandemicznej nauczki, inflacji, kryzysu, wzrostu cen, nudy i nieczystych zagrywek Apple’a w związku z sytuacją na Tajwanie… ustawimy się w kolejkach do sklepów po nowy, błyszczący gadżet.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA