Jak skutecznie bronić się przed dezinformacją w sieci?
W ostatnich dniach internet zalewany jest fake newsami, półprawdami, przeinaczeniami oraz komunikatami, które służą wyłącznie do nakręcenia paniki. Sieć internetowa stała się miejscem regularnej wojny informacyjnej, której ofiarami padają najróżniejsi użytkownicy — od przeciętnych zjadaczy chleba po polityków, czy dziennikarzy, którzy też dają się nabrać.
Nie dziwię się temu, ponieważ w szumie medialnym, który obserwujemy każdego dnia bardzo łatwo umieścić fałszywe komunikaty. Jednak jak wskazuje wiele sondaży — większość Polaków optymistycznie zakłada, że jest w stanie odróżnić prawdziwą informację od tej fałszywej. Patrząc na social media — myślę, że możemy podzielić internautów na dwie grupy — tych, którzy padli ofiarą dezinformacji oraz tych, którzy myślą, że nie padli ofiarą dezinformacji.
Na szczęście istnieją ogólne zasady, którymi powinniśmy się kierować podczas korzystania z internetu, żeby nie paść ofiarą dezinformacji, a co najważniejsze — nie przekazywać dalej nieprawdziwych informacji. A tych pojawia się coraz więcej. Jest takie stare powiedzenie — zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie Ziemię. Dlatego musimy robić wszystko, żeby prawda miała szanse na tryumf.
Weryfikacja, weryfikacja i jeszcze raz weryfikacja
Zanim podamy sensacyjną wiadomość dalej, to musimy sprawdzić, czy jest prawdziwa. Najprostszym sposobem jest użycie wyszukiwarki internetowej i wpisanie tytułu, albo kluczowych fraz z wiadomości i sprawdzenie, czy serwisy informacyjne potwierdzają jej prawdziwość. Doskonale widać to na przykładzie informacji o tym, że Komisja Nadzoru Finansowego wprowadzi limity wypłaty gotówkowych z bankomatów oraz z banków. Efektem tej sensacyjnej wiadomości były kolejki w bankach, bo Polacy chcieli jak najszybciej wypłacić swoje pieniądze, zanim KNF nałoży limity. Sprawdzenie w internecie tej informacji pokazywało, że KNF nigdy nie wydała takiego komunikatu. Jednak plotka była powtarzana tak często, że Komisja musiała wydać oficjalne oświadczenie, które dementowało fałszywą informację.
Takich historii jest mnóstwo. Wielu z nas pamięta doskonale informację, która dwa lata temu podczas pandemii lotem błyskawicy obiegła internet. Mówiła ona o tym, że czyjaś znajoma (wujka, babci, mamy — to nieistotne, bo to i tak zmyślona osoba) pracuje w ministerstwie i mówi, żeby szykować się na zamknięcie Warszawy lub innego dużego miasta. Nietrudno się domyśleć, że post mówiący o tej naciąganej historii był masowo udostępniany w mediach społecznościowych. Ludzie w panice pakowali się, żeby jak najszybciej wyjechać z miasta. Minęło trochę czasu, zanim ta wiadomość została zdementowana. Dlatego, zanim podamy dalej sensacyjną wiadomość, sprawdźmy w innych serwisach informacyjnych, czy jest wiarygodna. Jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości, to lepiej je nie wysyłać dalej.
Korzystaj ze stron fact-checkingowych
Jak sama nazwa wskazuje — zajmują się weryfikacją wpisów i wypowiedzi polityków oraz pozostałych osób publicznych. Dzięki nim dowiemy się, czy dana osoba rzeczywiście coś powiedziała, a jeżeli tak, to czy miała rację. Serwisy fact-checkingowe nie ograniczają się do prostej odpowiedzi: tak lub nie. Zawierają źródła, przypisy, wyjaśnienia ekspertów. Dzięki temu nie dość, że możemy uniknąć dezinformacji, to dodatkowo poszerzamy naszą wiedzę. Doskonałym przykładem wdrożenia rozwiązań fact-checkingowych widzieliśmy w okresie pandemii, gdy media społecznościowe wdrożyły swoje własne standardy, dzięki czemu przy zwyczajnym przewijaniu tablicy użytkownicy napotykali się na aktualne i prawdziwe informacje dotyczące COVID-19. Każdy post dowolnego użytkownika był oznaczony ikonką, która odsyłała do przystępnego zbioru wiedzy na temat koronawirusa, szczepień oraz tego jak się chronić.
Każdy może paść ofiarą dezinformacji
Bardzo częstym źródłem dezinformacji jest Twitter. Tylko część osób publicznych ma zweryfikowane profile, a portal nie utrudnia podszywania się pod znane osoby. W taki sposób wielu znanych ludzi łapie się na fake newsy, które udostępniają ludzie podszywający się pod innych. Inne social media również nie są wolne od dezinformacji. Często wykorzystywane są znane osoby, bo to one swoją popularnością przyciągają kolejne osoby. Nie możemy wychodzić z założenia, że znani ludzie się nie mylą. Zwłaszcza że podanie przez nich dowolnej informacji skutkuje jej błyskawicznym rozprzestrzenieniem. Przypomina to rozchodzenie się fal po wrzuceniu do wody kamienia. Ale gdy natrafimy na osobę, która padłą ofiarą dezinformacji to nie atakujmy go, bo to nic nie da, a może skutkować tym, że dana osoba będzie czuła się osaczona i za wszelką cenę będzie bronić tego, co napisała. Lepiej na spokojnie wytłumaczyć, gdzie leży błąd, podesłać linki do wiarygodnych mediów. Edukacja, a nie atak. Nie można jednak pozostać obojętnym — warto wykorzystać narzędzia zaimplementowane w social mediach do zgłaszania nieprawdziwych informacji.
Na dezinformację szczególnie narażone są osoby starsze oraz dzieci i młodzież
Dzieci i młodzież pomimo tego, że są nauczone korzystania z internetu, często ze sprawnością, która budzi podziw, są mocno narażone na dezinformację. Nie mają jeszcze wykształconego krytycznego i obiektywnego podejścia. Ponadto nie są jeszcze w stanie radzić sobie ze wszystkim treściami, które widują w internecie. Nie zdają sobie sprawy, że nawet memy mogą być źródłem fake newsów i zakłamywania rzeczywistości. Często nie radzą sobie z emocjami, które wyzwalają w nich napotkane w sieci informacje. Z kolei osoby starsze są bardziej ufne i mniej świadome faktu, że w internecie czeka wiele niebezpieczeństw. Wolniej adaptują się do zmian, nie śledzą tylu serwisów informacyjnych, co młodsi użytkownicy. Niektórzy z nich nawet nie wiedzą, że informacja, pod którą ktoś się podpisuje jest nieprawdziwa. Łatwiej padają ofiarą manipulacji. Jednym i drugim powinniśmy pomagać. Musimy ich edukować w zakresie bezpieczeństwa w sieci, rozmawiać na temat tego, co widzą i czytają. Pomóc im odróżniać źródła pewne od niepewnych. Należy wspierać naszych bliskich w radzeniu sobie z dezinformacją.
Chłodna głowa to podstawa
Musimy sobie uświadomić, że social media nie są najlepszym źródłem informacji. Owszem, są one najszybsze, ale są zbyt podatne na manipulację. Lepiej zdać się na uznane serwisy informacyjne, które przykładają większą wagę do tego, co publikują. Jeżeli nie mamy zaufania do jednego, sprawdźmy informację w drugim. Warto wyłączyć emocje podczas korzystania z internetu. Zbyt emocjonalne podejście do informacji może skutkować znacznym spadkiem ostrożności.
Uwaga na linki
Jak bezmyślnie klikasz, to znikasz, a raczej znikają twoje pieniądze z konta. Jesteśmy nieustannie bombardowani mailami i SMS-ami, które zawierają niebezpieczne linki. Bardzo często udają oficjalne komunikaty banków, firm energetycznych, social media czy firm dostarczających przesyłki lub jedzenie. Najczęściej zachęcają do podjęcia pewnych działań — zmiany hasła ze względów bezpieczeństwa, dopłaty do rachunku. Wielu ludzi daje się na to nabrać, klika link i podaje wrażliwe dane do logowania do bankowości internetowej oszustom. Czasem padamy ofiarami ataków ransomware — klikamy link, a specjalny program szyfruje dane na komputerze. Za ich odblokowanie żądany jest okup, najczęściej płacony w kryptowalutach. Czasem dostajemy fałszywe wiadomości, które namawiają nas do ściągnięcia i zainstalowania oprogramowania, które jest rzekomo niezbędne do dokonania płatności, odbioru paczki itd. Metody wyłudzeń są różne, ale rozwiązaniem jest ostrożność. Nie podajemy żadnych danych do logowania podczas rozmowy telefonicznej, nie wpisujemy ich po kliknięciu linku otrzymanego mailem lub wiadomością tekstową, nie instalujemy aplikacji pochodzących z nieznanych źródeł.
Przed ostatnim zagrożeniem można się chronić za pomocą rozwiązań przygotowanych przez operatora internetu
W sieci Orange działa mechanizm o nazwie CyberTarcza. Jego zadaniem jest ochrona użytkowników internetu Orange Polska oraz sieci operatora przed cyberzagrożeniami. CyberTarcza wykrywa potwierdzone strony phishingowe oraz złośliwą infrastrukturę, blokując dostęp do nich dla klientów pomarańczowego operatora.
System zabezpieczeń jest rozwijany przez ekspertów pracujących w CERT Orange Polska, którzy nadzorują ruch internetowy całą dobę i działają, gdy pojawią się zagrożenia. Cyberprzestępcy przyjmują metody działania w zależności od miejsca ataku. Np. oszustwa „na kupującego” są charakterystyczne dla Polski, ale szyfrowanie danych za pomocą oprogramowania ransomware wymierzone jest w cały świat. Na szczęście rozwiązania wyspecjalizowane dla naszego kraju uzupełnione są przez te, wypracowane przy obronie przed atakami na całym świecie.
Wielkim plusem CyberTarczy jest to, że ataki są blokowane automatycznie. Przed czym ostrzega nas CyberTarcza? Przede wszystkim przed:
- oprogramowaniem typu malware, które ma na celu uzyskanie dostępu do urządzenia ofiary,
- oprogramowaniem typu ransomware, które szyfruje dane na komputerze i nie pozwala z niego korzystać, dopóki nie zostanie zapłacony okup,
- atakami phishingowymi, które mają na celu wyłudzenie od ofiary m.in. danych do logowania.
Cyber Tarcza blokuje dostęp do złośliwych linków w mailach i SMS-ach. Jej wielkim plusem jest to, że nie wymaga aktualizacji, cały czas pracuje na najwyższych obrotach. Z racji tego, że jest zewnętrznym rozwiązaniem operatora internetu, to nie obciąża swoim działaniem urządzenia użytkownika, ani nie wykorzystuje transferu.
Można też dodatkowo włączyć usługę CyberTarcza, by np. ograniczyć na urządzeniach dostęp dzieci do wybranych stron lub całych kategorii tematycznych czy ustawić ograniczenia czasowe dla działania internetu na danym urządzeniu. Można ją włączyć i wyłączyć w dowolnej chwili.
Przy obronie przed dezinformacją warto czasem odłączyć się od szumu medialnego
Wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem. Przez natłok informacji jesteśmy bardziej podatni na dezinformację, bo mamy zbyt dużo komunikatów do weryfikacji w krótkim okresie. Świat nie zawali się od tego, że nie podamy informacji od ciotki naszego kolegi, która rzekomo pracuje w ministerstwie i wie absolutnie wszystko. Powiem, więcej — wyjdzie nam to na dobre. Czasem lepiej coś pominąć niż stać się nieświadomym trybikiem w machinie dezinformacji. A przy byciu ostrożnym przy wsparciu dodatkowych narzędzi ochrony, takich jak np. wspomniana CyberTarcza, możemy spać spokojnie, bo wiemy, że nasze pieniądze są bezpieczne.