Dostarczał "samobójcze tabletki". Trafiły do nawet 100 osób
Mający dziś 78 lat emerytowany psycholog Wim van Dijk stracił żonę w 2013 roku. Zanim umarła, cierpiała na demencję – chorobę ciężką nie tylko dla samej pacjentki, ale i jej bliskich, którzy na co dzień musieli patrzeć, jak gaśnie i traci swoje zdolności bliska im osoba. Od tego czasu van Dijk miał cel: pomóc szybko i bezboleśnie odejść tym, którzy nie chcą już żyć.
Historię emerytowanego psychologa nagłośnioną przez holenderskie media opisał The Guardian. Mężczyzna wprost mówi: sprzedałem „samobójczą tabletkę” co najmniej 100 osobom. W Holandii od dawna działać miała tajna organizacja zajmująca się dostarczeniem tzw. Agenta X, czyli śmiertelnego leku ułatwiającego popełnienie samobójstwa.
Jestem świadomy konsekwencji popełnionych czynów. Nie dbam o to – mówi van Dijk, członek stowarzyszenia o nazwie Spółdzielnia Ostatniej Woli. Jej członkowie domagają się liberalizacji praw związanych z samobójstwami – dziś za pomoc w takich czynach grozi nawet do 3 lat więzienia. Ale oprócz próby zmieniania przepisów, van Dijk działał też bardziej bezpośrednio.
Jak sam przyznaje, jego wyznanie ma sprawić, że społeczeństwo zwróci uwagę na problem osób, które nie chcą już żyć
Obecnie w Holandii eutanazja jest dopuszczalna, ale jedynie w skrajnych przypadkach – kiedy choroba jest ciężka, bolesna i nie ma szans na jej wyleczenie. W 2020 na taki krok zdecydowało się prawie 7 tys. pacjentów, niemal o 10 proc. więcej niż w 2019.
Nic więc dziwnego, że to właśnie w Holandii, na targach pogrzebowych w Amsterdamie, zaprezentowano w 2019 Sarco: maszynę do eutanazji.
Jej twórcą jest Philip Nitschke. Lekarz, który pomagał bezpiecznie pomagać samobójcom w realizowaniu ich pragnienia, za co australijski odpowiednik rady lekarzy odebrał mu prawo do wykonywania zawodu. Od tamtego momentu Nitschke stał się bioetykiem i propagatorem legalnych samobójstw. A pomóc miałaby technologia.
Jego maszyna najpierw sprawdzałaby na podstawie krótkiego testu, czy faktycznie ma do czynienia z osobą cierpiącą psychicznie i chcącą odejść w bezpieczny i kontrolowany sposób. „Zdanie” sprawdzianu doprowadzałoby do wypełnienia kapsuły mieszanką azotu.
Brzmi to wszystko jak pomysł rodem z książek science-fiction – by nie powiedzieć: z dystopijnych książek SF – ale zdaniem niektórych wcale nie musimy czekać na rozwój takich urządzeń, by uznać, że nowoczesny świat pomaga samobójcom. Daniel Zero, prezes Koła Naukowego Suicydologii, pisał, że dziś takim narzędziem jest poniekąd sam internet.
Osoby młode, które znajdują się w strefie ryzyka suicydalnego, w dyskusji z uczestnikami forum prosamobójczego pozbywają się wątpliwości i strachu przed czynem samobójczym – dodawał ekspert.
Z drugiej strony każda akcja wywołuje reakcję. W sieci jest już mnóstwo stron i kampanii, które pokazują, że samobójstwo nie jest ostatecznym wyjściem i istnieje wiele narzędzi pomocy. Wbrew pozorom sam taki komunikat wystarczy, aby ktoś zrozumiał, że ma szansę na ratunek.
Badacze zwracają też uwagę, że istnieje odwrotność efektu Wertera. Czyli sytuacji, w której samobójca staje się przykładem do naśladowania, inspiracją. Według danych WHO takie zjawisko może utrzymywać się nawet kilka dni po publikacji.
- Jeśli samobójca jest pokazany jak bohater, który miał odwagę na taki czyn, wtedy dochodzi do pozytywnej identyfikacji z nim – mówił prof. Radosław Pawelec, medioznawca Uniwersytetu Warszawskiego. – Na przykładzie innych krajów wiemy, że zmiana sposobu opisywania samobójstw wpływa na tragiczne statystyki dotyczące samobójstw.
Ratującym życie czynnikiem jest też to, że osoby potrzebujące pomocy piszą w sieci o swoich problemach i zamiarach – na forach, w komentarzach czy na czacie w grach online. Dzięki temu inni mogą zauważyć i zdążyć zainterweniować. Bardzo często polska policja podkreśla, że udaje się dotrzeć do osób mających samobójcze zamiary.
To wszystko pokazuje, że przynajmniej pod jednym względem van Dijk ma rację – potrzebujemy dyskusji na temat samobójstw
Niestety mam wrażenie, że obiera się złą drogę. Technologia czy nauka ma „pomóc” odejść szybko i bezboleśnie. Jakby ludzkość poddała się i traciła wiarę w to, że można przekonać innych do walki o swoje życie.
Być może w nagłośnieniu tematu najważniejsze nie powinno być to, jak sprawić, aby samobójstwo stało się łatwiejsze, ale to, co należy zrobić, aby szybko docierać do tych, którzy potrzebują pomocy. I w tym mogłaby przydać się technologia, np. za sprawą algorytmów wyszukujących alarmowe wpisy. Idziemy jednak w stronę genialnych maszyn, które będą pomagać odbierać życie.
Gdzie szukać pomocy w sytuacjach kryzysowych?
Zajrzyj na takie strony jak pokonackryzys.pl czy niebieskalinia.info.