Igrzyska Olimpijskie miały być świętem 8K. Na to święto jeszcze długo poczekamy
Od około pięciu lat słyszeliśmy zapowiedzi, że Igrzyska Olimpijskie 2020 będą momentem zwrotnym i symbolem przejścia w erę 8K. Niestety na to jeszcze poczekamy.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio były dla Japończyków oczkiem w głowie na długo zanim zaczęły się przygotowania do tej imprezy. Japonia, jako jedna z kolebek świata nowoczesnych technologii, w tym fotografii, postawiła przed sobą ambitny cel. Igrzyska miały być świętem nie tylko sportu, ale też nowego standardu 8K.
NHK, czyli japoński publiczny nadawca radiowo-telewizyjny, już w 2015 r. zapowiadał transmisje z Igrzysk w pełnym standardzie 8K, a więc w rozdzielczości 7680 × 4320 pikseli. W tamtym czasie mało kto traktował te zapowiedzi jako coś więcej niż ciekawostkę, bo telewizory 8K nie istniały jeszcze na rynku konsumenckim.
W 2018 r. nastąpił przełom, bo Samsung pokazał serię QLED 8K. Telewizory o takiej rozdzielczości szybko trafiły do sklepów. Dziś, trzy lata później, telewizor 8K da się kupić w cenie poniżej 5 tys. zł. Jeszcze nie tak dawno temu za taką kwotę nie dało się mieć telewizora 4K.
NHK poszło za ciosem. Nadawca wyemituje na swoich kanałach 200 godzin transmisji z Igrzysk w pełnej rozdzielczości 8K. Skąd zatem tytuł tego artykułu? Bo niestety nie wszystkie segmenty rynku nadążyły technicznie za 8K.
Na upartego można już być odbiorcą standardu 8K, ale co, jeśli ktoś chce być twórcą?
Nadal jest to praktycznie nieosiągalne. Pamiętam, że kilka lat przed Igrzyskami byliśmy karmieni licznymi przeciekami i analizami mówiącymi, że w 2020 r. rynek (pół)profesjonalnych aparatów i kamer zdominują modele z nagrywaniem w 8K. Taka rozdzielczość miała być standardem w nowoczesnym aparacie z wysokiej półki.
Jak jest w praktyce? Niestety nieciekawie, bo pandemia COVID-19 przesunęła nie tylko same Igrzyska, ale też przejście twórców na technologię 8K.
Spójrzmy na rynkowy krajobraz, a zacznijmy z wysokiego C, czyli od segmentu kamer kinowych. Numerem jeden w Hollywood jest obecnie firma Arri i jej kamery Alexa. Przeogromnym hitem została kamera Arri Alexa Mini, którą nagrano najwięcej filmów na ostatnim festiwalu w Cannes. Jest to kamera nagrywająca w rozdzielczości… 2048 x 1152 pikseli. Rodzielczość w tej klasie sprzętu nie jest najważniejsza, bo kiedy mamy topową jakość obrazu zapisaną w najlepszym możliwym kodeku, wspartą przez obiektywy o rekordowej ostrości, to nie ma żadnego problemu z upscale’owaniem takiego materiału do 4K.
Kamery filmowe 8K są dostępne na rynku, głównie w ofercie firmy RED, ale to nisza. Na cele Hollywood wystarczy obraz 4K lub względnie 6K. Pamiętajmy jednak, że w obrazie kinowym liczba pikseli kamery jest trzeciorzędnym parametrem.
A jak wygląda sytuacja na rynku (pół)profesjonalnego wideo?
Myśląc o tym rynku mam w głowie bardzo szerokie spektrum zastosowań, od produkcji teledysków i reklam, poprzez relacje z wydarzeń i filmy promocyjne, aż po obsługę imprez okolicznościowych, w tym np. wesel. Wbrew pozorom w tym segmencie rodzielczość 8K przydałaby się bardziej niż w kinie. Materiały tworzone na tej półce są często w pewnej mierze improwizowane, więc na etapie postprodukcji wyższa rodzielczość przydałaby się np. do docięcia obrazu.
W tym segmencie dominuje standard 4K, a rynek dopiero robi pierwsze nieśmiałe kroki w kierunku 6K. Przejdźmy jednak do konkretów. Do niedawna jedyny poważny ruch w kierunku 8K wykonał Canon wraz z premierą bardzo zaawansowanego bezlusterkowca EOS R5. Niestety w tym aparacie tryb 8K generuje mnóstwo problemów, głównie z przegrzewaniem się sprzętu, co skraca czas nagrywania do nieakceptowalnych wartości. Szlak został jednak przetarty, a Canon według przecieków pokaże niebawem EOS-a R5a wyposażonego w aktywne chłodzenie, co powinno rozwiązać bolączki bazowej wersji.
Duże nadzieje pokładaliśmy w Panasonicu, który po genialnym bezlusterkowcu GH5 i GH5 II był typowany na gracza, który wprowadzi nagrywanie w 8K pod strzechy. Topowy model filmowy tego producenta, Lumix S1H, ma świetny tryb filmowy, ale oferuje rozdzielczość 4K.
Osobiście, jako użytkownik systemu Sony, czekałem na ruch tego producenta. Co prawda topowy model skierowany do filmowców, czyli Sony A7S III, nagrywa tylko w 4K, ale za to sztandarowy Sony A1 ma nagrywanie w 8K w ekstremalnie dobrej jakości, do tego bez większych technicznych ograniczeń.
Rosnącą popularnością cieszą się kamery BlackMagic. Topowym modelem segmentu prosumer jest BlackMagic Pocket Cinema Camera 6K Pro, który ma do zaoferowania rozdzielczość 6K. To wszystko sprawia, że na rynku nie ma wielkiego wyboru. Jeśli chcesz 8K, możesz wybrać albo grzejącego się Canona EOS R5, albo piekielnie drogie Sony A1, w którym filmowcy muszą niepotrzebnie dopłacać do topowych funkcji zdjęciowych. 8K nie jest w żadnej mierze standardowym trybem nagrywania. W 2021 r. producenci dopiero zaczynają robić podchody do tego standardu.
8K na dobre trafiło tylko do smartfonów, ale nie na to liczyłem.
Nagrywanie w rozdzielczości 8K na dobre zawitało do sztandarowych smartfonów. Wideo w 8K nagramy topowymi modelami Samsunga, Xiaomi, OnePlusa, czy Asusa. Mówimy jednak o typowo smartfonowej jakości, która sprawdzi się co najwyżej do zastosowań rodzinnych.
Dla mnie cała sytuacja wokół 8K to kolejna cegiełka do rozczarowania zbudowanego na oczekiwaniach wokół Igrzysk w Tokio. Kolejny raz widzimy, że pandemia odcisnęła piętno na rozwoju technologii. Jeśli miałbym strzelać, powiedziałbym, że na pełne wejście w 8K poczekamy jeszcze przynajmniej do kolejnych Igrzysk Olimpijskich. A miało być tak pięknie...