Kraków powoli odchodzi od papierowych biletów. Mieszkańcy są wściekli
Stare biletomaty często się psuły, więc w Krakowie postawiono na nowe, które jednak nie drukują papierowych biletów. Taki sposób płacenia za przejazd nie wszystkim się podoba.

W pojazdach Komunikacji Miejskiej w Krakowie (KMK) sukcesywnie wymieniamy najbardziej wyeksploatowane biletomaty na nowoczesne i bardziej niezawodne urządzenia – informuje Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie na swoim facebookowym profilu.
Jak wyjaśniono, stare automaty po wielu latach użytkowania ulegały coraz częstszym awariom.
- Kiedy jedziemy autobusem lub tramwajem, ciągle są drgania. Kasetka z gotówką ciągle tam podskakuje i powoduje to awarie w urządzeniach – wyjaśniał przyczyny problemów Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie w rozmowie z Radiem Kraków.
A skoro drobniaki powodowały kłopoty to w nowych biletomatach gotówki i monet nie będzie
Urządzenia działają inaczej. Należy przyłożyć kartę płatniczą lub dowolne urządzenie pozwalające na zbliżeniowe transakcje, by w ten sposób opłacić przejazd. Wcześniej wybiera się typ biletu, klika opcję kup, a potem skasuj. W momencie kontroli należy przyłożyć kartę bądź sprzęt, którym zapłaciliśmy.
A co, jeśli mamy bilet czasowy i nie wiemy, kiedy kończy się jego ważność? Jak tłumaczono, wystarczy podejść do nowego biletomatu i tam wybrać opcję "Sprawdź swoje bilety", znajdującą się w prawym dolnym rogu ekranu. Następnie należy zbliżyć kartę, telefon lub zegarek, a po chwili na ekranie pojawi się informacja o bilecie.
Wymiana biletomatów na nowe ma zakończyć się w połowie sierpnia. Sprzęty sprzedające bilety oraz urządzenia do kontroli kosztowały miasto 10 mln zł.

fot. Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie
Mieszkańcy z takiej zmiany nie są zadowoleni
Krytycznie oceniający nowe biletomaty pytają, jak płacić mają starsze osoby, przyzwyczajone do tradycyjnych rozwiązań. Problem mogą mieć też młodsi – w końcu nie każdy rodzic decyduje się na kupno smartfonu czy inteligentnego zegarka pociechom, nie wszyscy zakładają im też konto w banku.
Zarządzający komunikacją miejską w Krakowie mogą bronić się, że papierowe bilety nie znikają – po prostu lada moment nie będzie dało się ich kupić wyłącznie w pojazdach. Biletomaty stojące w pobliżu przystanków dalej powinny sprzedawać papierowe bilety, a argument o uszkodzeniach trudno będzie powtórzyć. W końcu stojąca maszyna nie jest narażona na drgania jak ta znajdująca się w autobusie czy tramwaju. Jak czytamy na stronie ZTP Kraków tradycyjne bilety dostępne są też "w niektórych punktach handlowych (np. w sklepach, w kioskach z prasą)". Trzeba będzie zrobić zapas, aby nie mieć problemu po wejściu do autobusu lub tramwaju.
Z jednej strony rozumiem motywację krakowskiego ZTP. I tak odchodzi się już od papierowych biletów, bo wygodniej kupować ich cyfrowe wersje (choć nie zawsze, czego m.in. Łódź jest przykładem…). Statystyki są jednak nieubłagane. "Podobnie jak w ubiegłym roku sprzedaż biletów w aplikacjach mobilnych przekroczyła tradycyjną" – tak podsumowywał 2024 r. warszawski ZTM. W aplikacjach sprzedano ponad 46 mln biletów, o 16 proc. więcej niż w 2023.
Trudno oczekiwać, by w Krakowie było zupełnie odwrotnie. A skoro ze starymi biletomatami jest problem, to lepiej postawić na nowe rozwiązanie, na dodatek dużo mniejsze niż wielkie automaty przyjmujące gotówkę.
Z drugiej strony wybór ciągle jest potrzebny
A tymczasem w komunikacji miejskiej często raczej się zabiera niż daje. Utrudnia, a nie pomaga – ot, choćby wprowadzając niepotrzebne zamieszanie z kodami QR.
Wolałbym, aby pojazdy były gotowe na każdą ewentualność – zapomniałem portfela, rozładował się telefon, ale w kieszeni jakimś cudem mam 5 zł, więc uda mi się przejechać. Owszem, kiedy zgubię telefon, a portfel leży w domu, mogę nie mieć pod ręką drobnych. Pechowe sytuacje się zdarzają, wykorzystana technologia nie jest przyczyną nieszczęścia. Czy zostawilibyśmy stare biletomaty, czy wstawili nowe i tak to by nic nie dało – mogliby w Krakowie zacytować klasyka.
Mimo wszystko uważam, że komunikacja miejska powinna być dla wszystkich, więc takie pomysły oceniam ryzykownie. Jeżeli mamy zachęcać do jazdy autobusami i tramwajami, trzeba dostosować się do potrzeb. Nawet jeżeli mniejszość zostawała przy tej formie płatności, w komunikacji miejskiej każdy pasażer jest na wagę złota.
Takich dyskusji będzie więcej
Warszawa szykuje się do wdrożenia zupełnie nowego systemu sprzedaży biletów, który będzie działał na podobnej zasadzie co ten krakowski, ale na znacznie większą skalę. W Rzeszowie już wprowadzono inteligentny bilet, w którym system zlicza trasę po przyłożeniu środka płatniczego do czytnika.
Rodzi się jednak pytanie, co z tymi, którzy z kart i telefonów nie korzystają.
- Z naszego punktu widzenia ważne jest, by rozwój mobilnych aplikacji biletowych nie odbywał się kosztem ograniczenia lub likwidacji możliwości kupna biletu papierowego (w kiosku, w biletomacie itp.) czy wyrobienia karty miejskiej. W ten sposób osoby podróżujące zostałyby pozbawione faktycznego wyboru, bo nie każdy chce lub może korzystać ze smartfonu czy karty płatniczej. Nie są to obawy wyssane z palca. Tak właśnie wygląda sytuacja w miastach, które już zainwestowały w podobne systemy (zapytajcie np. mieszkańców Wrocławia, jak łatwo kupić w tym mieście bilet papierowy) – zaznaczała Fundacja Panoptykon, komentując warszawskie plany.
A podobne problemy lada moment mogą mieć mieszkańcy Krakowa.
Zdjęcie główne: Piotr Opoka / Shutterstock.com