REKLAMA

Rozpocząłem sezon grillowy na balkonie, a sąsiedzi byli tym zachwyceni. Lotus Grill - recenzja

Przez epidemię koronawirusa możemy praktycznie zapomnieć o tradycyjnym sezonie grillowym. Nie oznacza to jednak, że musimy rezygnować z samego grillowania. Choć wydaje się to niemożliwe, sam korzystam z modelu węglowego, który można bez problemu rozpalać nawet w mieszkaniu lub na balkonie.

Rozpocząłem sezon grillowy na balkonie. Lotus Grill - recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Większości ludzi grillowanie na balkonie nie kojarzy się najlepiej. Pojawienie się kłębów dymu w okolicach trzeciego piętra zazwyczaj zwiastuje sąsiedzką kłótnię, często zakończoną wizytą policji lub straży miejskiej. Sam jednak regularnie rozpalam grilla węglowego na balkonie i absolutnie nikt nie ma o to do mnie pretensji. Co więcej, część z moich sąsiadów chce pójść w moje ślady i także grillować przy swoim M3.

Grill węglowy, który nie dymi?

Takim urządzeniem jest właśnie Lotus Grill. Jego sekretem jest przemyślana budowa. Centralna część rusztu zawiera kawałek blachy zabezpieczającej palenisko przed kapiącymi z mięsa tłuszczem oraz wodą. A gdy płyny te się nie rozgrzewają do wysokich temperatur, dym praktycznie nie powstaje.

Rozpalenie grilla jest banalnie proste, ale wymaga wyposażenia się w odpowiednie akcesoria, a mianowicie drobno pokruszonego węgla z drewna bukowego oraz rozpałkę w formie żelu. Kosztująca 20 zł buteleczka tej ostatniej starcza na kilkanaście użyć. Mniej więcej tyle samo zajmuje zużycie worka węgla o masie 2,5 kg, którego cena wynosi 45 zł.

Przejdźmy jednak do samego grilla, który jest bardzo ładnym i minimalistycznym sprzętem. Nie sposób też narzekać na jego jakość. Wszystkie elementy wykonano z materiałów wysokiej jakości, które są do siebie dobrze dopasowane. Po dwóch latach użytkowania części nienarażone na kontakt z rozgrzanym węglem lub ogniem wyglądają jak nowe.

Jak grillować bezdymnie?

Jak widzicie na zdjęciach, ruszt mojego grilla nie wygląda najlepiej, ale to normalne po dwóch latach użytkowania. Zaraz po wyjęciu z pudełka wygląda znacznie lepiej, bo został wysmarowany specjalnym błyszczącym olejem. Ten trzeba zmyć przed pierwszym grillowaniem, ponieważ, delikatnie mówiąc, nie należy do najzdrowszych.

Następnie umieszczamy wewnętrzną misę metalową w misie zewnętrznej, zaś na tą konstrukcję nakładamy podstawkę. Na podstawce robimy okrąg z rozpałki żelowej, a potem ją podpalamy. Gdy żel zacznie się topić, należy za pomocą pokrętła umieszczonego na misie zewnętrznej uruchomić wentylator na maksymalne obroty, a następnie postawić na podstawce pojemnik napełniony węglem.

Wspomniany pojemnik trzeba zamknąć za pomocą przykrywki i poczekać, aż węgiel się rozżarzy. Zajmuje to dosłownie chwilę, ponieważ pod węglem znajduje się nawiew zasilany przez dołączone do zestawu baterie AA. Każdy kto choć raz rozpalał grilla za pomocą suszarki zrozumie, jak pomocne jest to rozwiązanie. Po kilku minutach przestawiamy wentylator na niskie obroty. I tyle, cierpliwie czekamy, aż mięso będzie gotowe.

Dymu faktycznie nie ma.

Lotus Grill faktycznie spełnia swoje zadanie, przynajmniej jeżeli kładziemy tam mięso, które jest względnie suche. Dlatego przed położeniem mięsa na grillu warto je osuszyć za pomocą papierowych ręczników. Dotyczy to zwłaszcza kawałków leżących w marynacie. Wówczas dym albo w ogóle się nie pojawi, albo będzie go bardzo mało i zostanie rozgoniony przez wbudowany nawiew.

W ograniczeniu ilości dymu pomoże też położenie mięsa nie bezpośrednio na ruszcie, ale na specjalnym kamieniu grillowym. Wtedy praktycznie nic nie będzie skapywać w okolice paleniska.

A jak wygląda czyszczenie grilla? Po przygotowaniu posiłku należy przenieść Lotusa w ustronne miejsce, gdzie ostygnie. Jeżeli kogoś przeraża pomysł noszenia gorącego grilla, chcę wyjaśnić, że zewnętrzna misa jest zimna, ponieważ warstwa powietrza oddziela ją od misy wewnętrznej. To ogranicza też możliwość poparzenia się dziecka, które niechcący dotknie grilla.

Sam proces stygnięcia paleniska i kamienia trwa nawet kilka godzin, ale nie powinno to dziwić nikogo, kto choć raz miał okazję grillować. Następnie należy zimny już popiół wysypać do kosza, a brudne elementy grilla umyć ręcznie lub włożyć do zmywarki. Jako leń wybieram tę drugą opcję. Zarówno misa, jak też pokrywka i ruszt bez problemu mieszczą się w standardowej zmywarce o szerokości 60 centymetrów.

Jak już wspominałem, Lotus Grill jest używany przeze mnie od dwóch lat. Przez ten czas moje grillowanie nie przeszkadzało absolutnie nikomu. Dym praktycznie się nie pojawia, zaś jedyną niedogodnością jest unoszący się zapach mięsa. Ten jednak wystąpowałby też, gdybym używał grilla elektrycznego, z którego mięso nie wychodzi tak smaczne, jak z grilla węglowego. Albo gdybym gotował w kuchni przy otwartym oknie.

Czy warto kupić Lotus Grill?

Powiem wprost: nie jest to tani gadżet, bo jego cena wynosi 699 zł. Do tego warto dokupić szklaną pokrywę oraz kamień grillowy, które kosztują po 250 zł. To razem daje koszt mocno przekraczający 1000 zł, co dla wielu osób może być granicą nie do przeskoczenia. Warto jednak pamiętać, że mamy tu do czynienia ze sprzętem wytrzymałym, świetnie wykonanym, którego możemy używać zarówno na balkonie, jak też na działce.

REKLAMA

Każdy powinien sam odpowiedzieć na pytanie, czy może pozwolić sobie na tego typu sprzęt i czy będzie go używał na tyle często, by zakup się opłacił. Ja sam nie żałuję, że używam Lotus Grilla i wielu moich znajomych mieszkających zarówno w blokach, jak też domach po zobaczeniu go w akcji zdecydowało się go kupić. Co więcej, nikt z tych znajomych nigdy na Lotus Grilla nie narzekał. I chyba właśnie to jest jego najlepszą rekomendacją.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA