8K jednak nie tak szybko. Panasonic przesuwa premierę kamer o dwa lata
Rewolucja 8K miała być tuż za rogiem. Wielki start miał mieć miejsce podczas Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Wygląda na to, że zostanie przesunięty o dwa lata.
Cztery lata temu Panasonic zapowiadał, że rok 2020 będzie stał pod znakiem 8K. Duża część świata nowoczesnych technologii zbroi się przed tą datą z uwagi na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Producenci aparatów szykują nowe topowe modele nastawione na ekstremalnie szybkie fotografowanie sportu, producenci telewizorów pokazują telewizory 8K, a producenci kamer zapowiadają konsumenckie kamery nagrywające w tej rozdzielczości.
Skąd ten wyścig zbrojeń? Tempo narzuca sama Japonia, kolebka fotografii i jednocześnie kraj nastawiony na szybki rozwój technologiczny. Telewizja NHK, japoński nadawca publiczny, jest jednym z najbardziej zaawansowanych nadawców świata. Wiemy już, że całe igrzyska w Tokio mają być nagrane i wyemitowane w rozdzielczości 8K.
Nie jest to zupełną nowością, bowiem podczas ostatnich Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio 2016 NHK nadawał 130 godzin zawodów w rozdzielczości 8K, do tego z 22-kanałowym dźwiękiem. Nie przeszkadzał nawet fakt, że w tamtym czasie był dostępny na półkach sklepowych tylko jeden telewizor obsługujący 8K: Sharp LV 85001.
Dziś standard 8K jest znacznie szerzej dostępny, ale do upowszechnienia droga jeszcze daleka.
Telewizory 8K nie są już zupełną nowością. Linię Samsung QLED 8K można kupić nawet w Polsce, przy czym ceny zaczynają się od niespełna 13 tys. zł za przekątną 65 cali. Nie jest więc to poziom abstrakcyjnie wysoki. Cena jednak szybko rośnie wraz ze wzrostem przekątnej, by dobić do 250 tys. zł za przekątną 98 cali. Telewizory 8K sprzedaje też Sony czy Sharp.
Zakup telewizora 8K to dziś fanaberia dla największych miłośników jakości obrazu. Treści cały czas jest niewiele, choć producenci dwoją się i troją, by podbijać jakość obrazu 4K na swoich panelach 8K.
Inaczej wygląda sytuacja w kamerach.
Konsumenckie kamery nagrywające w 8K właściwie nie istnieją. Mamy na rynku profesjonalne kamery filmowe nagrywające w 6K i 8K, ale to rozwiązania kosztujące (sporo) powyżej 100 tys. zł za korpus, który trzeba rozbudować o obiektywy i akcesoria kosztujące minimum drugie tyle.
Panasonic zapowiedział jednak powstanie konsumenckich kamer 8K. Miały one trafić na rynek właśnie w 2020 roku. Pod względem marketingu spinałoby się to idealnie z Letnimi Igrzyskami Olimpijskimi Tokio 2020. Tym bardziej, że Panasonic już dziś włączył się w szeroką promocję standardu 8K w ramach 8K Association, które współtworzy wraz z firmami Hisense, Panasonic, Samsung Electronics i TCL Electronics.
Niestety Panasonic nie zdąży. Już wiemy, że premiera konsumenckich kamer 8K zostanie przesunięta w czasie. Najnowsze informacje mówią o tym, że nową realną datą premiery są Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pekin 2022. To wtedy mają zadebiutować kamery z zapisem 8K i ze slow-motion w rozdzielczości 4K.
O ile telewizory 8K są dziś fanaberią, tak kamery byłyby bardzo użyteczne.
Jasne, liczba ekranów 8K w domach odbiorców mieści się zapewne w granicach błędu statystycznego, ale film rządzi się innymi prawami.
Surowy materiał w 8K pozwala na znacznie większe pole manewru przy montażu i eksporcie do 4K, które dziś można uznać za standard. Montażyści mogą bezkarnie stosować cyfrowe przybliżenie, czy wprowadzać ruch do statycznego kadru. Do tego eksport materiału 8K do rozdzielczości 4K poprawi jakość filmów. Nagrywanie w wyższej rozdzielczości niż rozdzielczość gotowego filmu jest standardową praktyką. W dobie ekranów 4K, czy 5K, filmowanie 8K jest wyczekiwane przez wielu twórców.
Jeśli ktoś ma zapoczątkować erę konsumenckiego 8K, to właśnie Panasonic. To właśnie od tej firmy na dobre rozpoczęła się era 4K w aparatach. Panasonic zaczął stosować tę rozdzielczość nagrań bardzo wcześnie, co oczywiście spotykało się z powszechnym niezrozumieniem wśród odbiorców. Wiele osób twierdziło, że 4K nie ma sensu i nigdy się nie przyjmie. Czas pokazał, ze było to błędne założenie. Podobnie będzie w przypadku 8K.