REKLAMA

Własny system Huawei, Hongmeng OS, ma być gotowy jeszcze w tym roku

Mimo wielkiego kryzysu, Huawei nadal wierzy, że uda się rozwiązać w jakiś sposób konflikt z amerykańskimi władzami. Jego plan awaryjny ma wypalić dopiero pod koniec roku. I początkowo wyłącznie w Chinach.

huawei p30 p30 pro p30 lite ceny plus play orange t-mobile
REKLAMA
REKLAMA

Android i Windows mają nadal być oprogramowaniem operacyjnym dla urządzeń konsumenckiego oddziału Huawei. Firma z jakiegoś powodu nadal ustami jej przedstawicieli zdaje się sugerować, że nieporozumienie z amerykańskimi władzami będzie szybko zażegnane, a to oznacza, że będzie ona dalej mogła korzystać z produktów Google’a i Microsoftu.

Wydaje się to coraz bardziej wątpliwe. Rozwiązaniem ma być Hongmeng OS, system operacyjny budowany w tajemnicy przez Huawei od 2012 r. Richard Yu, szef działu konsumenckiego firmy, oświadczył na łamach CNBC, że system ten trafi do klientów w Chinach pod koniec bieżącego roku. Jego międzynarodowa wersja ma być wydana mniej więcej kwartał później.

Hongmeng OS ma czerpać aplikacje z AppGallery. Czyżby jednak miał być to Android?

O systemie Hongmeng nie wiemy absolutnie nic. Huawei potwierdził tylko datę rozpoczęcia prac nad tym systemem oraz że szykowana jest jego wersja zarówno na urządzenia mobilne, jak i na desktopy. Na tym jednak, poza przybliżoną datą premiery i jakimś związkiem z AppGallery, koniec.

Uważa się jednak, że Huawei nie zbudował całej platformy od podstaw, bo po prawdzie nie miałoby to większego sensu. Społeczność open-source zapewnia świetne składniki budulcowe fundamentów systemu operacyjnego, pozwalając Huaweiowi na koncentrowanie swoich wysiłków nad szlifowaniem ich pod swoje potrzeby oraz na rozwijanie warstwy użytkowo-aplikacyjnej, od interfejsu użytkownika począwszy. Mógłby to być któryś z systemów linuksowych lub nawet AOSP (Android Open Source Project), a więc otwarta, pozbawiona własnościowych rozwiązań i usług Google’a wersja Androida.

android asystent google assistant mwc 2019 2 class="wp-image-895030"

Za tą ostatnią opcją wydaje się przemawiać AppGallery. AOSP jest jak najbardziej gotowy na bycie systemem desktopowym, obsługuje już od dawna wyświetlanie aplikacji w oknach o dowolnych proporcjach, a EMUI od dawna zapewnia desktopowy interfejs systemu. A przecież AppGallery jest niczym innym, jak (bardzo skromną) alternatywą dla Sklepu Play.

To nie rozwiązuje wielu problemów. Hongmeng nie może korzystać z cyfrowych usług Google’a czy Microsoftu, więc polegać będzie na tych od chińskich partnerów. Preferowanych wręcz przez tamtejszych konsumentów, ale zupełnie obcych i nieatrakcyjnych dla tych z pozostałych regionów świata. Oferta AppGallery jest zbyt skromna, by móc w jakikolwiek sposób liczyć na komercyjny sukces urządzeń z Hongmengiem na zachodnich rynkach. Chyba że…

Mam pewną teorię. Taką z gatunku science-fiction, ale pobawmy się wyobraźnią.

Osoby nie lubiące takiego niepodpartego faktami bajdurzenia – rozumiem was, więc szanuję wasz czas i zachęcam do przewinięcia do ostatniego nagłówka tego tekstu. Reszcie pragnę zwrócić uwagę, w którym kierunku zmierza rynek oprogramowania operacyjnego. Huawei przecież swoimi telefonami przeskoczył w wielu aspektach konkurencję, wprowadzając do nich elementy, które ta dopiero planowała.

Nie zapominajmy, że firma ta zatrudnia czołowych inżynierów z całego świata. Dla przykładu, rewelacyjne aparaty w telefonach Huawei zaprojektowała grupa inżynierów o podobnym składzie osobowym do tej, która pracowała nad kultowymi aparatami w telefonach Nokia. Wykonanie „skoku w przód” i przeskoczenie konkurencji software’owej do miejsca, do którego ona dąży, nie wydaje mi się aż tak nieprawdopodobne w przypadku Huaweia. A do czego właściwie dąży ta konkurencja?

microsoft lite wygląd class="wp-image-895694"
Microsoft Lite (źródło: Brad Sams / Petri)

Nie trzeba być ekspertem w branży, by dostrzec, że systemy Windows i macOS to relikty przeszłości. Jedynym powodem do ich istnienia są rozwijane od lat czy wręcz od dekad narzędzia, na których nadal polega miliony klientów i które nie są jeszcze dostępne z różnych względów – ekonomicznych bądź technicznych – na młodych i nowoczesnych platformach.

Apple swoją przyszłość wiąże z iOS-em (i jego odmianami typu tvOS czy watchOS), niezmiennie stawiając na ściśle nadzorowane i kontrolowane środowisko użytkowe, które z wersji na wersję – co szczególnie widać na iPadzie – staje się zaskakująco użyteczne również przy poważniejszej pracy. Microsoft i Google, z konieczności lub woli żyjący w symbiozie z zewnętrznymi partnerami, mają nieco inną przyszłość w planach,

Systemy operacyjne niczym klocki Lego. Bo i tak większość z nas potrzebuje tylko cienkiego klienta.

Niszowy sukces Chrome OS dał do myślenia wszystkim współtworzącym branżę informatyczną. Wypromowana przez Steve’a Jobsa koncepcja less is more została przez Google’a poddana gruntownej reinterpretacji. Chrome OS to system, z punktu widzenia Windowsa czy macOS-a, wielce prymitywny. Ale też może zostać zresetowany pod nowego pracownika firmy czy ucznia w klasie w przeciągu kilkudziesięciu sekund. Tyle samo trwa przywrócenie go do pewnej sprawności w razie awarii.

Pixel Slate - tablet z Chrome OS class="wp-image-818084"

Chrome OS rozwija się niezwykle dynamicznie, jego nowe wersje pojawiają się do pobrania co kilka tygodni. A mimo tego proces uaktualniania jest w zasadzie dla użytkownika niezauważalny. Gdyby nie nowe funkcje pojawiające się w interfejsie, nie bylibyśmy w stanie dokładnie określić bez sprawdzania, kiedy nastąpiło uaktualnienie. Chrome OS jest prymitywny, w rzeczy samej. Ale dzięki temu jest żwawy, banalny w serwisowaniu i utrzymaniu. Windows w obecnej formie nie jest w stanie dorównać Chrome OS-owi w kategoriach, w których ten bryluje. Podobnie zresztą jak rozwijany równolegle Android. Dlatego Google i Microsoft konteneryzują swoje systemy, na poszczególne klocki budulcowe.

Idzie wielki reset. Ale bez zrywania zgodności z aplikacjami. Jak to możliwe?

Tu wkraczamy na teren, na którym rzeczywistość musimy definiować na bazie szczątkowych informacji, które co jakiś czas przenikają do mediów. Wiemy, że środowisko uruchomieniowe dla aplikacji z Androida ma pojawiać się na coraz większej liczbie sprzętów z Chrome OS. Wiemy też, że Google pracuje nad Fuchsia OS z autorskim kernelem, choć jej powiązania z Androidem i Chrome OS są wielce niejasne.

huawei hongmeng data premiery class="wp-image-943208"

Google jednak, podobnie jak Microsoft, przede wszystkim pracuje nad techniką strumieniowania aplikacji na proste systemy operacyjne, pozbawione odpowiedniego dla nich środowiska uruchomieniowego. Obie firmy szukają przy tym miejsca, w którym postawiona zostanie granica pomiędzy uruchamianiem aplikacji lokalnie a zdalnie. Dla przykładu, uważa się, że system Microsoft Lite lokalnie będzie przetwarzał aplikacje webowe (w tym PWA) i UWP, zaś aplikacje klasyczne Win32 będą do niego strumieniowane z chmury.

Google i Microsoft wierzą, że mogą zrobić to lepiej od społeczności open-source. Nie jest to jednak kosmiczna technologia, niedostępna dla Huaweia i jego Hongmenga.

Otwartoźródłowe rozwiązania umożliwiające wirtualizację i konteneryzację aplikacji są rozwijane również w ramach OSS jako otwarte i darmowe moduły, z których korzystać może każdy do budowania swojego własnego oprogramowania. To oznacza, że Hongmeng od Huawei mógłby być w zasadzie systemem o możliwościach cienkiego klienta, z zaimplementowaną technologią strumieniowania środowisk uruchomieniowych i samych aplikacji.

Pomóc w tym mogłaby Alibaba, ogromny dostawca chmurowy z Chin, który ma wielki apetyt na zachodnie rynki i który pozyskał już na nich kilku prestiżowych klientów. Alibaba już teraz oferuje hostowanie zdalne aplikacji zarówno windowsowych, jak i linuksowych. Hongmeng mógłby więc natywnie obsługiwać aplikacje webowe i te z AppGallery, a po połączeniu z chmurą w zasadzie dowolne inne.

W teorii (choć, z uwagi na jednak ograniczoną wiarę w potęgę Huaweia, już mocno grubymi nićmi szytej) taki twór rozwiązałby również spór z ARM-em. Hongmeng mógłby natywnie obsługiwać aplikacje webowe (w tym PWA), a te z Androida i Windowsa otrzymywałby w strumieniowanych zwirtualizowanych kontenerach.

Bez entuzjazmu firm tworzących aplikacje to się jednak nie uda.

REKLAMA

Na samym końcu zawsze to oni są czynnikiem decydującym. Hongmeng w jakimś stopniu, większym bądź mniejszym, rozwiąże brak zgodności z Windowsem i Androidem z Usługami Play. Być może nawet Huaweiowi uda się stworzyć całkowicie bezobsługową ścieżkę dla deweloperów, w której ci muszą dosłownie kilka razy kliknąć myszką, by trafić do klientów Hongmenga.

Tyle że historia uczy nas, że nawet tak proste ścieżki są dla twórców i dystrybutorów gier i aplikacji zupełnie nieatrakcyjne, gdy ci nie są pewni przyszłości samej platformy. Hongmeng to jedna wielka niewiadoma i takową pozostanie, nawet gdy poznamy szczegóły techniczne na jego temat. A bez zachodnich aplikacji i usług – lokalnych czy hostowanych w chmurze – na nic jakiekolwiek inne wysiłki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA