Media społecznościowe jak porno, czyli Unia Europejska idzie na wojnę z Facebookiem i Snapchatem
Żyjemy w coraz to ciekawszych czasach. Urzędnicy, by wykazać się przed swoimi zwierzchnikami, produkują coraz to nowsze, coraz bardziej absurdalne regulacje. Najnowsza chce dobra naszych dzieci, więc owe dobro trzeba przed nimi jak najszybciej ukryć.
Należę do grupy osób, które zdecydowanie przychylają się do poglądu grupy ekspertów lansujących pogląd, że nic, żadna systematyka czy regulacja nie zastąpi intuicji rodzica dziecka. Ten pogląd nie wynika z wykształcenia, a doświadczenia. Nie ze swoimi dziećmi, bo tych jeszcze dorobić się nie zdążyłem, ale z sobą samym.
Moja mama od samego początku dbała, bym rozróżniał dobro od zła. Karmiła mnie opowieściami, filmami i książkami uczących empatii i tego, że innych bez powodu nie należy krzywdzić, a słabszym pomagać. W czwartej klasie podstawówki miałem za sobą seans z Obcym, Terminatorem czy przerażającym kosmitą z Coś. Spędziłem wiele wieczorów nad Doomem czy Mortal Kombat. Dziś nie jestem uszkodzonym emocjonalnie psychopatą, a relatywnie normalnym gościem. I mam nadzieję, że też dobrą osobą.
Urzędnicy mają jednak inne zdanie. Uważają, że mogą rodzicom zastąpić wychowanie dziecka, tłumacząc najczęściej, że przecież nie każdy rodzic jest idealny i że to dla bezpieczeństwa i dobrobytu dzieci. Piękna idea, która niejednokrotnie przynosi więcej szkody, niż pożytku. Czy tak jest i tym razem?
Media społecznościowe – tylko za zgodą rodziców
Europa postanowią, że osoby mające mniej niż 16 lat muszą uzyskać zgodę rodziców do obsługi mediów społecznościowych, takich jak Snapchat czy Facebook. Przy czym z punktu widzenia prawa, to te serwisy popełniają przestępstwo, jeżeli będą przetwarzać dane nieletnich bez zgody ich prawnych opiekunów.
Kary mogą być dotkliwe. Nowe zapisy stały się bowiem częścią wspólnotowej dyrektywy z 1995 roku o ochronie danych, za złamanie postanowień której firmom przetwarzającym dane grozi kara nawet do czterech procent ich globalnych przychodów. Co ciekawe, Stany Zjednoczone mają już podobne przepisy od dłuższego czasu, ale ustaliły barierę niżej, bowiem na trzynasty rok życia.
Prawo martwe i bez paneuropejskiego działania
Co ciekawe, ta regulacja nie jest przesadnie szkodliwa, bowiem sprowadza się do zdrowego rozsądku jaki jest stosowany obecnie. Owszem, rodzice powinni być świadomi co przy komputerze robi ich dziecko lub co mogłoby robić i odpowiednio je na różne dostępne w nim treści przygotować. Prawo wymusza więc to, co i tak robimy. A skoro tak, to… po co właściwie dodawać kolejną regulację, skoro prawo powinno być proste?
Problem leży też w tym, że będzie to martwe prawo. Ktokolwiek chcący uniknąć blokady wystarczy, że… skłamie na temat tego, ile ma lat. A to rodzi kolejne problemy. Wiele serwisów blokuje nieletnim treści przeznaczone tylko dla dorosłych tak, by te nawet nie widziały, że są one dla nich niedostępne. Czy za takie złamanie regulaminu odpowiada usługodawca, czy użytkownik? Niestety, nie wiadomo.
Pojawia się też problem z pedofilią: czy umawiając się na randkę z „osiemnastolatką” możemy się narazić na oskarżenia o molestowanie dzieci zanim zorientujemy się, że coś jest nie tak? Sami zainteresowani również mają wątpliwości. Facebook zauważa, że nowe prawo nie było konsultowane z żadnymi organizacjami zajmującymi się ochroną nieletnich. Na dodatek jego wdrożenie zależy od… gestii krajów członkowskich. I choć mają obowiązek wprowadzić te restrykcje, mogą manipulować wiekiem opisanym w dyrektywie i obniżyć go, na przykład, do poziomu amerykańskiego.
Nic tu nie ma ciekawego, proszę się rozejść
Mamy więc prawo, które można łatwo obchodzić i za złamanie którego odpowiedzialność jest dość rozmyta. Prawo to, choć ustanowione centralnie, może być wdrażane w bardzo elastyczny sposób przez kraje członkowskie. A to oznacza, że zarówno nastoletni czytelnicy Spider’s Web w zasadzie nie mają się czego obawiać.
Rodzice – to już inna kwestia. Na początku swojego tekstu chwaliłem się, jaki to ja jestem normalny mimo grania w brutalne gry. Nie jestem pewien, czy byłbym równie ukształtowany psychicznie, gdybym zamiast zarywać nocki przy groteskowym Carmageddonie, spędził w tym wieku noc z Pornhubem, 4chanem czy dowolnymi innymi, bardzo łatwo dostępnymi „trudnymi” treściami. To na was, drodzy rodzice, ciąży odpowiedzialność nad przyszłością waszych dzieci. Trzymanie ich w klatce pod nadzorem i pod kloszem nie przyniesie nic dobrego. Tak jak traktowanie iPada czy netbooka jako niańki uciszającej hałaśliwą pociechę.