Logo nowej przeglądarki Microsoftu, Edge? Smutek :(
Microsoft ma nową przeglądarkę - słyszeliście o tym, prawda? Edge. Ma ją po to, by zerwać z niechlubną historią Internet Explorera - jednego z najbardziej znienawidzonych produktów internetowych w krótkiej historii internetu.
To teraz spójrzcie na logo nowej przeglądarki Microsoftu, Edge.
Co Wam przypomina? No tak, oczywiście - niewiele się różni od logo Explorera. Ba, idę o zakład, że zdecydowana większość przeciętnych, zwykłych użytkowników Windowsa nawet nie zauważy, że korzysta z zupełnie nowego produktu; uzna, że to po prostu zaktualizowana wersja Internet Explorera.
- pisałem trzy tygodnie temu, gdy jeszcze nie było wiadomo jak będzie nazywać się nowa przeglądarka Microsoftu, która wtedy funkcjonowała pod roboczą nazwą Project Spartan.
Podczas konferencji Build poznaliśmy zarówno oficjalną, ostateczną nazwę nowej przeglądarki, jak również zobaczyliśmy jak działa w akcji. I trudno było nie być pod wrażeniem - zarówno nazwa Edge (z ang. ostrze, krawędź, słowo często występujące w idiomach, jak np. living on the edge, czyli żyć na krawędzi, po bandzie), jak i wizualno-funkcjonalne smaczki dawały nadzieję na naprawdę nowe rozdanie na rynku przeglądarek.
A że to jest całkiem potrzebne przekonuje się chyba każdy, kto na co dzień korzysta z Chrome - najpopularniejszej dziś i (chyba) najbardziej zaawansowanej przeglądarki, która niestety zrobiła się przepastną kobyłą pożerającą pamięć RAM i obciążającą procesory w komputerach w sposób wręcz niewyobrażalny.
I potem Microsoft pokazał logo Edge, czym spuścił z balonu przynajmniej połowę powietrza.
Logo to tylko logo - ktoś odpowie. Pewnie, ale jakże inaczej odbierałoby się Edge’a, gdyby zerwał on ze spuścizną Internet Explorera w sposób jednoznaczny i oczywisty. Nie przeceniałbym też potęgi marketingu przy tak delikatnych kwestiach jak pozycjonowanie produktu - w wielu przypadkach to kluczowa kwestia determinująca sukces.
A w tym przypadku niby Microsoft się odcina od Explorera, a jak patrzyć się będzie na ikonę w docku z aplikacjami, to tak jakbyśmy ciągle go tam widzieli.