Xiaomi się nie boi i wypływa na szerokie wody. Produkty Chińczyków dostępne na nowych rynkach
Czy już niebawem urządzenia Xiaomi trafią na rynki zachodnie? Jest to całkiem możliwe, choć na pojawienie się w sklepach pełnej oferty firmy będziemy musieli jeszcze długo poczekać.
Już za kilka miesięcy w Stanach Zjednoczonych pojawią się pierwsze urządzenia Xiaomi - podaje Reuters. Firma potwierdziła nie tylko uruchomienie swojej oficjalnej międzynarodowej strony internetowej mi.com, ale też dystrybucję na rynkach zachodnich wielu swoich urządzeń, wśród których… nie znajdą się smartfony, a tylko akcesoria i dodatki do urządzeń mobilnych.
Dlaczego Xiaomi zdecydowało się na taki model działania?
Oczywiście z powodu problemów patentowych. Dopóki firma działała tylko w Chinach, mogła nie przejmować się tym szczegółem i w najlepsze kopiować najlepsze rozwiązania konkurencji. Gdy jednak urosła na tyle, że niezbędne okazało się wyjście na inne rynki, pojawił się problem. Każda średnio rozgarnięta w świecie technologii osoba wie, że gdy Xiaomi tylko pojawi się poza Państwem Środka, dobiorą się do niego prawnicy wszystkich liczących się na rynku firm technologicznych, takich jak chociażby Apple.
Wiceprezes Xiaomi, Hugo Barra, mimo to twierdzi, że większymi problemami są zagadnienia dystrybucji, dopasowania usług i aplikacji do nowego rynku, zapewnienie odpowiedniej obsługi klienta oraz wsparcia technicznego. Mówi to jednak wyłącznie dlatego, że nie może oficjalnie zakomunikować, że prowadzona przez niego firma bardziej niż nowoczesne przedsiębiorstwo przypomina punkt Ksero. Tak jak wiele innych azjatyckich, a zwłaszcza chińskich, firm.
Można podejrzewać, że Xiaomi niebawem przejdzie dużą transformację.
Bardzo logiczne byłoby, gdyby firma wprowadziła na rynek w pierwszej kolejności produkty, których premiera nie będzie przyczyną kolejnych patentowych wojen. Może należeć do nich chociażby ekstremalnie tania, ale nadal funkcjonalna opaska MiBand. Sprzęt, który jest na tyle ciekawy, że sam zdecydowałem się na nabycie go za pośrednictwem AliExpress. Oprócz tego firma ma w ofercie inne, mniej wyróżniające się akcesoria, do których należą między innymi banki energii, słuchawki, a nawet maskotki.
Potem do sprzedaży mogłyby trafić nowe smartfony, które byłyby już tworzone zgodnie z obowiązującymi standardami. Stare modele z kolei nigdy by się nie pojawiły na zachodnich rynkach, a w Chinach byłyby wypierane przez nowsze konstrukcje. Zanim jednak to się stanie, usługi i aplikacje Xiaomi muszą zostać przetłumaczone i to w sposób nienaganny. Co prawda już teraz niektóre z nich są dostępne w języku angielskim, ale… nie do końca. Za przykład może tu posłużyć aplikacja chociażby wspomnianej opaski MiBand, której angielska wersja ma część interfejsu dostępną po chińsku.
Czekacie na Xiaomi w Polsce? Ja też.
Wiele osób pewnie zastanawia się, jak wiele czasu minie, zanim urządzenia Xiaomi pojawią się w Polsce. Niestety, raczej sporo. Nawet jeśli pełna oferta Xiaomi pojawi się za rok lub dwa w Stanach, to potem firma będzie musiała postarać się o kolejne, tym razem europejskie certyfikaty, pozwolenie i zgody. I nie jest powiedziane, czy w ogóle na to się zdecyduje. Europa to rynek mniej atrakcyjny niż Azja i Chiny. To miejsce na mapie świata, w którym ludzie niechętnie sięgają po nowe marki.
Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby Xiaomi po Stanach Zjednoczonych zechciało podbić południową Amerykę i Afrykę, czyli rozwijające się rynki, gdzie tanie i dobrze wykonane urządzenia Xiaomi mogą zdobyć bardzo dużą popularność.