Wykorzystajmy aferę z telewizorami Samsunga
Będę paranoiczką. Będę, bo tak mi się podoba. Nie ubiorę jednak na głowę folii, by chronić się przed cholera wie czym i nie będę jeździć po Samsungu jak po łysej kobyle za sprawę z nasłuchiwaniem głosu przez telewizor, bo to nie ma sensu. Kontrowersja wokół Smart TV Samsunga jest sztucznie rozdmuchanym szczegółem. Zamiast skupiać się na nim, warto spojrzeć szerzej na problem podłączania do sieci kolejnych urządzeń domowego użytku.
Lalka Cayla mówi, odpowiada i konwersuje z dziećmi. Słodka blondwłosa sztuczna dziewczynka opowiada o tym, co robiła, co jest fajne i rozmawia prawie jak żywe dziecko. W końcu spełniły się marzenia milionów dziewczynek o lalce-towarzyszce, która potrafi więcej niż wyszkolona papuga!
Cayla podłączona jest do internetu przez smartfona. Tam przetwarzane są dane i dzięki temu można z nią rozmawiać, a nie tylko słuchać co ma do powiedzenia. BBC jednak zrobiło materiał o tym, że Caylę można - jak można było się spodziewać - shakować. Po co? Tego nie wie do końca nikt. Jak? To w sumie nieistotne. Wizja laleczki rzucającej mięchem, szepczącej do uszek małych dziewczynek krwawe teksty jest jednak w pewien sposób piękna.
Laleczka Chucky na miarę 2015 roku.
Afera z funkcjami głosowymi jest oczywiście rozdmuchana. Samsung nie dość, że informuje o przesyłaniu danych na serwery, to jeszcze daje możliwość wyłączenia nasłuchiwania. Ironicznie to właśnie samsungowe tłumaczenie, co robi telewizor wywołało całą aferę. Gdyby Samsung nie tłumaczył się w regulaminach, problemu by nie było i spalibyśmy spokojniej. Co z oczu to z serca.
Jednak problem istnieje. Nie leży w Samsungu - to tylko rykoszet szerszego trendu i zapowiedź tego, z czym będziemy borykać się w przyszłości.
Jakie są trendy branży technologicznej? Od kilku lat coraz głośniej słychać o "wearables", "Internet of Everything" i "connected devices". Z siecią "gadają" opaski fitness śledzące co robimy, kiedy śpimy, jak śpimy i czy jesteśmy leniwi. Oprócz tego upowszechniają się inteligentne zegarki przenosząc koncept opasek na kolejny poziom. Do tego dołączają termostaty, piece, kolektory słoneczne, okna, alarmy, samochody, koszulki, słuchawki, pierścionki, spinki, lalki, lodówki, kuchenki, zamki do drzwi, pałeczki, pieluchy czy piłki do gry.
Część z tych urządzeń ma wbudowaną kontrolę głosową, większość z nich wymaga nieustannego podłączenia do sieci. Od smartfonów, które wybudza się hasłem (Ok, Google, na przykład, niby Google nie słucha co mówimy, niby nie przesyła tego, co mówimy na serwery?), przez pieluchy i po pałeczki - te wszystkie urządzenia ślą dane w tę i z powrotem jak szalone. Nie bez powodu ilość danych przesyłanych miesięcznie przez sieci mobilne w 2014 roku urosła o 69 proc. w stosunku do roku 2013, z 1,5 do 2,5 eksabajtów. Eksabajt to 1024 petabajty. 109 milionów urządzeń podłączonych do sieci mobilnej w zeszłym roku było tak zwanymi "wearables", które generowały 15 petabajtów przesyłanych danych miesięcznie.
A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Całe mnóstwo "connected devices" łączy się z siecią za pomocą stałych łączy, domowych i firmowych sieci.
Nie wierzę - po prostu nie wierzę - że wszystkie są wspaniale zabezpieczone. Że dane wędrujące w tę i z powrotem, dane o najbardziej intymnych szczegółach naszych żyć, są chronione tak, że nikt nie jest w stanie ich pozyskać. Nie wierzę, że urządzenia domowe smart domów, ubieralne gadżety są tak zabezpieczone, że nie da się do nich włamać. Nie wierzę, że sami producenci zawsze są fair i nie wykorzystują danych inaczej.
Wizja inteligentnego domu, nad którym ktoś przejmuje kontrolę nie jest wcale taka nieprawdopodobna.
Inną kwestią jest to, czy komuś będzie chciało się grzebać w tym wszystkim, włamywać się, a potem sprzedawać petabajty intymności.
Jednak nie bagatelizujmy takich problemów. Nie twierdźmy, że afera z telewizorami Samsunga jest sztucznie rozdmuchana. Nie jest. Wykorzystajmy to, razem z włamaniami do wielkich korporacji, do sieci rządowych, do rozpoczęcia dialogu i debaty nad bezpieczeństwem urządzeń, które znajdują się już wszędzie. Słuchając, obserwując i podglądając nas na każdym kroku.
*Zdjęcie główne: Shutterstock.