„App Gap”? Konferencja Windows 10 przynosi pierwsze efekty
Piętą achillesową Windows nowej generacji są zoptymalizowane pod dotyk aplikacje. Deweloperzy prawie że ignorują system Microsoftu, traktując jego użytkowników jako klientów drugiej kategorii. Windows 10 obudził jednak pewien dostrzegalny entuzjazm.
System Microsoft Windows to platforma, dla której napisano najprawdopodobniej największą ilość znakomitych gier i aplikacji… pod warunkiem, że korzystasz wyłącznie z klasycznego PC a świat urządzeń mobilnych cię nie interesuje. W momencie, w którym uwzględnimy programy dedykowane tabletom i smartfonom, sytuacja zmienia się diametralnie.
Tu nawet nie chodzi o braki w aplikacjach, bo tych jest więcej niż potrzeba. Problem w tym, że najważniejsze z nich pojawiają się lub są aktualizowane z bardzo dużym opóźnieniem względem innych platform. Evernote, Twitter czy Instagram to pierwsze z brzegu przykłady, które możemy mnożyć i mnożyć, a wisienką na torcie niech będzie… Microsoft Office.
Coś się jednak zmieniło
Firmy deweloperskie nie odpuszczają sobie dotykowego interfejsu Windows ze złośliwości czy fanbojstwa. Robią to, bo użytkowników tej platformy jest znacznie mniej, niż innych, a to oznacza, że inwestowanie w nią jest mniej opłacalne. Microsoft, choć nigdy nie powie tego wprost, doskonale zdaje sobie sprawę z tego problemu. A Windows 10 ma być jego rozwiązaniem.
Pisząc dla Windows 10 inwestujesz mniej roboczogodzin niż w przypadku dowolnej innej platformy wyłączając aplikacje webowe. Jesteś pewien, że każdy odbiorca końcowy posiada najnowszą wersję Windows (lub ma bardzo stare urządzenie). Jesteś też pewien, że ten sam kod wykonywalny aplikacji zadziała na dowolnym sprzęcie, więc możesz skupić się tylko na projektowaniu interfejsu pod różne rodzaje ekranów (a jeżeli masz prostą aplikację, to możesz wręcz zdać się na automatyczne rozwiązania). Nadal użytkowników Androida i iOS-a jest więcej, ale ty przecież piszesz program dla wszystkich użytkowników Windows, a ci, sumarycznie, dominują.
Windows 10 się jeszcze nie pojawił, a tymczasem…
…widać coraz większe zamieszanie wśród deweloperów. Ci zaczynają rozumieć, że jeżeli kiedykolwiek mają zaryzykować inwestycję w Windows 10, to czas się na nią szykować już teraz. Nie licząc urządzeń z Windows RT i smartfonów sprzedawanych przez wyjątkowo opornych operatorów komórkowych, wszyscy posiadacze nowoczesnych urządzeń z Windows otrzymają darmową aktualizację do Windows 10. I czas do tych posiadaczy zacząć się uśmiechać.
Twitter niedawno zaktualizował swoją aplikację, która teraz wykorzystuje dużo większą ilość udostępnionych przez Microsoft API, szczególnie tych społecznościowych. Serwis Mega opublikował aplikację kliencką, do której co kilka dni pojawiają się aktualizacje. Drobox nie tylko doczekał się oficjalnej aplikacji, ale ta stała się Uniwersalna. Wkrótce potem pojawiła się jej aktualizacja, wykorzystująca microsoftowe API do wykonywania automatycznej kopii zapasowej zdjęć. Viber gruntownie odświeżył swoją aplikację kliencką. Line i WhatsApp otrzymały istotne aktualizacje, a Facebook coraz uważniej i intensywniej kontroluje Microsoft i jego aplikację kliencka na telefony.
To wybrane przykłady z ostatnich kilkunastu dni, jest ich znacznie więcej.
Za wcześnie jednak na hurraoptymizm
To, że pojawienie się w ubiegłym roku Windows 10 Preview wywołało poruszenie wśród deweloperów, czego efekty widzimy już teraz, to bardzo dobry sygnał, ale… tylko sygnał. Sytuacja daleka jest od komfortowej, a Windows dalej jest jednym z najlepszych systemów na rynku z jednym z najgorzej wyposażonych sklepów z aplikacjami.
Ten trend musi się utrzymać. Jednak w momencie, w którym Sklep Windows będzie prawie tak samo dobry, jak sklep Play czy iTunes App Store, to zacznie mi brakować argumentów by polecić znajomym unikanie Windows na rzecz Androida czy iSystemu.
* Ilustracja otwierająca pochodzi z serwisu Shutterstock