Batalia pracowników Apple i Google dobiega końca. Będą odszkodowania, ale niższe niż oczekiwano
Po prawie czterech latach od złożenia pozwu w sprawie nieuczciwych praktyk względem pracowników, Google, Intel, Adobe i Apple ostatecznie zbliżają się do osiągnięcia porozumienia z pozywającymi i wypłaty odpowiednich odszkodowań. Kwota ta będzie jednak wielokrotnie niższa, niż ta, której oczekiwano na początku.
Sprawa tocząca się od 2011, rozpoczęta na wniosek byłych pracowników, dotyczy nielegalnego porozumienia, zgodnie z którym firmy miały unikać zatrudniania osób pracujących w korporacjach biorących udział w zmowie. W rezultacie, według pozywających, prowadziło to do zamrożenia wysokości wypłat, w obliczu braku zagrożenia "podkupieniem" pracowników przez innych gigantów z tego sektora.
W materiale dowodowym znalazła się m.in. komunikacja elektroniczna prowadzona pomiędzy prezesami Apple oraz Google. Wśród wymienionych wiadomości jednymi z najistotniejszych są te z 2007, kiedy Steve Jobs dowiedział się o ofercie pracy dla jednego z inżynierów Apple, pochodzącej właśnie od Google. Błyskawiczny kontakt z Erikiem Schmidtem zakończył się zatrzymaniem całej procedury i natychmiastowym ("w ciągu godziny") zwolnieniem osoby odpowiedzialnej za jej rozpoczęcie. Dodatkowo, jej zwolnienie miało być "publicznym przykładem dla pozostałych".
Obydwie strony powoływały się przy tym na nielegalną umowę, której dotyczył późniejszy pozew. Wątpliwości co do winy obydwu stron nie było więc zbyt wielu. Jednocześnie pozostałe dwie firmy dość wyraźnie odcinały się od zarzutów. W 2014 roku Intel dał do zrozumienia, że nie zgadza się ze stawianymi zarzutami i w historii firmy nie stosowano nielegalnych praktyk, a ugoda ma jedynie na celu uniknięcie długotrwałego i obciążającego procesu sądowego.
Nie wiadomo jak długo trwały umowy pomiędzy poszczególnymi firmami. Według oficjalnego śledztwa, porozumienia zostały zawarte "nie później niż w 2006 roku", co oznacza, że praktyki te były stosowane przez okres około 3 lat. Lista korporacji, z których pracownikami unikano kontaktu w celach rekrutacji była o wiele dłuższa niż Adobe, Intel, Apple i Google, ale tylko te stały się celem pozwu zbiorowego, w którym udział mogli brać udział pracownicy zatrudnieni w jednej z czterech firm w latach 2005-2009, z wyjątkiem pracowników wyższych szczebli.
Inną kwestią pozostawało to, czy umowy te, zerwane w 2009 roku, faktycznie prowadziły do zamrożenia wysokości wynagrodzeń. Według komunikatu opublikowanego swego czasu na jednym z blogów Google, nie było takiego związku. Dodatkowo prowadzone miały być wszystkie formy rekrutacji, poza jedną z form rekrutacji telefonicznej (tzn. "cold call"), w tym m.in. za pośrednictwem LinkedIn czy w przypadku, kiedy pracownik "konkurencji" sam zgłosi się do firmy.
Mimo to, zdecydowano się więcej nie stosować takich praktyk, a sędziowie i poszkodowani mieli na ten temat inne zdanie.
3 mld czy 300 mln?
Problemy pojawiały się jedynie przy ustaleniu wysokości odszkodowania dla byłych pracowników, których łącznie w przypadku tego pozwu było aż 64 tys. Początkowo domagali się oni kwoty około 3 mld dol., czyli po mniej więcej 46 tys. dol. na osobę (jeśli pominąć 20% dla prawników). Szanse na realizację tych oczekiwań były jednak od początku niewielkie.
Pod koniec kwietnia zeszłego roku, czterech gigantów, chcąc uniknąć pozwu, zdecydowało się zaoferować pracownikom ugodę, w ramach której wypłacona zostanie do podziału kwota ponad 324 mln. dol. Ta została jednak ostatecznie po kilku miesiącach odrzucona zarówno przez sędziego, jak i przez samych pokrzywdzonych. Nieoficjalnie pojawiały się informacje na temat tego, że wstępnie byli oni oni zainteresowani przyjęciem ugody w takiej formie, aby nie powodować dalszych strat i szkód przez przeciąganie sprawy, ale ostatecznie podjęto decyzję, że odszkodowanie powinno być wyższe.
Gdyby jednak zgodzili się przyjąć zeszłoroczne warunki, pomijając wynagrodzenie prawników, każdy z nich otrzymałby niemal dokładnie 5000 dol., zamiast początkowo oczekiwanych 46 tys.
Nowe porozumienie końcem sporu
Kolejna próba ze strony wielkich korporacji może jednak zakończyć się sukcesem. Zgodnie z informacjami podanymi w środę przez Reutersa, tym razem ci, którym proponowana wcześniej kwota wydawała się zbyt niska, są zadowoleni z najnowszej propozycji Apple, Google, Adobe i Intela. Jak bardzo różni się ona od poprzedniej, nie wiadomo. Kwota nie została na razie podana do wiadomości publicznej, przy czym sędzia Lucy Koh kilka miesięcy temu wspominała o co najmniej 380 mln dol.
Ostatecznie więc prawdopodobieństwo tego, że byli pracownicy czterech pozwanych firm otrzymają równowartość co najmniej kilku wynagrodzeń, jest raczej niewielkie. Każdy z nich otrzyma w najlepszym przypadku kilka tysięcy dolarów, a sporą część kwoty ugody i tak przejmą wynajęci przez poszkodowanych prawnicy.
Nie pierwszy raz
Oskarżenia o zawieranie nielegalnych umów pomiędzy gigantami, pomimo wciąż trwających rozmów z byłymi pracownikami, nie są jednak dla większości z tych firm nowością. Śledztwo w tej sprawie prowadziło bowiem jeszcze przed pozwem zbiorowym amerykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Ostatecznie w 2010 roku zarządzono ugodę, na mocy której wszystkie podejrzane o nielegalne praktyki firmy miały ich zaprzestać w jakimkolwiek wydaniu.
* Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shutterstock