REKLAMA

Nintendo odważnie krytykuje konkurencję i... nie sposób nie przyznać mu nieco racji

Wii U pojawił się znacznie wcześniej od nowych wersji Xboxa i PlayStation a mimo tego nie powtórzył spektakularnego sukcesu swojego poprzednika. Ma jednak jeden, solidny atut. Tylko dlaczego konsumenci go nie dostrzegają?

07.11.2014 13.27
Nintendo odważnie krytykuje konkurencję i… nie sposób nie przyznać mu nieco racji
REKLAMA
REKLAMA

Wii U, a więc następca niesamowicie popularnego Wii, pojawił się w sprzedaży na długo przed konkurencją. Wydawać by się mogło, że konsola ta jest skazana na sukces. To następca Wii, a więc niekwestionowanego hitu. Oferowała moc obliczeniową przewyższającą to, co w tamtym czasie konkurencja proponowała. A mimo tego nowa konsola Nintendo dalej jest czymś niewiele ważniejszym od rynkowej ciekawostki.

Rok temu pojawiły się na rynku PlayStation 4 i Xbox One. Obie konsole, zwłaszcza ta pierwsza, odniosły prawdziwy sukces i sprzedają się w milionach egzemplarzy. Obie też są… bardzo do siebie podobne i dość rozczarowujące.

„Xbox One i PlayStation 4 są nudne i niczym się od siebie nie różnią”

Tak można podsumować to, co miał do powiedzenia na temat produktów Microsoftu i Sony prezes amerykańskiego oddziału Nintendo. I właściwie, to ma rację. Obie konsole nie oferują tak dużego skoku jakościowego względem swoich poprzedników, jakiego się spodziewaliśmy. Co więcej, ich wydajność pozostawia wiele do życzenia i jest na poziomie średniej klasy PC. Porównywanie bezpośrednie obu platform jest co prawda niesprawiedliwe z uwagi na przeróżne usprawnienia i optymalizacje w sprzęcie, a przede wszystkim w oprogramowaniu, ale PlayStation 4 i Xbox One i tak rozczarowują.

Obie konsole można właściwie określić jako dopalone wersje swoich poprzedników z różnymi gadżetami (Kinect, integracja z sieciami społecznościowymi, nagrywanie filmów wideo, funkcje telewizyjno-multimedialne, i tak dalej), ale dalej to są tak naprawdę te same konsole, tyle że zdolne do renderowania tekstur w lepszej jakości.

XBox-One-PlayStation-4-Controller

Nintendo Wii U jest zdecydowanie inne od swoich poprzedników. Na tej konsoli nie znajdziecie kasowych gier pokroju Call of Duty. Za to znajdziecie takie, których nie ma nigdzie indziej. I nie mówimy tu tylko o samych markach, ale również i pewnym specyficznym klimacie.

Do czego bowiem porównać Bayonettę, Mario Kart czy Smash Bros? Jak porównać tableto-gamepada do czegokolwiek, co oferuje konkurencja (nie, SmartGlass to nie to samo)? Wii U jest zupełnie inne. Posiada swoją łatworozpoznawalną tożsamość. I oferuje masę dobrej zabawy w formie trudno dostępnej gdziekolwiek indziej.

Sęk w tym, że gracze tego nie chcą

Wygląda na to, że sprawdza się stare porzekadło „najlepsze piosenki to te, które już znamy”. Wii odniósł sukces, bo oferował coś więcej, niż siedzenie na kanapie z gamepadem. Proste, wesołe gry ruchowe nie tylko dla hardkorowców, ale i dla całych rodzin, były kluczem do sukcesu Wii w domach na całym świecie. Sęk w tym, że Microsoft i Sony zrozumiały ten popyt i zaprezentowały swoje Move i Kinect.

Nintendo więc pozostała nisza jego własnych, autorskich gier. Gier rewelacyjnych, niesamowicie przyjemnych, ale specyficznych. Tymczasem większość rynku chce kolejnego Need for Speeda, kolejne Call of Duty i gier, które są widowiskowe na miarę wysokobudżetowego spektaklu z Hollywood.

nintendo polska mario

Patrzymy się na Zeldę i Mario z wielką sympatią, ale… wolimy jednak pobawić się w coś innego. I sam jestem jednym z tych, który zamiast cieszyć się nową grą na Wii U mam w planach przejście nowego Call of Duty.

REKLAMA

Sam nie wiem czemu, ale patrząc na starania Nintendo i pozytywną energię, jaka bije od tej konsoli i gier na nią czuję się… hm, winny. Oto bowiem jest fajny produkt, zupełnie inny od reszty, a ja i tak wolę „fast-food” w postaci mojego Xboxa.

I im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie rozumiem dlaczego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA