Jeśli HTC chce rzucić wyzwanie GoPro, to kamera jest tylko częścią tej bajki
HTC zaprezentuje już wkrótce zupełnie nowy autorski produkt – kamerę sportową, która będzie miała rywalizować z produktami w rodzaju GoPro. Z pozoru brzmi to nieco bez sensu, ale w rzeczywistości może idealnie wpisywać się w obecną strategię Tajwańczyków.
Jeszcze kilka tygodni temu pomysł ten można byłoby faktycznie uznać za bezsensowny. W końcu kto chce kupić tego typu kamerę, pójdzie prosto do sklepu z GoPro, a kto chce wykonywać zdjęcia czy nagrywać firmy telefonem, będzie je robił telefonem. Kamera HTC nie miałaby racji bytu, jako zupełnie oderwana od rzeczywistości i pozostałej oferty firmy.
Bo co mogłoby go wiązać ze smartfonami HTC? Właściwie nic. W najlepszym przypadku dedykowana aplikacja do obsługi albo synchronizacji. Całkiem niewiele, a już na pewno nie tyle, żeby HTC w ogóle planowało wprowadzenie takiego produktu.
Jakiś czas temu pojawił się jednak element łączący plotki o kamerze z portfolio HTC. To Zoe.
Serwis, wraz z dedykowaną mu aplikacją zadebiutował niedawno i raczej nie wzbudził ogromnych emocji. Nic zresztą dziwnego – na samym początku jest on oferowany w wersji beta wyłącznie dla wybranej, dość mocno ograniczonej puli urządzeń. Jeśli jednak traktować to wyłącznie jako pierwszy kroczek w kierunku czegoś większego, to jest to istotny krok.
Wystarczy zobaczyć, w co przed wejściem na giełdę (czy może dlaczego w ogóle zdecydowano się na to wejście) GoPro ogłosiło jako swój obecny priorytet. Nie rozwój samego sprzętu – ten jest pod wieloma względami już całkowicie wystarczający – a stworzenie lepszej platformy do obróbki, dystrybucji i dzielenia się mediami. Coś, co wcześniej było teoretycznie zaledwie dodatkiem do oferty, której trzonem były kamery.
To, że na takich treściach można zarabiać, potwierdzają tylko umowy GoPro z różnymi podmiotami, w tym chociażby liniami lotniczymi, które pozwalają na oglądanie materiałów zarejestrowanych właśnie za pomocą tych kieszonkowych kamerek.
Kto wie, czy za kilka lat to właśnie treści, nie hardware, będą podstawą istnienia GoPro (choć o tym, że znikną kamery nikt oczywiście nie mówi). W końcu sama firma ostrzegała w dokumentach publikowanych przed wejściem na giełdę, że dobrą czy nawet lepszą kamerę może zrobić każdy większy producent. Klientów trzeba więc zatrzymać czymś innym.
Gdzie tutaj szansa dla HTC? W tym, że GoPro tak naprawdę dopiero zaczyna „dobierać się” do rynku od tej właśnie strony.
Większość posiadaczy GP nagrane filmy obrabia zewnętrznymi narzędziami i umieszcza na YouTube czy Vimeo. Zmiana przyzwyczajeń w myśl nowych planów producenta będzie dość trudna.
Czy Zoe, jako narzędzie do błyskawicznej, choć względnie prostej obróbki, wsparte odpowiednio przygotowanym portalem i niepotwierdzoną jeszcze kamerą zewnętrzną może okazać się udanym wejściem na terytorium GoPro?
Patrząc na sukcesy, jakie świętują serwisy oparte na krótkich treściach wideo (Vine) czy błyskawicznej, ale efektownej obróbce zdjęć (Instagram), jak najbardziej. GoPro wprawdzie oferuje aplikację dla smartfonów, ale pozwala ona jedynie na podgląd nagrania, sterowanie kamerą czy wrzucenie wideo do sieci. HTC prawdopodobnie pozwoli na to samo, ale z Zoe będzie umożliwiało jeszcze natychmiastową obróbkę i przycięcie całości do akceptowalnej przez internet długości. Raz, dwa, wszystko z telefonu.
Oczywiście nie będzie to zaawansowana edycja, ale czy Vine albo Instagrama można opisać w ten sposób? Zdecydowanie nie, a mimo wszystko są tam, gdzie są – na szczycie.
Czy taki jest właśnie pomysł HTC na uniezależnienie się przynajmniej w niewielkim stopniu od smartfonów (Zoe działa już nie tylko na telefonach HTC, być może kamera również), a jednocześnie zwiększenie ich atrakcyjności lub rozpoznawalności marki? Teoretycznie wszystko układa się w zgrabną całość, której dopełnieniem może być niezbyt odległa prezentacja kamery. Praktyka, jak zawsze, może być jednak zupełnie inna.