Od lat klawiatura QWERTY nie kusiła tak mocno
Smartfony wyposażone w klawiaturę QWERTY już dawno przestały być marzeniem większości użytkowników. Liczba wiodących producentów, którzy posiadali w swojej ofercie chociaż jedno takie urządzenie spadła praktycznie do zera. A mimo wszystko już wkrótce znowu może zrobić się w tej kwestii ciekawie.
Tylko ciekawie, bo na gwałtowny odwrót od wielkich dotykowych wyświetlaczy nie ma co liczyć. Aż ciekawie, bo do tej pory każda premiera telefonu z QWERTY była kwitowana głośnym ziewnięciem, o ile ktokolwiek w ogóle się nią zainteresował.
I właściwie nic nie wskazywało na to, że sytuacja ta ulegnie zmianie. Na początku roku BlackBerry, jedna z ostatnich ostoi fizycznych klawiatury, zapowiedziała wprowadzenie dwóch modeli – Z3 oraz Classica. O ile każdy z nich był telefonem sensownym i odpowiednim dla pewnej grupy użytkowników, to obydwa z nich były po prostu nudne.
Ot, kolejna dotykowa cegła i kolejny zwykły smartfon z QWERTY. Każdy z nich można było „utopić” prostymi stwierdzeniami – Z3 ma niewielkie szanse w pojedynku z niemal identyczną konkurencją, przez brak aplikacji/ekosystemu, a Classic ma za mały ekran. Nikt już nie lubi małych ekranów.
Z biegiem czasu zaczęły jednak pojawiać się informacje na temat Passporta, w które nawet największym fanom BlackBerry wydawały się raczej nierealne. Nawet pierwsze zdjęcia tego modelu zostały uznane za fotografie przedstawiające dziwny prototyp we wczesnej fazie produkcji.
BlackBerry jednak udało się wygenerować, po raz pierwszy od lat, zamieszanie wokół swojego nowego telefonu. Niecodzienne połączenie niecodziennego ekranu (4,5”, 1440x1400) z niecodzienną klawiaturą (tylko 3 rzędy klawiszy, obsługa gestów) sprawiło, że o firmie zaczęło się znów mówić. Czasem negatywnie, czasem pozytywnie, ale pewne było jedno – świat obiegła informacja, że BlackBerry żyje i robi coś ciekawego.
Dziś, na kilka tygodni przed premierą Passporta wiemy już o nim praktycznie wszystko, choć trudno mówić tutaj o jakichkolwiek większych niespodziankach. Wydajny procesor (Snapdragon 800) z układem graficznym Adreno 330, 3 GB RAM, 32 GB pamięci multimedialnej (z opcją rozszerzenia o karty microSD), aparat 13 MPX i 2 MPX, akumulator o pojemności 3450 mAh, Bluetooth 4.0, dwuzakresowe WiFi, GPS, NFC, USB 3.0 i LTE. To wszystko parametry, o których wspominało się już od dawna.
Jednocześnie są to parametry, które można przypisać większości współczesnych modeli z wyższej półki i w końcu BlackBerry debiutując z Passportem nie będzie musiało się wstydzić na tle konkurencji. Nawet jeśli tak naprawdę BB 10 nie wymagał aż tak mocnych podzespołów.
Gdyby jednak ten sam procesor, pamięć czy pozostałe elementy znalazły się w smartfonie wyposażonym tylko w duży dotykowy wyświetlacz, prawdopodobnie nikt nawet nie zwróciłby na niego uwagi. Byłby on nieciekawy, tak samo jak nudna jest zdecydowana większość nowych telefonów. Jeden wyróżnia się jakością wykonania, inny ekranem, ale w rzeczywistości wszystkie z nich są takie same.
Odsuwając na boczny tor kwestie praktyczne i zyski z posiadania jednocześnie dużego dotykowego ekranu i klawiatury, zamkniętej w urządzeniu, które z łatwością mieści się do kieszeni (tak!), Passport, mierzący 128x90,3x9,3 mm i ważący 195 gramów, jest po prostu ciekawy. Można wręcz powiedzieć, że intrygujący.
Nawet jego pozornie niezbyt atrakcyjna (dla niektórych odpychająca) aparycja fascynuje i przyciąga wzrok. Nie jest to raczej uroda i finezja Astona Martina – o wiele bliżej mu do kanciastej G-klasy czy Defendera, ale ma to swój urok. Poza tym, czy BlackBerry nie kojarzyło się zawsze raczej z wołem roboczym, niż ikona stylu? Tutaj mamy tego esencję.
Do tego, biorąc pod uwagę najnowsze zdjęcia, Passport może być jednym z tych smartfonów, które o wiele lepiej wyglądają na zdjęciach i w rzeczywistości, niż na grafikach prasowych. Kolejne galerie, wśród nich najnowsza – opublikowana przez czeską Smartmanię, tylko potwierdzają taką właśnie teorię.
Nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że Passport nie stanie się hitem sprzedażowym na miarę Samsunga Galaxy S czy iPhone’a. Będzie jednak najlepszą rzeczą, jaką może zrobić teraz BlackBerry, jeśli chce kiedykolwiek myśleć o powrocie na liczące się miejsce w wyścigu mobilnym – krzyknięciem „żyjemy i stać nas na coś, czego nikt się nie spodziewał!”.
Sam, chociaż od kilku dobrych miesięcy nie korzystam już z żadnego smartfonu BlackBerry, zdecydowanie dałem się tym krzyknięciem przekonać i wiem, że Passport będzie moim kolejnym telefonem. Po części z ciekawości, częściowo z tęsknoty za fizyczną klawiaturą, ale chyba przede wszystkim dlatego, że wszystko inne jest morderczo wręcz nudne i nijakie.