Radeon R9 295X2 to zwiastun ery 4K i wzmożonego rozwoju rynku PC
Gdy dowiedziałem się, że niebawem ma do mnie dotrzeć najnowsza karta graficzna AMD, Radeon R9 295X2, tak naprawdę nie wiedziałem, do czego będę mógł ją wykorzystać.
W końcu absolutnie każda gra działała na maksymalnych ustawieniach grafiki na moim prywatnym Radeonie R9 290X i nie widziałem jakiejkolwiek możliwości zdławienia go. Zrozumiałem intencje AMD, gdy odebrałem przesyłkę i zobaczyłem, że składa się ona nie tylko z karty graficznej, ale również 28-calowego monitora Dell obsługującego rozdzielczość 4K. Monitora, któremu nie podoła żadna jednordzeniowa karta graficzna.
Na początek instalacja. Już na tym punkcie nowy Radeon porządnie mnie zaskoczył. Gdy zobaczyłem masywną, metalową walizkę, byłem przekonany, że odkryłem skarb, którego potrzebował Marcellus Wallace w Pulp Fiction. W walizce oprócz ogromnej karty graficznej znalazł się podłączony do niej zestaw chłodzenia cieczą. Laicy nie powinni tu panicznie łapać się za głowę. Jest on podłączony do karty graficznej i praktycznie nie trzeba go instalować.
Jedyną związaną z nim trudnością było to, że cały zestaw miał problemy ze zmieszczeniem się nawet w dużej obudowie. Ostatecznie jednak udało mi się wepchnąć kartę do pudła, nieco niżej postawić chłodnicę i cieszyć się grą. Muszę jednak uczciwie przyznać, że komputer wtedy nie był zbyt cichy. W moim komputerze znajdują się dwa tego typu chłodzenia, gdyż na zastosowanie bardzo podobnego coolera zdecydował się też Intel wydając procesor Core i7-3960X. Po uruchomieniu całości pozostało tylko zacząć grać. By mieć porównanie, te same gry uruchomiłem wcześniej na moim Radeonie R9 290X.
Pojedyncza karta przeszła pierwszy test całkiem dzielnie.
W samochodówce GRID 2 nawet w tak ogromnej rozdzielczości sprawowała się dzielnie i zapewniała płynną rozgrywkę. Minimalna liczba klatek na sekundę oscylowała w granicach czterdziestu, podczas gdy próg płynności to 25-30 klatek. Przy takim wyniku nie było najmniejszego sensu sprawdzania, czy Radeon R9 295X też przejdzie ten test. W końcu to nic innego niż dwa sklejone ze sobą Radeony R9 290X. Warto jednak mieć na uwadze, że to był najłatwiejszy tytuł, jaki dla niej przygotowałem.
Na drugi ogień poszedł Tomb Raider, jedna z najciekawszych gier zręcznościowych ostatnich lat. Tutaj niestety karta graficzna absolutnie poległa. Minimalna i średnia liczba klatek były na granicy płynności. W praktyce oznacza to, że zdarzały się momenty, kiedy dało się grać płynnie, jednak w innych pojedynczy Radeon absolutnie nie dawał sobie rady. Po włożeniu podwójnego Radeona R9 295X2 sytuacja uległa diametralnej zmianie. Płynna rozgrywka przez cały czas nie była najmniejszym problemem.
Podobnie sytuacja wyglądała też w innych grach.
Battlefield 4, Max Payne 3, Wiedźmin 2... W tych wszystkich tytułach pojedynczy Radeon R9 290X dawał sobie radę w standardowej rozdzielczości FullHD, ale po uruchomieniu jej na ekranie 4K było widać zwyczajny pokaz slajdów. Dopiero podłączenie podwójnej karty graficznej powodowało, że rozgrywka była płynna. Prowadzi to do kilku wniosków.
Pierwszy z nich jest taki, że jeśli ekrany obsługujące rozdzielczość 4K niebawem wejdą na salony, karty graficzne zupełnie nie będą do nich przystosowane. O ile dziś do komfortowego grania potrzebny jest komputer kosztujący około 2000 zł, to za parę lat sytuacja ta może wyglądać zupełnie inaczej. Jedynym plusem tej sytuacji jest to, że rozdzielczość FullHD bardzo dobrze skaluje się z rozdzielczością UltraHD (alternatywna nazwa dla 4K), przez co cztery piksele na bardziej szczegółowym ekranie będą mogły być traktowane jak jeden.
Jestem jednak przekonany, że większość graczy będzie nadal korzystać z monitorów o rozdzielczości FullHD.
Dodatkowo na rynku pojawią się monitory o rozdzielczości 4K mające przekątną 37-40". Tak duże monitory o proporcjach 21:9 byłyby idealnym następcą konfiguracji wielomonitorowych, które prezentują się pięknie, ale mają jedną, bardzo poważną wadę: ramki w obrazie. Jestem pewien, że takie monitory niebawem pojawią się na rynku, bo w ekranach o mniejszej przekątnej nie ma najmniejszego sensu stosowania rozdzielczości 4K.
Wiem to, gdyż używam właśnie 27-calowego monitora Della obsługującego rozdzielczość UltraHD. Prawda, czcionki są tu nieco bardziej gładkie, jednak w grach różnicę widać dopiero po dokładnym przyjrzeniu się. Oznacza to, że tak jak w smartfonach nie ma sensu stosowania ekranu FullHD, tak samo w monitorach rozdzielczość 4K nie jest praktycznie nikomu potrzebna. Oznacza to, że osoby podchodzące do sprzętu zdroworozsądkowo nie będą musiał wydawać pieniędzy na komputery. Zaoszczędzą nie tylko na karcie graficznej, ale również monitorze.
Czy oznacza to jednak, że Radeon R9 295X2 jest póki co bezwartościowy? Otóż nie.
Co prawda używanie go do gry na małym monitorze 4K to sztuka dla sztuki, jednak z całą pewnością kartę tę docenią posiadacze telewizorów o rozdzielczości 4K. Na potrzeby przetestowania tej karty wypożyczyłem od Samsunga telewizor F9000. O ile na monitorze różnica między FullHD i UltraHD była ledwo widoczna to tutaj... była ogromna, wręcz niewyobrażalna. Na 55-calowym ekranie zwiększenie rozdzielczości było naprawdę potrzebne i dzięki temu zabiegowi gry i filmy znacznie zyskają na wyglądzie.
I w tym wypadku nie ma absolutnie nic złego w horrendalnej cenie Radeona R9 295X2 wynoszącej 5600 zł. Oczywiście, jeśli ktoś ma odpowiednio dużo miejsca w obudowie, może spróbować zamiast tego zainstalować dwie karty graficzne Radeon R9 290X czy GeForce GTX 780 Ti. Zresztą nie jest ważny model zastosowanej karty lub kart. Najbardziej istotne jest, że w każdym wypadku będzie to konfiguracja bardzo droga i... bardzo dobrze pasująca do cen telewizorów 4K, które również do najtańszych nie należą.
Nowy Radeon R9 295X2 i monitory 4K są zwiastunami rozwoju rynku PC.
Nie mogłem zrozumieć sytuacji, w której co rok lub dwa lata pojawiały się nowe karty graficzne, a by wykorzystać ich moc, konieczne było kupowanie ciężko dostępnych ekranów o rozdzielczości 2K lub stawianie kilku monitorów obok siebie. Dopiero teraz, po pojawieniu się ekranów 4K, kupowanie najlepszych podzespołów będzie miało sens. Po raz pierwszy od dawna użytkownicy sprzętu z najwyższej półki uzyskają coś więcej niż świadomość, że mają najlepsze podzespoły.
Pojawienie się monitorów 4K może przerwać stagnację na rynku PC i sprawić, że część ludzi zobaczy sens w wydaniu 5000-6000 złotych na dobry komputer. Będą to przede wszystkim osoby, które za bardzo kochają ładne gry, by jako najważniejszą platformę do grania mieć Playstation 4 lub Xboksa One, czyli sprzęty, które już teraz są przestarzałe. Konsole, które choć będą na rynku jeszcze przez kilka długich lat, to nigdy nie będą w stanie generować grafiki choć zbliżonej do dobrego peceta. Sprzęty, które są świetnym wyborem dla laika, ale w oczach entuzjasty nie mają wartości choćby zbliżonej do dobrego peceta.
Wpis ten ma felietonową formę, faktyczny test Radeona R9 295X2 pojawi się na łamach Spider's Web w przyszłym tygodniu.