REKLAMA

Polski pracownik Microsoftu o Stevie Ballmerze dla Spider's Web - Nie jest w stanie kontrolować emocji

Media huczą od plotek na temat tego, dlaczego Steve Ballmer nagle ogłosił rychłe przejście na emeryturę. Czy zrobił to z własnej nieprzymuszonej woli, czy może jednak stracił poparcie tego, który wciąż jest najważniejszą osobą w Microsofcie, czyli Billa Gatesa? Tego nie wiemy. Wiemy jednak jak zareagowali pracownicy Microsoftu w Polsce na wieść, że Ballmer odchodzi. Udało nam się anonimowo porozmawiać z jednym z pracowników polskiego oddziału, który miał okazję spotkać się ze Stevem Ballmerem.

30.08.2013 18.28
Polski pracownik Microsoftu o Stevie Ballmerze dla Spider’s Web – Nie jest w stanie kontrolować emocji
REKLAMA

Nie jest łatwo namówić kogokolwiek z Microsoftu na szczerą rozmowę o Stevie Ballmerze. Nam udało się dopiero po kilku próbach i zapewnieniu pełnej anonimowości wypowiedzi, włącznie z informacją o płci wypowiadającego się. Trudno tego nie rozumieć i nie akceptować - w końcu firma jest teraz w dość delikatnej sytuacji, a sami pracownicy nie do końca wiedzą na czym stoją. Czy zmieni się kierunek działań Microsoftu pod nowym kierownictwem? Czy firma nie zostanie aby podzielona na kilka? Co z lokalnymi oddziałami Microsoftu na całym świecie?

REKLAMA

Zaczynam z grubej rury: - Jak myślisz, dlaczego Steve Ballmer musiał odejść? - Potrzebujemy innej perspektywy na nasz biznes. Musimy odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Jak doprowadzić wiele obszarów, które adresuje Microsoft do sukcesu? Jak sprawić, by konsumenci faktycznie pokochali nasze produkty: konsolę, tablet, smartfony? Jak nauczyć ich korzystania z chmury, którą przecież mają za darmo, o czym mało kto wie? Jak poprowadzić transformację klientów do chmury?

A jak oceniasz Ballmera jako długoletniego szefa Microsoftu?

Przeprowadzić firmę z 7,5 mln dol. do 78 mld dol., zatrudniając 30 osób, a teraz prawie 100 tys.? Odpowiedź jest oczywista. Uważam, że był i wciąż jest mądrym i charyzmatycznym liderem.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego odchodzi? - zaczepiam mojego rozmówcę. - Myślę, że nasza nowa wieloletnia strategia zakłada innego podejścia, z nieco innej perspektywy niż to, co było udziałem Ballmera. Potrzebujemy przełomu.

Wiem, że się spotkaliście. Jaki to jest człowiek?

Pierwszy raz to było podczas corocznego spotkania z pracownikami, zwanego Microsoft Global Exchange (MGX). I wiesz co, to jest trochę tak, jak w wielu filmach dostępnych na YouTubie - Steve zachowuje się wyjątkowo: biega, skacze, krzyczy...., trudno to dobrze zobrazować jednym zdaniem. Owa dynamika przerasta wielokrotnie możliwości przeciętnego człowieka. Mega adrenalina. To chyba robi największe wrażenie i sprawia, że to co pisze prasa, to tylko mała część Steve’a, to jakby wycinek jednego zdania z 200 stronicowej książki.

To jak określić jego zachowanie?

To niewyobrażalna eksplozja emocji z bardzo konkretnym, przemyślanym przesłaniem, które pozostaje na długo w głowie. Przemawiał do nas jak do człowieka, jakim jest sam: pracuje, ma rodzinę, obowiązki, jak i przyjemności. Jest niemożliwym wręcz adwokatem każdego produktu Microsoftu. Jest dumny z tego co ma, co osiągnął. Pracowników nazywa swoją rodziną i mówi, że zawdzięcza nam swój byt, dumę, swoje imperium.

Nie wierzę jednak, że to zawsze miły, ułożony człowiek.

Jeśli coś jest mu nie na rękę, potrafi złorzeczyć, jeśli jednak odnosi w czymś sukces, jest nieobliczalny i widać jak cieszy się całym ciałem. Uczono nas, by podczas spotkań z osobami wysokich stanowiskach menadżerskich być super konkretnym w wypowiedziach, kilkadziesiąt sekund ma wyzwolić z ciebie wszystkie najważniejsze informacje, o które jesteś pytany. Ta zasada sprawdza się u Steve’a.

Mówią o nim, że to  "bully".

To określenie jest wynikową jego zachowania, które może przytłaczać przeciętną osobę, gdyż jest nad wyraz emocjonalny i nie jest w stanie ukryć i kontrolować swych emocji. I to zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.

No to jak to było jak się spotkaliście?

To właśnie były myśli, które krążyły w mojej głowie, kiedy mieliśmy się spotkać. I bach, jest miejsce na pytania podczas jednego ze spotkań z polskimi pracownikami. Pytanie musi być krótkie, zwięzłe, posiadać możliwą alternatywą do uzyskania odpowiedzi - na tak lub nie.

No i co?

Pamiętam jak jeden z naszych poddał w wątpliwość cenę Office’a na polskim rynku, chciał uzyskać od niego pomoc. Ballmer od razu zapytał: co wolisz, pieniądze na marketing, konkretną liczbę, czy niższą cenę? Był zaskoczony. Odpowiedział szybko „cenę”. I wiesz, faktycznie ta cena wtedy czyniła cuda, była wyjątkowa dla Polski i mieliśmy wówczas wyjątkowy rok, błyszczeliśmy na arenie międzynarodowej.

Co będzie dalej? 

REKLAMA

Jesteśmy dobrej myśli. Mamy strategię i plan. Wiemy dokąd dążymy. Liczymy na dobrego lidera. Czas tu jednak odgrywa najważniejszą rolę.

Zdjęcie Ballmer pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA