Steve Ballmer odchodzi na emeryturę!
Sensacja? I tak, i nie. Tak - bo Steve Ballmer wydawał się osobą nie do ruszenia w Microsofcie. Nie - bo wszystko, co robił Microsoft w ostatnim czasie okazywało się spektakularnymi porażkami i w końcu CEO musiał za to zapłacić. Mimo wszystko to wielkie zaskoczenie - dzisiaj Microsoft ogłosił, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy Steve Ballmer odejdzie na emeryturę!

Równe dwa lata temu w "Newsweeku" opublikowałem tekst pt. "Ballmer musi odejść". Dzisiaj przeczytałem go sobie jeszcze raz. To niesamowite jak wciąż jest aktualny. Oto jego obszerne fragmenty:
Steve Ballmer od początku przygody z Microsoftem miał pod górkę. Nie przynosiły mu splendoru porównania do legendarnego poprzednika Billa Gatesa i przeciwstawianie go magom współczesnego biznesu technologicznego, takim jak Steve Jobs (Apple), Jeff Bezos (Amazon.com) czy Eric Schmidt (Google). W przeciwieństwie do nich Ballmer nie ma talentów showmana i nie potrafi porwać tłumu. Na konferencjach prasowych jest bezbarwny, czyta z promptera, a w wywiadach popełnia gafy, które są cytowane przez lata. Dotąd większość zastrzeżeń wobec niego opierała się właśnie na braku charyzmy, teraz jednak pojawiają się zarzuty, które mają podłoże czysto biznesowe.
Najpoważniejszy: Microsoft pod rządami Steve’a Ballmera nie jest w stanie skutecznie odpowiedzieć na dynamicznie zmieniającą się sytuację na rynku technologicznego biznesu. Wyniki spółki są całkowicie uzależnione od sprzedaży systemu operacyjnego Windows i pakietu biurowego Office, a więc produktów, które definiowały poprzednią epokę rynku – erę PC, czyli komputera osobistego. Dziś natomiast najszybciej rozwijającą się gałęzią przemysłu IT są urządzenia mobilne: smartfony, tablety, e-czytniki i odtwarzacze multimedialne, w których produkcji próżno szukać Microsoftu na czołowych miejscach.
W 2000 r., kiedy Ballmer przejmował władzę od Billa Gatesa, pozycja firmy była znakomita: Windows miał 90 proc. rynku oprogramowania systemowego, Windows Mobile 45 proc. rynku oprogramowania na pierwsze inteligentne telefony, a Office był podstawowym pakietem biurowym większości firm na świecie. Ale to już przeszłość. W połowie 2011 roku po raz pierwszy w historii przychody ze sprzedaży Windowsa spadły, Office zmaga się z rosnącą konkurencją darmowego pakietu Google Docs, a obroty na Windows Phone – nowej platformie mobilnej, na której rozwój Microsoft przeznaczył ponad 3 mld dół. – stanowią zaledwie 1 proc. wartości przychodów. Co więcej, okazuje się, że połączony biznes iPhone’a i iPada Apple jest dziś większy od całych obrotów Microsoftu, a Apple ma tyle gotówki, że mógłby kupić 30 proc. firmy Ballmera! Dla fanów marki Microsoft i udziałowców firmy to prawdziwy policzek.
(...)
Nie dziwnego, że media po raz kolejny przypomniały słynną wypowiedź Ballmera z 2007 r.: „Nie ma szans na to, by iPhone zdobył sporą część rynku. Po prostu nie ma. To subsydiowany gadżet za 500 dolarów” – mówił. I dodawał: ,Jeśli spojrzymy na 1,3 mld sprzedawanych telefonów, to ja wolę mieć nasze oprogramowanie na 60, 70 lub 80 proc. z nich niż te 2 czy 3 proc., które Apple może zdobyć”.
(...)
Dziś Apple jest liderem rynku; sprzedaje ponad 20 proc. wszystkich inteligentnych komórek i zbiera na nim 66 proc. zysków. A udział mobilnego systemu operacyjnego Microsoftu oscyluje w granicach błędu statystycznego.
(...)
Ballmerowi nie udaje się również podbój rynku internetowego. Co prawda, gdy w 2009 r. Microsoft wypuszczał na rynek konkurencyjną dla Google wyszukiwarkę Bing, w swoim stylu buńczucznie zapowiadał rychłą detronizację konkurenta. Tymczasem Google ma 8 mld dol. zysków rocznie z samego wyszukiwania informacji, a cały biznes internetowy Microsoftu – na czele z Bingiem i wyszukiwarkową częścią Yahoo – przynosi firmie ogromne straty, łącznie już prawie 5 mld dol.!
Czarę rozczarowania inwestorów Microsoftu przepełniło kupno Skype’a w maju 2011 r.Steve Ballmer zdecydował się zapłacić 8,5 mld dol. za spółkę, która nie dość, że od dawna nie była rentowna, to na dodatek tonie w długach (prawie 700 min dol.). Blisko czterokrotnie przepłacona cena to zapewne wynik obaw, że Skype’a przejmą konkurenci, Google lub Facebook, ale nie brakuje też takich, którzy twierdzą, że Ballmer zwyczajnie dał się nabrać. Teraz wahadło wychyliło się w drugą stronę i Microsoft właśnie przegrał z Google walkę o kupno Motoroli – znanego producenta komórek. Nie dziwnego, że po tym wszystkim cena akcji Microsoftu praktycznie stoi w miejscu od roku, podczas gdy główni rywale: Apple, Google czy Oracle, rosną po kilkadziesiąt procent.
W tej sytuacji nie mogą dziwić coraz odważniejsze żądania głowy Steve’a Ballmera.
W ciągu kolejnych dwóch lat doszły kolejne spektakularne porażki: Windows 8 nie tylko nie obronił spadków na rynku PC, ale także doprowadził do ich przyspieszenia; tablet Microsoft Surface okazał się spektakularną porażką rynkową; Windows Phone - mimo wielkich wysiłków głównego partnera Microsoftu przy jego rozwoju, Nokii - wciąż nie zdobył takiej popularności, na jaką liczono.
Dzisiaj Ballmer płaci za wszystkie swoje błędy. Jak czytamy w oświadczeniu Microsoftu, w ciągu 12 miesięcy Steve Ballmer odejdzie na emeryturę. Do tego czasu wybrany zostanie jego następca.
Zdjęcie Ballmer pochodzi z serwisu Shutterstock.